Wszystko to co teraz napiszę jest oparte na wiadomościach z programów Discovery.
Najdoskonalszą bronią, nazwijmy ją miotającą, jest długi angielski łuk. Taki jakim, zgodnie z legendą, posługiwał się Robin Hood. Kusza dorównywała łukowi siłą przebicia, jednak nie dorównywała celnością. Pierwsze muszkiety natomiast miały dużo gorszą i celność, i siłę przebicia. Wyparcie łuku przez kuszę, a potem muszkiet, związane było z poziomem wyszkolenia obsługującego. Dobrago łucznika podobno szkoliło się kilka lat, aż był z niego jaki taki pożytek. Żeby jeszcze był bardzo celnym strzelcem, to i tak musiał bezustannie ćwiczyć przez cały okre służby. Szkolenie kusznika, do czasu aż zaczął dobrze strzelać trawło około roku. Natomiast szkolenie obsługującego muszkiet trwało dwie godziny

. i już wiedział jak się strzela. W tym wypadku nie chodziło o celność, bo i tak się wszystko opierało na ilości muszkietów i zmasowanym ogniu. W tym wypadku dłużej niż nauka obsługi muszkietu, trwała nauka sprawnego ładowania i musztra w szyku, czyli procedury w czasie walki.
Tak więc zmiany broni nie były podyktowane zaawansowaniem technologicznym, a jedynie ekonomiką pola walki.
Podobno sile przebicia i celności angielskiego łuku dorównały dopiero gwintowane karabiny z połowy XIX wieku.
Tyle się dowiedziałem z telewizji

. Może ktoś to jeszcze rozwinie

.