W temacie, choć nadaje się do "lol".
Jak wiadomo w razieckiej armii służba trwała 5 lat, po takim czasie do rodzinnego domu nad Wołgą, do żony, którą poslubił tuż przed wojskiem, wraca Wańka. W wojsku był ładowniczym w artylerii.
Zadowolony z powrotu, najedzony, wykompany zasiadł przed kominkiem, na kolana wskoczył mu kot, delikatnie go głaszcząc Wańka zasną, żona nie chciala mu przeszkadzać więc rzadko zagladała do pokoju. Jednak, gdy zajrzała kolejny raz zobaczyła, że z kominka wypadł kawałek żaru i podpali dywan, ogień był całkiem spory, krzyknęła do męża "Wańka, agoń". Wańka zerwał się na równe nogi, w rękach trzymał kota, nie zastanawiając się, artyleryjskim ruchem wrzucił futrzaka do kominka z okrzykiem: "Towariszcz starszyna, askałoczyj gotow".
To tyle o kocie i artylerii.