Takie projekty powstawały pod koniec wojny we wszystkich biurach konstrukcyjnych na świecie, tyle że po wojnie odtajniono , a raczej same sie odtajniły niemieckie, z przyczyn oczywistych. Ot, po wojnie, jakiś tam szeregowy US Army pilnował gabinetu kogoś w siedzibie biura Messerschmitta, i wsadził w kieszeń kilka kartek. Po latach znalazł to wnuk czy syn pasjonat... i voile!!!! Mamy wunderwaffe - prawie gotowe do produkcji, zmieniło by losy wojny bezsprzecznie, dwa miesiące do uruchomienia seryjnej produkcji, wyposażone w silniki BMW, rakiety naprowadzane w podczerwieni ruhrstala, radar telefunkena, blablabla
Najlepiej oddała całą sytuację Hanna Reitsch odpowiadając na pytanie Szefa co sądzi o 262 i napędzie odrzutowym w sposób następujący:
'Mein Fuhrer, mówimy o dziecku embriona'
Bynajmniej nie staram się odmawiac niemieckim inzynierom talentu, bo odmówic im sie go nie da, jedynie wskazuję na konieczność powściągnięcia emocji w często bezkrytycznym przyjmowaniu szkucu na kartce z zeszytu jako dowodu ostatecznego geniuszu.