Miliony ludzi na całym świecie w sobotę 29 marca o 20 zgaszą światło i przez godzinę nie będą używać elektryczności. Przez Australię, USA, kontynent europejski globalna akcja WWF "Earth Hour" dociera do Polski.
A może bardziej rozsądne byłoby działanie na rzecz zmniejszenia zużycia energii przez cały rok?
Np. : Wieksza sprawność silników elektrycznych, grzałek, zasilaczy. Odzyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych (w rozsądnych cenach oczywiście). Mniejsze zapotrzebowanie na kW dla komputerów osobistych. Dla mnie takie akcje, to jest jedynie manifestacja woli manifestujących. Nie zmieniają nic w rozkładzie globalnego zapotrzebowania na energię, a jedynie mówią , że trzeba coś zrobić. Wyłączając zasilanie, godzimy się na to, że dokonania naszej cywilizacji są nic nie warte i spokojnie możemy wrócić jakieś 200 lat wstecz i czytać książki przy świecy. Mnie się taki pomysł nie podoba. Dwa lata temu, było tak, że przez cały weekend, czyli od piątku popołudniu do poniedziałku w południe, w wyniku niesprzyjających warunków atmosferycznych nie miałem prądu. No, powiem Wam, nie było różowo, oj nie było.
Oczywiście łatwiej jest wyłączyć prąd na godzinę, niż bez niego żyć.
