Nie będę nawiązywał do żadnej z wypowiedzi, każdy znajdzie tu coś dla siebie.
"Jest tak" (mój ulubiony cytat, pochodzi z filmu "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", a kwestię tą wygłosił Franek Dolas) - F-16 nie jest tak zły jak go opisują, ani tak dobry by leczył hemoroidy.
Utrzymuję kontakt z ludźmi, którzy mają okazję szkolić się w USA i latać na tym samolocie. Jeden z moich kolegów określił to w ten sposób: "To jest to co tygryski lubią najbardziej", a jest on typem prawdziwego pilota bojowego, pełen agresji - tej spokojnej bojowej, rzekłbym myśliwskiej, choć wywodzi się z lotnictwa m-b. Byle czym go nie zbędą, jak kiedyś oberwał w papę od czterech mentów to ich solo wyłapał doprowadzając każdego do stanu nieużycia. Dlaczego o tym piszę, otóż jest to człowiek któremu wierzę, że tak jest jak mówi, a znając się na rzeczy ma odpowiednie wymagania w stosunku do sprzętu i F-16 te wymagania spełnia.
Wyposażając w te samoloty, nasze lotnictwo podnosimy zdecydowanie jakość sprzętową oraz zakres działań, jeżeli nikt tego nie popsuje, będziemy mogli stanowić bloczek z całego systemu, w pełni kompatybilny z całą resztą. Do tej pory pomimo najwyższej jakości realizacji zadań nie mogliśmy płynnie wejść w system, zawsze było "coś" i nie wynikało to z winy ludzi, a sprzętu, posłużę się najprostszym przykładem - brak drugiego radia. Na F-16 nie mają takich problemów.
Inną sprawą są możliwości samolotu jako elementu całego systemu oraz samodzielnej platformy uzbrojenia, chyba nie ma co się rozpisywać na ten temat. Co do umiejętności działania w takim systemie ze strony naszych pilotów, nie sądzę by mieli z tym problemy jeżeli opanują paltformę. Generalnie F-16 poleci dalej i zabierze więcej niż jakikolwiek samolot obecnie latający w naszych eskadrach. Co do manewrowości, mając taką informację o celu jaką na pilot F-16 wystarczająca jest manewrowość Su-22 - lekka przesada, ale niewiele odbiega od rzeczywistości, na dodatek dorzucili nam nahełmowe celowniki. Sensowność szkolenia naszego personelu w Stanach - bardzo dobrze, bo gdyby nasi generałowie, pułkownicy oraz niektórzy podpułkownicy i majorowie mieliby decydować o kształcie szkolenia to płynie przeszlibyśmy z "Hi-tech" do MiG-21, bo do takiej postaci sprowadziliby latanie na efach.
Pamiętacie dowcip o Wańce-drwalu? Dostał piłę motorową z opisem, że za jej pomocą drwal potrafi ściąć dziesięć drzew w ciągu jednej godziny. Wańka uradowany chwycił piłę i tnie, i tnie, a tu po godzinie tylko 5 drzew ściętych. Zebrał się kolektyw, sekretarz partii groźnie spojrzał i Wańkę zmobilizował. Wańka znowóż tnie i tnie, i tnie, no i ściął 7 drzew. Za partyjnym poręczeniem Wańce odpuścili i jednogłośnie orzekli, że imperialiści podstępnie dali im zepsutą piłę. Pojechali do wytwórni z reklamacją, na miejscu przedstawiciel firmy wziął do ręki piłę i odpalił silnik, na co zdziwiony Wańka: "Wot czort warczy".
Tak nasi przełożeni (nie wszyscy) pojmują nowości, dlatego uważam, że szkolenie w Stanach jest najwłaściwszą rzeczą. Ze swojego podwórka wiem, że gdyby ktoś chciał mnie rozliczyć za sposób w jaki posiadłem wiedzę na temat taktyki, sposobu wykonywania zadań to zawiesili by mnie dożywotnio i to zgodnie z obowiązującymi przepisami nie przystającymi do rzeczywistości, całe szczęście udało mi się (i moim kolegom) za co były wielkie gratulacje dla... generałów za wyszkolenie.
MiG-29 doskonały do tego co robi, czyli misje Air Policing over Poland. Stanowi on doskonałą platformę modernizacyjną, niestety ulokowanie polityczne tego samolotu niweczy to. Nie dziwię się z drugiej strony, bo niestety technika lotnicza nie lubi połączeń wschód-zachód, a gdyby jednak to zrobić to należy wypatroszyć całość z awioniki i zastąpić ją nową, ale po co, kiedy byłby to koszt bez mała nowego F-16, ponieważ należy uwzględnić koszty prób. Znajac realia Europy Środkowo-Wschodniej nim by się to wszystko zgrało, pokończyły by się resursy.
Czy chcemy się z nimi spotkać? Tak, i skłamałbym twierdząc, że nie chcę im dokopać, chcę. Jednak uda mi się to na początku i będzie to bardziej kwestia umiejętności opanowania sprzetu niż szczęścia, później zaś proporcje tych dwóch czynników będą zmieniać się na korzyść szczęścia, a oznaczać to będzie, że chłopaki z Viperów nabywają pierwszego czynnika. I oto chodzi, mają się szkolić i być najlepszymi.
To tyle.