Jeszcze chciałem dopisać, bo nie pojawiło się to dotąd, że fotele K-36DM drugiej serii (są także w polskich MiG-29) mogą wyrzucić pilota bez jego udziału, jeśli system uzna sytuację za skrajnie niebezpieczną. Ma to zastosowanie gdy kierowcy urwie się film. Deflektor na twarz rozwija się jednak tylko powyżej 900km/h, i ja nie bardzo sobie wyobrażam co dzieje się z ryjem kierowcy w standardowym otwartym berecie przy uderzeniu o powietrze przy prędkości powiedzmy 890km/h... ciekawe czy zęby zostają ?
Muszę zdementować info o katapultowanu pilota bez jego udziału w sytuacji skrajnie niebezpiecznej. Nie ma czegoś takiego, pilot sam musi podjąć decyzję i wykonać ten właściwy ruch w górę trzymając dźwignie katapultowania w dłoniach. Nie ma na pokładzie systemu oceniajacego stan zagrożenia, to też należy do pilota, jest system infromujacy o niesprawnosciach, ale nie określa on czy jest to niebezpiecznie czy nie. Zdarzył się przypadek, że piloci na UB otrzymali sygnał o pożarze samolotu, chwila niepewności i okazało się, że to tylko fałszywy alarm, gdyby był taki system mielibyśmy jednego MiG-a mniej.
"Ryj kierowcy" (nie podoba mi się to określenie - niegrzeczne

) zazwyczaj jest osłonięty maską tlenową, ponad to filtr (okulary) świetlny autoamtycznie jest opuszczany tworząc osłonę twarzy. A deflektor zasłania całą klatkę piersiową, nie tylko twarz.
Teraz w nawiazaniu do tzw. pirosznurów w osłonach kabin. Jest to zasadniczy system kruszenia osłony kabiny, a nie zapasowy, zapasowym jest odbezpieczenie zamków kabiny dźwignią awaryjnego zrzutu. Nadciśnienie w kabinie lekko podrzuca osłonę i pęd powietrza robi swoje, w skrajnych przypadkach można katapultować się przez oszklenie osłony, zagłówek pilota działa jak rozbijak. W procedurach zamykania i otwierania osłony na Hawku pilot ma obowiązek zamknąć oczy i nabrać powietrze, to na wszelki wypadek gdyby odpalił sznur w czasie zetknięcia się styczników podajacych napięcie do zapalnika.
PS: System automatycznego katapultowania nie występuje na samolocie MiG-29, inaczej jest w przypadku Jak-38, tam faktycznie homo sovieticus zainstalował takie cudo. Jest to chyba jedyny przypadek w b. ZSRR, że pomyślano o człowieku, ale z drugiej strony skąd na lotniskowcu wziąść nowego pilota?