"Żeby do tego dojść, musiałbym wyjść na zewnątrz swojej żelaznej skrzyni, to jest samego siebie..."
I faktycznie udało Mu się to, serwując takie perełki jak "Człowiek z Marsa", "Solaris" czy Cyberiadę".
Ale jego literatura i planetoida nr 3836, która została nazwana jego imieniem i nazwiskiem pozostaną wieczne.
<Szkoda tylko, że jego repertuar został usunięty z kanonu lektur szkolnych>