Co do ramów, kwestia CL z mojego doświadczenia jest kluczowa. Jak najbardziej lepiej mieć więcej jakiegokolwiek ramu, niż mało szybkiego, ale zauważ, że kolega, który pytał poruszał głownie kwestie CL a taktowanie. W takich wypadkach zawsze lepiej brać po uwagę CL. Nie chodzi o to, że te kości są szybsze dlatego, że takie je robią, po prostu są to lepsze egzemplarze, które potrafią wytrzymać niższe CASy, a co za tym idzie są stabilniejsze.
Niższe CL nie oznacza lepszych kości. Były kości BH5 i BH6 które trafiały do HyperXów i do zwykłych Value RAMów od np. TwonMOSa, były Samsungi TCCD które trafiały do Balistixów i sprzedawane były jako zwykłe Samsungi Value. Niższe CL o niczym nie świadczy. Możesz mieć niskie CL w układach Nanya a wysypią się przy pierwszej lepszej próbie podkręcania. Zresztą to tak jakbyś twierdził, ze jeśli weźmiesz np. HyperXy to na 100% będą lepiej hulać, bo po primo Kingston, secundo seria dla graczy. To czysty marketing i nic więcej. Tudzież wyszedł byś z założenia, ze skoro kostki mają blachę to na pewno są lepsze. Ponadto myślisz, że po co tak ostatnimi czasy stało się popularne brandowanie samych układów pamięci?.
Żyjemy w czasach, gdzie podkręcanie procka jest standardem i nie chodzi o megaherce, tylko o wartość FSB, żeby karty graficzne hulały z całym swoim potencjałem. Tutaj właśnie kluczowa jest sprawa ramów, bo na słabych pamięciach ciężko jest zrobić stabilne OC. Trafiają się wytrzymałe standardowe kości, ale to kwestia szczęścia. Ja np na dokładnie tych samych patriotach, o których mówisz nie dałem rady wycisnąć stabilnych 3Gh na mojej konfiguracji, pomogła przesiadka na CL4. Zwłaszcza, że dobre nisko taktowane ramy z niskim CL, często da się puścić na wyższej częstotliwości i napięciu, jesli kotś potrzebuje. To nie tyle kwestia szybkości, co jakości wykonania, CL 8 robią zwykli Chińczycy, a CL 7 dobrze nakarmieni Chińczycy
Tak czy siak, myślę, ze najlepszym wyjściem byłoby kupić jakiekolwiek Mushkiny - wtedy można olać CL, taktowania i inne takie.
Sprawa się już wyjaśniła za czasów Socket A. Tam wielokotnie udowodniono, że sprawy ostrych timmingów są niewarte żyłowania. Podobnie jak tryb synchroniczny i dual channel. Często poluźnienie timmingów, ustawienie single channel oraz tryby asynchronicznego ułatwiało sprawy OC i osiągało się lepsze wyniki niż na ostrych timmingach (w tym też alphach). Nic dziwnego, skoro przez poluzowanie parametrów można było wyżej podkręcić całego kompa tym samym zwiększając przepustowość całej graciarni, a nie tylko polepszające wydajność jednego podzespołu.
W kwestii płyt... są idealne płyty - kiedyś robił je ABIT, teraz zostało już tylko DFI i tutaj ponownie uderzam do jakości wykonania. Tak czy siak Gigabyte, to klasa ekonomiczna sprzętu, więc jak już się wydaje 1000 zeta na deskę (bo średnio po tyle chodzą te modele, o których była mowa), to lepiej kupić DFI, ewentualnie ASUSa i spać spokojnie, a nie pluć sobie w później w brodę, bo płyta jest super, tylko napięcia nie są stabilne, albo nie można wykręcić tyle, ile by się chciało.
