Amerykańskie samoloty parkują w klimatyzowanych schronohangarach z regulowaną wilgotnością powietrza. Pasy amerykańskich baz są prawdopodobnie bardziej higieniczne i pozbawione paproszków niż stół w przeciętnym barze mlecznym w Polsce. Z tego powodu dochodzi czasem do zabawnych konfrontacji technologii wschodu i zachodu. Kiedy pierwszy raz Su-27 przeleciały na pokazy do amerykańskiej bazy na początku lat `90, to powrót omal nie zakończył się katastrofą, kiedy po zatankowaniu amerykańskim paliwem w jednej z maszyn na dużej wysokości doszło do kawitacji paliwa. Przyczyną były inne normy wyrównywania ciśnienia w ukadzie regulowanym pod ruskie paliwo, a sytuacja miała miejsce nad oceanem, i nie było wesoło, choć zakończyło się szczęśliwie. Kiedy zaś pojechali jankesi z rewizytą, to okazało się że ruski pas startowy jest tak zanieczyszczony że F-15 nie wylądują z obawy o uszkodzenia płatowca podbijanymi kamieniami i ruscy musieli specjalnie dla nich czyścić pas. To prawdopodobnie ta sama historia o której pisze Maciuś. Było o to kupa śmiechu, te historie można sprawdzić co do daty nawet. Jankesi nie mogli pojąć jak to jest że MiG-25, mający takie osiągi, stoi pod gołym niebem przykryty szmatą.
Błotniki w ruskich myśliwcach zabezpieczają środkowy węzeł podwieszenia (a raczej jego ładunek) przed kamieniami spod kół, a także wloty powietrza (wiem że -29 ma od góry, ale tylko do 200km/h więc to i tak niewiele zmienia). Większość ruskich odrzutowców jest przystosowana do operowania z marnie przygotowanych lotnisk gruntowych. Z transportowcami Ił-76 i An-124 włącznie, jakby ktoś miał wątpliwości.