Autor Wątek: Historia zwykłego dnia  (Przeczytany 2548 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Schmeisser

  • Gość
Historia zwykłego dnia
« dnia: Października 16, 2005, 11:47:40 »
Jak sięgam pamięcią to był całkowicie zwykły, żeby nie powiedzieć pośledniego gatunku dzień. Pogoda była ‘taka se’ więc na wszelki wypadek rzuciłem płaszcz do emila i ruszyłem w drogę, by po kilku minutach minąć tabliczkę z nazwą miejscowości, dumnie oznajmiająca że wiocha jest monitorowana elektronicznie, stróże porządku maja licencję na zabijanie, nie toleruje się kryptoreklamy a w ogóle to drajcisch zone.
Zaparkowałem jak zwykle niedaleko baru ignorując kilku podejrzanie wyglądających osobników, jak sięgam pamięcią , będących tam od zawsze.
Ale typy… pomyślałem, patrząc na tego bliżej mnie , prawie dwumetrowe wąsate chłopisko z czerwonym podkoszulku z zegarkiem typu ‘rakieta‘ zawzięcie dyskutował z kolegą o fizjonomii upadłego Antonio Banderasa za 20 kg. Przyglądał im się leniwie  jakiś typek w czapce USMC. Kątem oka zarejestrowałem jakiś ruch, czyżby jakiś kot się jeszcze ostał?  - Apsik był szybszy,  wprawnym , wytrenowanym ruchem podrzucił swój sztucer myśliwski marki Mauser Waffenfabrikk KAR98 Kurze do oka. Wariat…

Pogoda się robiła coraz ładniejsza, na niebie śmignął samotny Bociek z Boczkiem w dziobie, pewnie leci do składnicy złomu, pomyślałem , tam ostatnio często go widują.

No nic, poszukajmy Go , pomyślałem. Nie niepokojony, spacerowym krokiem wszedłem w obszar Eksperymentalnej Strefy Wzmożonej Kontroli. Powiało grozą, Równiutko przystrzyżone trawniczki, białe krawężniki, i szereg identycznych domków. Przy jednym z nich zaparkowany Opel, mimo 60 wiosen , pyszniący się ślicznie matowym malowaniem w kolorze feldgrau. Nagle zza Opla w akompaniamencie ,wystrzałów z broni krótkiej, wybiegł jakiś nieszczęśnik. Za nim popieprzeniec w pióropuszu i toporem wojennym w ręce nie wiedzieć czemu goniony przez innego typa, który nic nie wie ale ma intuicję, wykrzykującego że nie wolno tak od razu strzelać, że najpierw trzeba rozpoznać, a najlepiej jakby sam spadł. W oddali, wiedziony instynktem profesjonalisty zmaterializował się Ponury. To jest gość , z końca świata przyjdzie , byle tylko zdmuchnąć świeczkę. Po chwili zjawił się też jego kierowca.
‘Co tu się dzieje?’ – zapytałem kierowcę, bo wiadomo że oni zawsze są najlepiej zorientowani.
‘Najpierw podeptał trawnik, a potem podobno wypisywał na murach coś o nazistowskiej dyktaturze.’
‘Straszne…’ zgodziłem się
W międzyczasie zjawił się jakiś gruby gość z rolką szarej taśmy i gruntownie obkleił nieszczęśnika od stóp do głów, indianin  rzucił okiem, doczepił akumulator i rozkazał jechać do jakiegoś Doktora Grafa.

Jakoś przeszła mi ochota na zagłębianie się w tą część wioski, i pospiesznie wróciłem na placyk przy barze. Chyba zły dzień miałem , bo gdzie nie poszedłem to albo kogoś lali, albo zaczynali lać albo sprzątali właśnie.
Na placyku zbiegowisko , jakiś nieszczęśnik leżał przed barem , histerycznie wykrzykując coś o cenach protez stawów kolanowych.
Zadałem po raz drugi tego dnia kultowe pytanie , „Co tu się dzieje?”
‘To Nikuś, napisał który przez ‘u’ , sekundę później oberwał kh-29 w kolano’

Świetnie – pomyślałem, cel mojej wycieczki gdzieś jest w pobliżu.
Ruszyłem w kierunku lotniska. Skróciłem sobie drogę, przechodząc przez teren należący do Szkółki Latania , prowadzonej przez Dziadka. Jeśli nie liczyć jakiegoś Hundret Nojna  ćwiczącego manewry na kątach nadkrytycznych 30 m nad ziemią , nic ciekawego tam się nie działo, zważywszy jednak na to iż wspomniana maszyna miała 500 kg bombę , pozwoliłem sobie na pospieszne opuszczenie terenu szkółki. Już miałem przeskoczyć strumyczek oddzielający lotnisko od szkółki, gdy zjawił się MC Haron z uśmiechem od ucha do ucha, uprzejmie pytając czy może podwieźć gdzieś?

