Świetne ujęcie

To teraz może ja się podzielę wrażeniami z moich podniebnych wojaży u Boskiego Logosa. Dzięki uprzejmości Qrdl'a który wykonał kilkanaście ciekawych sshot'ów niewątpliwie będzie można ubarwić nieco tę relację. Zaczynamy.
Wczoraj na wieczornych lotach znowu było obecnych kilka osób po obu stronach (
Blue/
Red). Tuż po wejściu na serwer niewiele myśląc znowu zdecydowałem się na prace ziemne na użytek strony
Red, przy wykorzystaniu potencjału bojowego samolotu Su-25T. W powietrzu były jeszcze dwa myśliwce MiG-29, pilotowane przez samą legendę oraz przez
jodle zatem mogłem liczyć na ochronę i zapewnienie rozrywki dla myśliwców ze strony niebieskiej. Po kilku pierwszych lotach większość zestawów przeciwlotniczych w obu bazach została unieszkodliwiona. W moim przypadku prosta salwa 4rech pocisków Ch-25MPU uciszyła oba Tory i Osę, chroniące bazę
Blue. Przy okazji kilku kolejnych wylotów udało mi się uciszyć jeszcze część baterii lufowych (Szyłka/Vulcan) innymi środkami (m.in. rakietami Ch-29T). W międzyczasie menek na A-10 również solidnie popracował i mimo reorganizacji SAMów przy bazie czerwonych po kilku lotach także z większością z nich się uporał przy użyciu AGM-65D.
Przyznaję się bez bicia że po zaledwie czterech rajdach szturmowych na bazę
Blue zainkasowałem na swoje konto przeszło 16 samolotów ustrzelonych w powietrzu i "przydybanych" na płycie lotniska. Co też widać na pierwszym ze skronów na "statsach". SAMów i innej drobnicy nawet nie liczę.

Przy strącaniu myśliwców w powietrzu nie odbyło się bez wypadków - w wyniku trudności z identyfikacją celu (w moich możliwościach leży tylko wizualna ID, poza tym prawie wszyscy latali na MiGach-29), na moich kompanach - logosie i jodle, zaliczyłem niestety po jednym friendly kill'u.
No cóż, w przygotowaniu był kolejny, chyba już piąty rajd szturmowy na lotnisko strony
Blue. Boski Logos oraz jodle zapewniali osłonę i dywersyfikację moich działań

Dłuższą chwilę rozmyślałem przed lotem nad stosownym wariantem uzbrojenia. Zdecydowałem się w końcu na pociski naprowadzane na odbite światło lasera: 2 x Ch-25ML oraz 2 x Ch-29L. Rakiety Ch-25ML mają nieocenioną zaletę - dużą szybkość (ponad 2 Ma), długi czas lotu napędowego (60% dystansu do celu) - zatem czas podświetlania w przeciwieństwie do wolniejszej Ch-29L relatywnie krótki. Zaś zasięg 12 km limitowany jest praktycznie tylko możliwościami głowicy 24N1 (wariant przeciwradiolokacyjny można odpalać nawet z odległości 40-50km). Zamiast Ch-29L rozpatrywałem jej wersję TV, która choć miała nieocenioną zaletą - brak konieczności jej ciągłego podświetlania po zalockowaniu na celu, to łączy to się również w wadą - brakiem możliwości korekcji toru lotu w przypadku jak samolot na stojance zakolejkowany do zniszczenia niespodziewanie się przemieści. Niestety w naszym simie nie otrzymaliśmy wersji Ch-29T która może lockować się na celu ruchomym (a i taką serię w real life" wykonano). Tą samą wadą obarczona jest bomba KAB-500Kr. W jej przypadku dochodzi jeszcze stosunkowo wolny lot - wskutek tego na samolotach na stojance uzyskałem tylko jedno trafienie tą bronią. Aczkolwiek ew. "pudło" też ma zaletę - zostawia na pasie megadziurę.
Jako dodatkowe uzbrojenie dobrałem zasobniki KMGU-2 z subamunicją AO-2.5 - w sam raz na podziurawienie stojanki. Bardzo skuteczne do unieszkodliwiania maszyn na stojankach są również npr'y, nawet tak lekkie jak S-8 (S5 odradzam, mają mały zasięg i niewielką siłę rażenia) jednak jeśli zamierzasz latać nisko to odradzam ich użycie - najlepszym profilem ataku jest wówczas nurkowanie z minimum 1500 m pod kątem ok. -35 stopni. Do szturmowania lotniska odradzam z kolei rakiety systemu Wicher - choć stosunkowo szybkie to mają zbyt małą siłę rażenia i wymagają większego obciążenia pilota przy ich naprowadzaniu na cel. Do samoobrony zaś oczywiście pełen zestaw R-60MK i R-73.
Rozpatrywałem jeszcze podwieszenie zasobnika z kamerą niskiego poziomu oświetlenia Merkurij, ale to nie miało sensu - choć nad lotniskiem wisiała mgiełka to system I-256 Szkwał radził sobie z wykrywaniem celi (czyt. statków powietrznych na stojance) z hmmm... powiedzmy "akceptowalnej" przeze mnie odległości

