Moja Babcia przysłuchując sie wypowiedzi Benedykta w języku polskim w pewnym momencie stwierdziła - Nie moge go słuchać, mówi tak samo jak niemiec w tarnowskim arbeitamcie.
Bo to przecież Niemiec

I tak sobie pomyślałem że Babcia ma rację - nie żebym nie doceniał wysiłku jaki kosztuje nauczenie się polszczyzny dla kogoś w wieku Papieża
Nauczenia się języka (zwłaszcza polskiego dla Niemca) w tym wieku jest oczywiście bardzo trudne, ale nie sądzę, żeby ten człowiek uczył się jakiegoś języka - po prostu uczy się przeczytać w miarę prawidłowo to co mu napisano - prawdopodobnie zresztą "fonetycznie".
Zabieg znany mi z misji ONZ w Libanie, gdzie polskich kierowców nieznających angielskiego uczono jak złożyć meldunek przez radio w tym języku - czyli dawano kartki z zapisem fonetycznym (jak to wziąłem do ręki to nie mogłem zrozumieć o co w tym chodzi - nie było normalnego zapisu angielskiego

). Pomimo faktu, że byli to ludzie znacznie młodsi - niewiele z tego wyszło (no było kupę zabawy jak się tego na jakimś kanale słuchało).
Niech sobie już mówi po niemiecku , czy w jakimkolwiek innym języku , których podobnież jak Jan Paweł II zna sporo.
A i tu nie masz racji - taka mowa w języku "tubylców" to świetny chwyt marketingowy - pamiętaj, że ta instytucja ma 2000 lat i posiada duże doświadczenie w tego rodzaju działaniach - wie jak wpływać na zbiorowiska ludzkie. Nie ogladam co prawda programów z serii "wizyty papieży", ale z tego co widać w programach w typie wiadomości - ten chwyt z językiem się sprawdza. Dotyczy to nie tylko Polski - sposób sprawdzał się zapewne tak samo u poprzedniego papieża w innych krajach.
Co do niemieckiego to zauważ, że taktownie chyba w ogóle nie używa w Polsce tego języka - ot co znaczy dyplomacja

Pozdrawiam (Twoją Babcię też

)