A propos Wołoszański - przynajmniej jeden facet (z "jajami"), który mówi otwarcie, że nie widzi niczego złego we współpracy z wywiadem
własnego państwa jakie by ono nie było. I za to faceta szanuję - bo jeszcze trochę tych oszołomów od teczek to dowiem się, że należy potępić milicjanta - tylko dlatego, że był milicjantem (choć większość z nich zwalczała normalną pospolitą przestępczość, a nie jakąś opozycję) albo pójdą jeszcze dalej i uznają, że należy potępić wszystkich, którzy pracowali w przedsiębiorstwach państwowych - bo w końcu działali na rzecz PRL! Ale będą "zwały" bo to 80% narodu

Jest różnica w ocenie człowieka, który współpracował z wydziałami SB zajmującymi się zwalczaniem opozycji (czyli w sumie "gośćmi" co donosili na swoich kumpli - taka działalność zwykle "śmierdzi") w czasach PRL, a ludzi pracujących na rzecz wywiadu (wojskowego, gospodarczego itd.), kontrwywiadu etc. - czyli pracujących na rzecz własnego państwa - co jest zupełnie
normalne na całym świecie.
Czy można potępić człowieka współpracującego obecnie z naszym wywiadem np. w Iraku - choć z pewnego (i wcale nie odosobnionego punktu widzenia) jest współpracownikiem państwa biorącego udział w agresji i okupacji innego suwerennego państwa?
Powiem krótko: Przez prawie 5 lat byłem żołnierzem w PRL (potem zdechł PRL

) czyli służyłem w armi swojego kraju choć wcale nie uważałem, że jest on idealny - to co mam się zacząć tego wstydzić? Bardziej wstydzę się tego, że przesłużyłem prawie rok w tzw. IV RP - gdzie zwierzchnikiem armii jest wiadomo kto ... (wiedząc i widząc co wyprawiają te oszołomy) i nie miałem na tyle "jaj", aby złożyć "kwit o zwolnieniu" następnego dnia po ostatnich wyborach, tylko czekałem jeszcze pół roku aby dostać parę groszy więcej - tego się wstydzę

(swojej pazerności, ach te 5%)!
Nie dajmy się zwariować! - nie ma niczego złego we współpracy z własnym wywiadem!