Obrany wariant uzbrojenia ma jeszcze jedną zaletą - oprócz niewątpliwej skuteczności również nie przeciąża niepotrzebnie maszyny, a w kręceniu wiraży na niedużym pułapie w okolicach lotniska, gdzie w każdej chwili może znaleźć się w powietrzu MiG-29 lub F-15C mający chęć na łatwy kill, odpowiednia manewrowość będzie nieoceniona. Zatem jak widać, nastawiam się na czysty "wulcz"

No to zaczynamy

Po starcie z Gudauty, z racji oczyszczenia również naszej obrony, wytrymowałem maszynę, rozpędzam się do około 600km/h i wbrew jakimkolwiek regułom działań szturmowców Su-25, przytulam się do matki ziemi, z trwogą rozglądając się za sępem gotowym mnie "puknąć". No ale nic, warunki rozgrywki na serwerze jakie są takie są i nikt nie zapewni mi 100% naszej przewagi powietrznej nawet w rejonie bazy, o innych miejscach mapy z litości już nie wspominając

Kontynuujemy lot i skradamy się, naprzemiennie wyskakując i ponownie chowając się pomiędzy licznymi nierównościami terenu. No... "nierówności" to trochę nadużycie - niektóre wzniesienia pomiędzy Gudautą a Soczi znacznie przewyższają nasz Giewont. Taki profil lotu pomiędzy wzniesieniami nie należy do najprostrzych i wymaga sporego skupienia. Pomaga tu niewątpliwie spory nadmiar mocy zapewniany przez silniki R-95Sz/R-195 w samolotach Su-25/Su-25T, dużo większy niż w A-10A - przydatny w częstym dynamicznym wznoszeniu. Nie ukrywam że najbardziej obawiam się momentów w których mogę wylecieć nieco nad lub zza wzniesienia - jeśli przypadkiem jakiś myśliwiec skierował wiązkę radaru w tamto miejsce to mam przechlapane.

Na skrinie powyżej możemy podziwiać uzbrojenie. Qrdl jak widzę przy okazji wyświetlił statsy pokazujące moje dotychczasowe żniwo. No ale wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia

Po kluczowaniu między górkami poprzecinanymi urokliwymi rozpadlinami górskimi i lasami wylatują około 15 km na wprost lotniska w Soczi-Adler. Aktywowałem Szkwała i zaczynam skanować skryty w zimowej mgle pas startowy i stojanki. OPL siedzi cicho jak trusie po kilku poprzednich wizytach. Przy okazji kilka razy rozejrzałem się - na niebie nie było jednak żadnych podejrzanych ruchomych punktów. Chwila nerwowej obserwacji czujnikami optycznymi i... na pasie zmaterializował się w tym czasie pierwszy kandydat - MiG-29 niecierpliwie grzejący oba silniki Tumańskiego w przygotowaniu do startu. Niewiele myśląc aktywowałem Priczała i odpaliłem Ch-25ML...

Dłuższą chwilę obserwuje lot pocisku... po czym czytam na czacie że, jak się okazało, PaulD który zasiadł za sterami MiGacza pięknie mieniącego się na słoneczku w kamerze Szkwała, żegna się z nami i wychodzi z misji

Och, ty farciarzu! MiGacz znika... a moja rakieta ciągle w locie! Niezrażony faktem że straciłem pocisk skierowuję go na miejsce na stojance
jeszcze wolne od dziur - nierówności na pasie drużyny
Blue nigdy za wiele


Najbezczelniej w świecie wykonałem low pass nad stojanką oczekując na czyjś wyjazd... nic takiego jednak nie nastąpiło. Chwilę zatem pokrążyłem sobie w powietrzu oczekując na żer, ciągle wypatrując czy jakiś Orzeł albo MiG niebieskich nie zechce aby wrócić do bazy. Przy okazji poprawiam trymowanie bo zaczęło mnie już lekko irytować przechylenie z braku jednego pocisku.
No to chwilę sobie pokrążymy...

A nawet dłuższą chwilę... Świstnęła mi przed twarzą seria z działek... Na Beriozie zapaliła się cyferka '4' - najprawdopodobniej jakaś pojedyncza Szyłka ciągle jest czynna. Pies ją lizał, nie mam czasu jej szukać.