Nie wiem skąd Ci ta kategoryzacja przyszła do głowy ale to nei jest istotne. owszem kiedy fachowcy od Abita poszli do DFI to udało im się zrobić coś wyjątkowego. Były to czasy ABita NF7 i DFI Lanparty. Wtedy DFI było wyjątkowe z kilku powodów. Świetnej jednostki zasilającej, rozbudowanego biosu i oczoj... wyglądu. Dzisiaj to nic nadzwyczajnego. Większość płyt pod nowe gniazda oferują te same możliwości i wygląd. A samo DFI miało też sporo wpadek, z których wymienić można płytę na chipsecie NF3 pod s939, CFX3200, RDX200. Akurat zbiegło się to ze zwolnieniami w oddziale amerykańskim DFI o czym było głośno (generalnie całej krytyce pod kątem DFI) na forum DFI Street. Tam też pało sporo ciekawostek dotyczących jak to firma wykręcała rekordy OC. Ponadto większość płyt z mniejszymi lub większymi zmianami są robione na podstawie dokumentacji, chociaż bardziej na miejscu wypadało by powiedzieć wytycznych, Intela. A ten nie pozwala zanadto ingerować w bebechy. To tylko zależy od tego jakim partnerem jest owy producent czy np. I, II czy III rzędu. W dodatku były płyty od producentów które pokazały co potrafią Asrock 939Dual-VSTA, Gigabyte 965 DS3, pmimo, ż eten pierwszy był na chipsecie ULI, a ten drugi na chipsecie dla ludu, bo jak wiadomo tylko te dla graczy się potrafią dobrze kręcić. A jak później życie pokazało chipsety X38, X48 itd. gorzej się kręciły od P35, P45 z powodu większej ilości obsługiwanych urządzeń pokroju SATA, USB itp.
Dlatego przywiązywanie się do marki jest dziś absurdem. Płyta to płyta, jedne są lepsze drugie są gorsze. Jedne są lepsze pod względem sprzętowym, inne nadrabiają to biosami itd.
Aha, co do produkcji samych kostek to one i tak sa robione przez 3 czy 4 producentów na świecie także, nie ma znaczenia jakie paluszki go składają. Wszyscy dostają to co aktualnie jest w magazynie.
Jest tak jak piszesz, wszystko zależy często od samego egzemplarza hardware'u, więc lepiej brać takie firmy, gdzie ryzyko kiepskich egzmeplarzy jest najniższe. Nie ma sensu czytać testów i radzić się sprzedawców, ale jest spory sens pytać się serwisantów, co najrzadziej wraca 
Chcesz znac prawdę o sprzęcie? czytaj fora internetowe. Żadni sprzedawcy, serwisanci, recenzje itd. Czysta praktyka. Sam byłem sprzedawcą i serwisantem, więc wiem jak to działa.
Na tej podstawie można założyć kilka reguł:
nagrywarki - tylko LG
płyty główne w kolejności - ABIT, DFI, ASUS, Gigabyte, MSI (te dwa ostatnie to już ryzyko) i pod żadnym pozorem AsRock.
Karty graficzne - Radeony: HIS, ablo Saphire i nie ASUS, chyba, że ktoś od razu planuje wymianę wiatraka i nie Gigabyte, bo wolne i na kiepskim chłodzeniu. Geforce: Gainward albo Zoltac, reszta jak wyżej.
Ramy: Mushkin, potem olbrzymia otchłań i OCZ, Patriot, Corsair, nie Kingstony i podobne.
Zasilacze: tu się nie znam, ale wiem, że lepiej unikać Chiefteca.
Nagrywarki LG? ja powiedział bym, że obecnie tylko Pioneer z racji lepszej jakości zapisu. LG lepiej poradzi sobie z odczytaniem zajechanej płyty z tytułu lepszej korekcji błędów. Płyty główne ja raczej bym powiedział, że pod względem ogólnego dopracowania to Asus ale tak na prawe lepiej brać to co na daną chwile jest dobre i nie sugerować się marką. Grafiki... Gainward? przecież to należy do Palita, a ten wysoko z jakością nie stoi. A raczej bym powiedział, że nei odbiega jakością od inncyh nie licząc chłodzeń, bo z tego co kojarze robił referencyjne karty. Gainward za czasów GF3 ti200 to owszem, była firma. A dziś Gainward pali się tak samo jak inni. Owszem, zgodze się co do HISa, nigdy mnie nie zawiódł, zarówno X800 Pro Vivio dał się przerobić na XTPE, jak również X1800GTO dziabnął się na X1800XT (wszek to był XL na starcie). A taki Gainward 8800 GTS 640 od Gainwarda się wykończył z klasą po sesji w LO. Sapphire - średnio ale gwarancja, że referent. Z zasilaczami i pamięciami to raz lepsze zą Crucial Ballistix, raz Corsarze, a raz Mushkiny czy Goodramy wszystko zależy od platformy, PCB, (kultowe Brainpower PCB), użytkownika itd. To samo tyczy się zasilatorów ale na pewno bym nie spisywał Chieftec'a na straty. Dziś trochę gorsze, jutro wszystko się może zmienić. Podobna sytacja była z firmą Antec i klikoma innymi.
Co do MSI, to już dawno nie miałem z nimi do czynienia, ale ostatnio jak patrzyłem to ich produkty były kiepsko zmontowane (słabej jakości materiały itp). Nie wspomniałem o nich, bo nie mam ogólnego pojęcia jak jest z awaryjnością, ale skoro można kupić HISa, czy Gainwarda, bądź Zoltaca, to po co MSI?
