Tak troszkę oftopic - ktoś pytał o zbiorniki paliwa..
- Konstrukcja zbiornika w foce spełniała sporą część założeń pozwalających wykorzystać go w charakterze czynnika miotajacego do katapulty. Był on umieszczony z grubsza pod cała podłogą w szoferce, co pozwalało uzyskać doskonałe charakterystyki w nadawaniu pilotom przyspieszeń w płaszczyżnie pionowej.
- Konstruktorzy zespołu Messerschmitta poszli na tym polu jeszcze dalej: ich zbiornik w kształcie litery L (czyli za i pod pilotem) kumulował wiekszośc energii miotającej właśnie na osobie kierowcy, nie zaś na wszystkim, czym w czasie nudnych przelotów zaświnił dywaniki.
Obu konstrukcjom zabrakło jednak przysłowiowej "iskry na proch", jaką był umieszczony tuż pod zbiornikiem, chwyt luftu wielkości tunelu kolejowego. Takim chwytem zdarzyło sie temu i owemu zagarnąć sporą kupkę gruntu przy ladowaniu na brzuchu. Niestety bryka miała w zwyczaju łamać się przy tym procederze bezpośrednio za szoferką rozlewając przy okazji paliwo na rozsypane chłodnice. I była, Panie, bieda.
Kolega Paweł pisał zresztą o tym problemie w nagłówku tematu.
W tej dziedzinie P51 był debest.