Cześć.W 2003,w maju zalegałem z kolegą 3 metry od pasa w Kliniskach.Był wieczór,zimno,jeździła żandarmeria,goniła wszystkich z obrzeży.Kolega pierwszy raz na oczy widział odrzutowce bojowe z bliska.Mało się nie posikał z wrażenia.Starty odbywały się w naszym kierunku.Migi koło nas unosiły przednie koła.Mieliśmy tylko lornetki.Na zbliżeniu wyglądało to tak,jakby 29-ty miał na nas wjechać.trzeba było na czas przerwać obserwację i zatykać uszy.Ladowania też były dla nas dramatyczne.Wyglądało to z naszej pozycji jakby samoloty celowały w nas.Po przyziemieniu furkot spadochronu,no i odczucie wielkiej prędkości samolotu na ziemi.Wiadomo,mało nas nie rozjeżdżały.Jeden wesoły pan w 29-tym,zobaczył nas w rowie,zatrzymał miga i dał troszkę gazu.Tak nas zadymił swoimi RD-33,że się pożygaliśmy.Ostatnie starty i wzloty były prawie po ciemku.Ostatni mig startował już po zwinięciu części oświetlenia pasa.Długo rozpędzał miga nad pasem,myśleliśmy że zapomniał o wiadukcie na końcu pasa,ale mocno szarpnął za drążek i poszedł zwrotem bojowym,tak jak inne migi.Suki startowały klasycznie.Różnica w ciągu i manewrowości kolosalna i widoczna nawet podczas startów.