Nie ma reguły, MSI K8N Neo2 spaliłem trzy, a w zasadzie się same spaliły. Przełamałem się, wziąłem MSI P35 Neo2 (w sumie jedną z lepszych płyt na LGA 775) i działała bez najmniejszych kłopotów. Zmieniłem na DFI tylko z powodu dobrej oferty i chciałem się przekonać, czy ta cyfrowa jednostka zasilająca coś mi da. Nie dała nic

. OC ani nie wzrosło, ani nie spadło. Chipset X48 też nie pomógł. Tyle, ze większy odpust w obudowie i nie zeszła jak CFX3200.
Co do ramu... Nie patrz na nic z perspektywy zwykłego użytkownika, który nie bawi się w OC. OC to standard, zwykły użytkownik robi OC (takie które nie wymaga zmiany chłodzenia) i zajmuje mu to 5 minut. Profesjonalny użytkownik spawa do procka ogniwa Peltiera
Czasy się zmieniły, a sprzęt jest za drogi. I tak będziesz musiał włazić do biosu, żeby ustawić sobie parametry dysków i pamięci (CAS, napięcie itd). Learn to like it.
Każdy obecnie składany komputer daje możliwość OC choćby był ze słabych elementów poskładany. Taka moda. najważniejsze, żeby był poskładany z głową. Dobry zasilacz niech idzie w parze, z przyzwoitą płytą i RAMem oraz chłodzeniem. Resztę załatwią chęci albo doświadczenie. Dlatego, przeciętnemu użytkownikowi wystarczy to co da się osiągnąć na sprzęcie ze średniej półki. A profesjonalny szanujący się OC'er nie będzie się bawił w Peltiery tylko odrazu potnie lodówkę mamie, zęby zbudować sobie FC albo choćby kaskadkę, tudzież sięgnie po poty i suchy lód.
Gdyby nie możliwości OC, AMD zmiotłoby Intela z rynku jakieś 3 lata temu, ale niestety jest tak, że Intele się dobrze kręcą, a AMD różnie i dlatego lepiej kupować intela, bo można za mniejszą kasę kupić rozsądny procesor, który wykręci się na te 3,4 Gh. Jak już mówiłem, karty graficzne lubią duże FSB inaczej ich potencjał słabnie.
OC to proces wiązania wielkich nadziei, głupiego szczęścia i kilku wypłat w metalowe pudełko, które przekazuje sygnał do monitora. A rezultat jest najczęściej przygnębiający. Stąd możliwości OC są zawsze podobne w przypadku każdego grata. Intel i AMD realizuje zupełnie inne polityki rozwoju. AMD ceną, Intel klientem buissnesowym. W swoim czasie AMD zostawiło Intela dość mocno w tyle kiedy wyszły na rynek pierwsze A64. Wtedy Intel się nabijał, dziś w zasadzie zaczerpnął rozwiązania techniczne. Problem polega na tym, że Intel na chwile obecną ma dwie czy trzy podstawki, a AMD ma jedną, a to duży plus oprócz wspomnianej ceny.
Popełniłem kiedyś ten błąd i kupiłem dobrej klasy AMD X2, bo myślałem, że nie potrzebuje OC, a potem krew mnie zalała, jak się okazało, że kumpel kupił byle jakie Pentium D za mniejszą kasę i podjechał do 3,2 Gh, a ja się kisiłem na 2.6 i o 20% niższych osiągach mojego 8800 niż on u siebie.
Najzwyklejszy jednojajowiec (np. San Diego 3700) wciągał nosem każdego proca z linii Pentium 4/D. Kontroler pamięci w procu był tu kluczowy. Mojego Pentium D 3,6 GHz zjadł na dzień dobry E2180, podkręcenie go do 3,2GHz w zasadzie zmiażdżyło. Dlatego dziwne jest to co piszesz. Krew Cię mogła zalewać ale to niewiele miało wspólnego wydajnością. Technologicznie A64 był nowszy i już przez to szybszy.
Tyle ode mnie. Wyszedł monolog, wielu kwestii nie poruszyłem, gdyż zwyczajnie jestem zmęczony, bądź zapomniałem. Z góry za to przepraszam ale troszkę mnie życie dopadło i tyle co z trasy wróciłem. Moja rada na koniec to wyzbyć się marek, etykietek i całego tego marketingu. Zwrócić uwagę na kompatybilność i troszkę poczytać tematyczne forum, a powinno być wszystko cacy.