Ostatnio miałem przyjemność ( wątpliwą ) brać udział w starciu (debacie): świadomi mieszkańcy+wojsko kontra protestujący, argumenty drugiej strony w kilku momentach mnie ubawiły, kilka przykładów:
- mam pozwolenie na budowę sprzed 31 lat i nie jest w nim napisane że w sąsiedztwie jest lotnisko.
- mam dom poza strefą ograniczonej zabudowy, więc dlaczego latają mi na głową.
- wiedziałem że jest lotnisko, no ale przecież mieli je zlikwidować
- prawdopodobieństwo mówi, że któryś w końcu spadnie na mój dom
- wole w tym miejscu lotnisko cywilen, nawet jeśli będą latać w nocy.
Tak więc mnie już nic nie zdziwi.