Wczoraj sobie wgrałem to coś zwane 4.02m, polatałem ze 2 godzinki na BF-ach i Jaczkach. Narzuca mi się tylko jedno stwierdzenie - słoneczko nasze znowu włożyło paluchy tam gdzie nie trzeba było i jak już to kiedyś pisał Schmeisser - "Olo popsuł nam zabawkę mówiąc, że teraz będzie fajniejsza".
Samoloty jakby mniej się bujają, moc 30mm, jak pisał Paulus, chyba słabsza i to co najbardziej boli - wołowaty silnik w 109-ach. Tzn meser wspina się jak wcześniej, ale rozkręcić go do 3000 (G2) no to już trzeba chwilkę poczekać.
O jaczkach trudno mi mówić bo za mało na nich latałem ale chyba jak skręcały tak skręcają, tyle że stabilniej.
Ogólnie dla mnie jest to, delikatnie mówiąc, kicha, gniot i niewypał.