Z jakiegoś filmu z Segalem o 747 z bombą, terrorystami, agentami, pilotami, pasażerami itp. dowiadujemy się, że:
F-117 nazywa się Remora, zabiera circa 7 osób, ma śluzę pasującą do 747 (megaLOL: pilot:"włączam radar dopplerowski" i na owiewce pojawiły się jakieś przerysy i ładnie zaznaczony właz 747...)
Bomba jest wielka, ma n-zabezpieczeń przed rozbrojeniem, zamiast być mała i trudna do wykrycia, ma światełka itp. Bomba ma zapalnik ciśnieniowy w znajdujący się w hermetycznym kadłubie Benka...
Tymże Benkiem można wizualnie wylądować znając tylko prędkość lądowanie na aeroklubowym pasie startowym (wąskim, krótkim, ale jakimś cudem wytrzymującym ciężar Boeinga... na szczęście na końcu pasa ktoś przezorny usypał hałdę piachu) -wystarczy, że wysunie się klapy i podwozie...
747 nie zaszkodzi, że w trakcie dobiegu rozwali ileśtam awionetek, odpadnie mu silnik lub 2 i zacznie się jarać... bez obaw-nie wybuchnie.
747 nie wie gdzie jest-na granicy przestrzeni powietrznej USA, czy 10 minut od niej (prędkość około 850 km/h, czyli 10 minut lotu to 142 kilometry...)
747-200 ma szklany kokpit z 747-400...
Pilot Tomcata myśli 3 minuty po usłyszeniu rozkazu do zestrzelenie (ale nie wiem ile wacha się pilot NAVY przed zestrzeleniem pasażera)
Ale oglądało się przyjemnie
