Jak zwykle widzę przyklejanie komuś łatek, gdy nie rozmawiało się z nim nawet ani razu poza forum. Myślicie, że bycie moderatorem to taka fajna zabawa...
Kto podniósł rękę, gdy Gero już miał dość i chciał przekazać komuś forum? Wiem tylko o jednej takiej osobie.
Owszem czasy już są inne i ludzie są już inni. Główny problem polega chyba na tym, że ja znam Schmeissera, Mazaka czy Labiego, wiem czego mogę się po nich spodziewać (np. ironicznego poczucia humoru) i się liczę z tym, że ich post taki będzie, a wielu ludzi nie znając ich (albo znając z opinii kolegów z wentyla itp) widzi grupę trzymającą władzę.
Jak to forum zaczynało, to ŁĄCZYŁA nas wspólna pasja. Nadal jest tak z tymi osobami które są tu od początku. Teraz coraz więcej widzę, że ta pasja zaczyna ludzi dzielić... Niestety widzę też iż Ci ludzie co najwięcej są na nie, najwięcej krzyczą, że niesprawiedliwość itp. oprócz grania dla tej sceny nic nie robią. Ja sam może wiele nie zrobiłem, ale widzę zaangażowanie i niesamowitą cierpliwość ludzi, którzy ciągną ten wóz od tylu już latek i są conajwyżej ciągle opluwani. Zastanówcie się jakbyście się czuli gdyby ktoś przyszedł do waszego domu i zaczął pyskować. Nawet jeśli miałby rację to wywalilibyście go za drzwi za sam ton wypowiedzi.
Jakoś odkąd tu jestem nie dostałem nawet ostrzeżenia, a nigdy nie czułem się pupilem germanofili czy jak to zwać. Po prostu staram się trzymać poziom, a jak ktoś mnie prowokuje, to sobie odpuszczam i odpisuję po czasie, albo wcale.
Nadal odpowiadam na posty nowych użytkowników, gdy się na danej sprawie znam. Choć już sam mam powoli dość "im new! gimme!". A bardzo rzadko widzę tam posty kolegów, którzy dużo wody przelewają w kontrowersyjnych tematach.
A zamiast jechać na forum na kogoś porozmawiajcie sobie z nim na wentylku, wtedy zupełnie inaczej podchodzi się do rozmowy. Wg mnie to właśnie problem polega w tym, że to ludzie się odcinają. Rodzą sie subkultury niejako, i siedzą w swoim kółku adoracji, a nie że to my na forum tu takie stworzyliśmy. Bo tak łatwo jest usiąść w parę osób i zacząć knuć jacy to oni źli, niesprawiedliwi i wogóle...
na koniec jeszcze taki mały cytacik mojego ulubionego autora:
"Problem przywództwa jest nieunikniony: kto zagra rolę Boga?" Frank Herbert
Pozdrawiam.