- P-51: dla Wielkiej Brytanii, nie do własnego użytku.
Dyskusja nabiera rumieńców - ale tym zdaniem to mnie rozbawiłeś. Śpieszę poinformować. Pierwsze P-51 były użyte przez Amerykanów w.... Afryce, a potem Sycylia. (9.04.43). Zapewne wiesz również o wersji rozpoznawczej P-51 oznaczanej F-6A - też z 4x20mm - również używanej przez Hamerykańców.
Cieszę się, że dostarczyłem rozrywki. Nadal jednak amerykańskie Mustangi z dwudziestkami, o których imaginuj sobie czytałem, to margines i to wąski, wąziuteńki. Ile ich było? Teraz ja się śmieję, że przywołujesz te samoloty, gdy mowa o tym, co było standardowym uzbrojeniem lufowym amerykańskich myśliwców. Zwłaszcza radosne jest wspominanie o ROZPOZNAWCZYM F-6. Wyjątki od reguły jej nie obalają, prawda? A reguła to zestaw półcalówek.
Powiem tak istotne jest kto jaką walkę preferuje. Do działek masz mniej kulek. Parę razy tratata i ... goluśko. Z "sikawkami" można trochę dłużej. Reasumując przy działkach trzeba mieć dobre oko.
Kulki? Masz na myśli naboje?
Jeśli już zaczniesz liczyć długość serii, to bierz pod uwagę nie tylko jak długo można się cieszyć „tratata” ale też jakie są skutki ognia. A tu różnica między jednym .50, a 20mm to CO NAJMNIEJ 3,5 raza – tzn. tyle można udowodnić matematycznie, tj. w oderwaniu od faktycznej skuteczności amunicji .50, działania odłamków 20mm HE i różnicy w skutkach trafień z obu broni na strukturę samolotu – tak naprawdę różnica jest jeszcze większa, i to znacznie. M2 z większym czasem serii niż miałaby 20-stka przy tej samej masie zestawu 4 lufy + amunicja, owszem lepiej się nadaje do ODSTRASZANIA myśliwców przeciwnika od bombowców, ale skuteczność trafień jest relatywnie niewielka. Czyż nie „lepiej” byłoby dać zestaw kmów plus po 1000szt. amunicji – to dopiero byłoby długie „tratata”.

Reasumując przy działkach trzeba mieć dobre oko.
Aha! To przy .50 to nie trzeba go mieć, żeby trafiać? Różnica jest taka, że od kilku statystycznych trafień z .50 nie stanie się prawie nic, a od paru statystycznych trafień z 20mm będzie koniec lotu.
No i co by było lepsze? Policzmy sobie.
Wszystkie cztery M2 na P-51B/C strzelały „przez” 280 nabojów na lufę. 280/(800/60)=21s.
4 x ANM2 + 4 x 280szt. = 156 + 123,2 = 288,2 kg
Jedno British Hispano Mk. II – 50kg
290 – 2 x 50=190kg – tyle zostało na amunicję
85/ 0,257 = 330
Zestaw z dwoma 20mm działkami ważący tyle co zestaw z P-51B/C miałby 330/(600/60)=33s ciągłego ognia.
Przyjmijmy, że skuteczność sekundy ognia z jednego M2 ma wartość 1.
4 x 1=4
2 x 3,3 = 6,6
Ergo, gdyby wymienić zestaw 4 x .50 na zestaw 2 x 20mm o tej samej masie, otrzymalibyśmy 1,5 dłuższy czas serii i 1,65 większą skuteczność salwy. QED.
Albo, wymieńmy tylko jedną parę M2 na BH. Mk.II.
2 x 50 + 2 x 200 x 0,257 + 2 x 39 + 2 x 280 x 0,110 = 203 + 140 = 343kg
Równa długość serii, masa większa o pół pilota, a skuteczność:
2 x 1 + 2 x 3,3 = 8,6 – ponad dwa razy większa!
Co do FM-2 (i F4F-4 vs. –F3), to po pierwsze rację ma Sundowner wspominając o japońskich latawcach – nie sposób porównywać odporności na ogień japońskich samolotów, może poza najpóźniejszymi typami, z odpornością na ogień np. Fw-190. Japończyka mogło zestrzelić każde trafienie, a samolotom niemieckim - zasadniczym przeciwnikom P-51B/C, dobrą szansę zaszkodzić poważniej miały tylko AP M2, API M8 i później M20 - stąd później zmiana taśmowania na wyłącznie API lub AP plus I. „Szansę”, bo katalogowe wartości przebijalności mają się słabo do rzeczywistości strzelania do samolotów. Po drugie FM-2 był myśliwcem drugiej kategorii – bardzo daleko mu do statusu jaki miał P-51 B/C w chwili wprowadzania do służby.
A co myśleli amerykańscy spece o 4 x ANM2 w 1944r.? F8F powstał jako hot-rod, i z tą myślą dano mu też tylko 4 x M2. Na Joint Fighter Conference ’44 chwalono Bearcata właściwie za wszystko, zarzucając mu jedynie... słabość i nieadekwatność uzbrojenia.