Samolot 59, pilot tuż po starcie stwierdził spadek ciśnienia w instalacji hydraulicznej, natychmiast podjął decyzję o lądowaniu, samolot był przeciążony w związku z tym predkość podejścia była "nieco" większa od normalnej, po przyziemieniu, by pognębić pilota, urwał się spadochron hamujący (prędkość wypuszczenia mieściła się w granicach dopuszczalnych wartości), przegrzały się hamulce i MiG wytoczył się z pasa ze znaczną prędkością. Fotokomórki spowodowały zadziałanie siatki ATU (tzw. migołapki - choć u nas nikt nie używa tej nazwy) lecz i ona nie była do końca sprawna, jeden z bębnów, na który nawinięta jest lina hamująca był uszkodzony i lina zamiast się rozwijać ścinała statecznik pionowy.
Przyczyną było wadliwe zamocowanie jednego z przewodów hydraulicznych, przy chowaniu podwozia element goleni najzwyczajniej w świecie urwał go.
Samolot w tym malowaniu odstawiony był do Bydgoszczy do lakierni.
Przypadek Kozaczka.

Dokonałem kilku uproszczeń, ale istota jest zachowana.
Na króciec ładowania spirytusu do instalacji chłodzenia, człowiek radziecki nakładał gumową nakładkę, zamocowaną na lince, jednak w żadnej instrukcji nie zamieścił jej długości. Na feralnym samolocie była ona za długa, czepek ssunał się i pechowo wsunął w szczeliną pomiędzy klapą, a kadłubem samolotu. By wypuścić podwozie muszą otworzyć się osłony, by tego dokonały podawane jest stosunkowo niewielkie ciśnienie do siłowników otwarcia tychże klap, było ono za małe by pokonać opór jaki stawiała osłonka zaworu ładowania. Dodatkowo w szczycie tej zatyczki zalana jest niewielka, metalowa kulka.
Samolot w warunkach wojennych latałby po dwóch dniach, jednak w czsie pokoju jego remont trwał około dwóch tygdni, uszkodzenia były naprawdę niewielkie.
Urwana końcówka skrzydła, na zdjęciu wygląda jakby rozorało cały kadłub, w rzeczywistości było to około 35 cm, klasyczne zderzenie samolotu z mercedesem, który znalazł sie na drodze kołowania, a nie powiniem.
Wcześniejszy przypadek pechowego pilota był podobny, z tą róznicą, że zamiast samochodu zaskoczył go nieoczekiwanym pojawieniem sie słup, taki zwykły na którym jest lampa. Dwa takie samoie przypadki spowodowały, że ów pilot dzisiaj nie lata.
Chyba to wszystko.