Nie dziękuje, jeszcze nie dziś…
Z dezaprobatą spojrzałem na zrytą gąsienicami trawę , i pomyślałem że tylko jeszcze brakuje tutaj oceanicznego typu VIII do kompletu. Głośny gwizd zwrócił moją uwagę, to charakterystyczne Su-25T  podchodziło do lądowania, charakterystyczne gdyż nie rzucało cienia. Podobno tak ma być bo pilota nie stać na  dynamiczne światło…

Po chwili znalazłem pilota wampirzej Suki.
Miły i kulturalny człowiek, o nietuzinkowym hobby pod tytułem wykuwanie granitowych stelli nagrobnych, kończył malować kolejny symbol kolana na swoim samolocie, gdy nieśmiało powiedziałem



‘Mein Kusch, życzymy wam wszystkiego najlepszego z okazji kolejnych osiemnastych urodzin ‘

:D

Offline Kos

  • Global Moderator
  • *****
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #1 dnia: Października 16, 2005, 11:57:51 »
STO LAT!!!!

PS. A na drugi raz, Schmeiss, to nie pałętaj sie po skraju lotniska bo rzeczywiście coś może Cie dosięgnąć....hehehehe
Dziadek Kos

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #2 dnia: Października 16, 2005, 11:59:39 »
Happy Birthday.. lub jak by to Marines powiedzieli: "Ooh-Rah !"  :D

Kolejny normalny dzień w forumowie  8)

Offline F. von Izabelin

  • *
  • Prawy człowiek lewicy
    • CMHQ Flying Circus
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #3 dnia: Października 16, 2005, 12:01:02 »
Wszystkiego najlepszego Kusch:)

[ Dodano: Nie 16 Paź, 2005 13:03 ]
p.s. Panowie, Kusch ma jutro urodziny, ale szzaaa, udajemy, że jednak dziś;) :lol:
Chociaż kroczę Dolina Śmierci,
zła się nie uleknę...
bo lecę na 6 kaflach i się wznoszę...

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #4 dnia: Października 16, 2005, 12:31:31 »
Hahahah :lol:  :lol:  :lol:  jak zwykle świetny tekst.

Wszystkiego najlepszego Kusch z okazji kolejnych 18tych urodzin tylko prosze nie szalej dzisiaj z Bronią.....hyhyhy :lol:  :lol:  :lol:  

  :509:    

:564:    :564:    :564:    :564:
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Offline Labienus

  • *
  • Corsaires Fanaticus
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #5 dnia: Października 16, 2005, 12:33:00 »
Wszystkiego dobrego Kusch!! :)

Offline JG300_Hauptmann Kuba

  • JG300
  • *
  • Jagdflieger
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #6 dnia: Października 16, 2005, 13:02:15 »
Wszystkiego najlepszego dla solenizanta :) :564:

Edit : Masz rację Labi,coś mi się potegowało :oops:

Wszystkiego naj naj dla jubilata :!:  :564:

Offline Labienus

  • *
  • Corsaires Fanaticus
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #7 dnia: Października 16, 2005, 13:34:50 »
Kuba, raczej jubilata. Solenizant to jest jak ma imieniny :)

Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #8 dnia: Października 16, 2005, 14:21:30 »
Mało oreginalnie :oops:
Wszystkiego najlepszego :!:  :D

Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #9 dnia: Października 16, 2005, 14:29:44 »
Dużo zdrowia i pomyślności przesyła :568: ,
z GG, Berlina, Moskwy i Breslau oraz Budapesztu, Wiednia Pragi, Paryża, Londynu itd.  stały korespondent Max H. Golonko  :564:
Nie da Ci żona nie da sąsiadka,
Nawet nie przyjdzie im to do głowy,
Tego, co da Ci sierżant sztabowy.

http://www.1pl.boo.pl/

Graf

  • Gość
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #10 dnia: Października 16, 2005, 15:16:20 »
Pięciu kolejnych osiemnastek i mało rozwodnionego piwa!

Waylander

  • Gość
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #11 dnia: Października 16, 2005, 15:17:15 »
:gitara:   STOO LAAAT!!   :gitara:    :DDDDDD    :DDDDDD  I oby nigdy nie rdzewiał  :luger    :luger    :dluger    :dluger

swier

  • Gość
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #12 dnia: Października 16, 2005, 15:43:32 »
:564:   :sylwester:  

  :gkuleczka    :607:

John Cool

  • Gość
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #13 dnia: Października 16, 2005, 17:23:53 »
Wszystkiego najlepszego...

 :564:

Offline lt Schmitt

  • *
  • von Scheisse - forum CMHQPL
    • Kącik wiedzy o sprzęcie II WŚ ;-)
Historia zwykłego dnia
« Odpowiedź #14 dnia: Października 16, 2005, 17:54:30 »
No ja się też dołączam i też niestety mało oryginalnie (no ale co jak się weny twórczej nie posiada... ;) )

Wszystkiego najlepszego, pieniązków full, tyle samo zdrówka oraz spełnienia wszelkich marzeń (nawet tych pozornie nierealnych ;) ).

Pozdrawiam  :564:
Wy macie racje, ale ja mam karabin
"Nigdy jeszcze w dziejach konfliktów międzyludzkich tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu" - sir Winston Churchill