Nie, Szmajs się niestety nie nada, już po samej ksywie zaczną się domyślać "oho, Vril-7, Haunebu, stacja Andromeda... kolejny świr" i zdyskredytują go na dzień dobry.
Propozycja von Rutkova jest znacznie lepiej przemyślana: ktoś, komu wszyscy wierzą na słowo ("be sure"), facet studiował gdzie studiował, a przecież pamiętamy do dziś, że radzieccy uczeni byli najlepsi na świecie, no i jaki promotor - w razie czego wujek Wołodia przyleci rządowym Tu-160 (ten z MAKSa

) i spyta "kakoj prabliem?"