Wreszcie na pasie pojawiła się A-10tka... Szybka decyzja i... włączamy klapy na '1/2' dla lepszej manewrowości, pochylamy maszynę, kopniak w orczyk i kiwnięcie drągiem w lewo dla korekty nachylenia i nurkujemy na stojankę. Wbrew pozorom zarówno Su-25 jak i Su-25T, umiejętnie pilotowane, dobrze wytrymowane, bez niepotrzebnego szarpania drągiem jakby się chodziło za pługiem

są całkiem zwinne... nawet jeśli mają trochę graciarni (nie do przesady, ale zazwyczaj nie ma sensu maszyny objuczać i bierzemy tyle ile jest potrzebne). Oznaczyłem cel Szkwałem, aktywuję podświetlacz laserowy i... druga Ch-25ML jest już w locie.

Chwilę później uzyskałem trafienie. Jak się okazało moją ofiarą padł menek

Celując rakietę jestem tym bardziej złośliwy, dokładając starań aby nie trafiała bezpośrednio w samolot a tuż obok w pas - powstała dziura jest wówczas duuużo większa

Po trafieniu seria flar i odwrót z przechyleniem na lewo. Zaraz zaczną w panice pojawiać się następni, więc każda sekunda się teraz liczy.

Doszedłem do wysokości 800-1000 metrów, wszedłem w głęboki wiraż, starając się nadlecieć równolegle do stojanki. Tam panicznie grzał silniczki następny cel. Dałem lekkiego nura i znalazłem się nad pasem. Niewiele myśląc pośpiesznie wybrałem zasobniki KMGU-2 i zwolniłem zaczepy...

Po opróżnieniu obu zasobników na stojance rozpętało się małe piekiełko...
Ja zaś zdecydowałem się na odwrót i odejście od rubieży ataku lewym trawersem.

Trochę zaskoczyła mnie obserwacja celu... okazało się że tenże wyszedł z tego prawie bez szwanku - załapał się na jedynie kilka pierwszych bombletów ze zwolnionej z zasobników subamunicji. Cóż, trza będzie poprawić, a na następny raz pamiętać aby zwolnić ferajnę z komór zasobnika nieco wcześniej. Cel byłem zmuszony dobić z R-73 gdyż ten gruby cfaniak zdołał się już poderwać w przestworza. Mamy już drugiego na koncie
Polatałem sobie jeszcze dłuższą chwilę. Jak widzimy do rozdysponowania "ostały mi się" jeszcze dwie ciężkie rakiety Ch-29L. Zapewniam że się nie zmarnowały


W międzyczasie tych radosnych wykopków pojawił się w powietrzu jakiś MiGacz niebieskich. Miałem szczęście że go w ogóle zauważyłem - włączony system Surokuz oraz fantazyjna seria flar której nie powstydziłby się żaden myśliwiec wykonujący dynamiczny pokaz dla publiczości na chwilę uratowała mój tyłek przed co najmniej jednym pociskiem R-60MK


W międzyczasie krążący w pobliżu Logos (albo jodle) delikatnie wyjaśnił delikwentowi że obrał sobie zdecydowanie zły cel powietrzny

Ja natomiast po jeszcze jednym nawrocie spostrzegłem lśniącą z daleka sylwetkę Orła, który dopiero co wzbił się w powietrze z pasa startowego.
Szybka decyzja, rozpaczliwy wiraż i już go miałem przed sobą. Obrałem go w krzyż celownika, rozgległo się sakramentne 'piiii...' i z morderczej odległości, jak sam oceniam, chyba około kilometra, R-60M poleciał przed siebie... 2-3 sekundy później poprawiłem drugim, gdyż z racji słabej części bojowej sporo samolotów ma brzydki nawyk wyjścia z tego bez szwanku... czasem nawet po porażeniu celu dwoma pociskami. Bardzo skuteczny atak z R-60M jest możliwy tylko z tylnej półsfery (mimo że jest to pocisk IR "all-aspect" i w tej wersji Aphid jest w stanie przechwycić cel pod różnymi kątami) jak elegancko wejdzie w dyszę silnika i rozpruje cel. Rezultat ostrzelania Orzełka widzimy poniżej.

Po tym numerze postanowiłem nie przeginać struny i kombinować jak powrócić do domu...

... ale chwilę później otrzymałem solidny "kick" w tyłek od menka i rumakowanie się skończyło.

Poniżej widzimy skrin, już z kabiny MiGacza logosa z bieżącymi dokonaniami. Łącznie udało mi się w przeciągu nieco ponad 2h latania w warunkach serwera u Qrdl'a zainkasować łącznie
29 killi. Stawiam 4-ropak piwa temu kto to przebije

Jak zatem widać, umiejętnie pilotowany Su-25T może bardzo napsuć komuś krwi.
S! dla wszystkich v-pilotów biorących wczoraj udział w zabawie
Liczę że ta krótka relacja zachęci innych do latania
