Autor Wątek: Rakieta nie trafiła... i co dalej  (Przeczytany 6018 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Speedy

  • Gość
Odp: rakieta nie trafiła..i co dalej
« Odpowiedź #15 dnia: Listopada 02, 2006, 23:33:41 »
Hej
A z minami to nie jest tak, że ustawia się czas samozniszczenia? To by było trochę bardziej logiczne.

Różnie z tym bywa. Samolikwidacja  pojawila się najpierw w minach narzutowych, czyli tych które stawia się masowo, setkami czy tysiącami za pomocą amunicji kasetowej - artyleryjskiej, rakietowej czy bomb lotniczych, bardzo szybko i niezbyt dokładnie. Trudno byłoby je potem ładnie pozbierać :) W dodatku to jest broń wojny manewrowej, jak tu już ktoś wczesniej napisał, może być tak że stawiamy je aby powstrzymać pościg przeciwnika a za chwile sami będziemy kontratakować na tego powstrzymanego i głupio byłoby wpaść przy tym na własne miny. Co do tego ustawiania czasu, na początku po prostu te miny miały stały czas do tej samolikwidacji i kilka wersji o różnym czasie i po prostu wybierało się odpowiednią zależnie od sytuacji taktycznej. W tej chwili w nowszych konstrukcjach chyba można ustawiać czas (centralnie dla całego zasobnika) ale też najczęściej na zasadzie wyboru jednej z kilku opcji a nie precyzyjnej regulacji. No i jeszcze są takie miny jak np. brytyjska HB876 do blokowania lotnisk (ale nie tylko oczywiście), mają one też oczywiście zapalnik kontaktowy który wywali jak ktoś minę poruszy, nadepnie, najedzie itp. ale przede wszystkim mają zapalnik czasowy z losowym wyborem czasu zwłoki w pewnym zakresie np. 0-6 h (akurat nie pamiętam ile ma ta konkretna mina, to tylko taki przykład). Efekt jest taki, że na zbombardowanym setkami takich min obiekcie co chwila gdzies następuje eksplozja, co znakomicie uprzyjemnia prace remontowe, ratunkowe itp., dodając do nich taki element niespodzianki i dreszczyk emocji, który jakże często jest nam potrzebny  :002: :002: :020:

Odp: rakieta nie trafiła..i co dalej
« Odpowiedź #16 dnia: Listopada 03, 2006, 00:54:12 »
Jedną z "ciekawszych cech" min z "automatem samodestrukcji" jest fakt, że jak większość mechanizmów może się popsuć i taka mina będzie sobie leżeć i leżeć dopóki ktoś jej nie "znajdzie" :)
"Banany na twoim skrzydle to samo zdrowie" - Banan :)

Elwood

  • Gość
Odp: rakieta nie trafiła..i co dalej
« Odpowiedź #17 dnia: Listopada 03, 2006, 09:21:39 »
Angole to w ogóle bardzo sympatyczny naród, walczący w swoim i tylko swoim interesie do ostatniej kropli krwi swoich sojuszników. Pomysłowośc i kreatywnośc Anglików w robieniu innym bubu, jak tak trochę człowiej poczyta, sprawia że czasem można naprawdę zwątpic nawet w inwencję twórczą skądinąd renomowanych ekip elektrycznych dostarczających m.in. światło do kościołów z zamkniętą w nich całą ludnością wsi, szczególnie na wymagających rynkach ukraińskiej i białoruskiej SSR w 1941 roku. Mało się o tym pisze, co nie dziwi bo to zwycięzcy piszą historię, ale przecież w każdym nocnym nalocie angielskiego Bomber Command za czasów Harrisa, częśc bomb miała mechanizm zegarowy realizujący pokaz z serii światło i dźwięk, przeznaczony dla niemieckich służb ratowniczych i cywili którzy po bomardowaniu ratowali innych. Taka bomba, która sobie przebiła cztery piętra i zaparkowała w piwnicy, mogła tak sobie czekac nawet kilka dni. Łatwo sobie wyobrazic co się wtedy działo wśród masy ludzi przeszukujących zgliszcza po bombardowaniu, próbujących odkopac żywcem pogrzebanych w piwnicach, rannych leżących na ulicach itp.
Nieszczególnie więc mnie dziwi fakt, że nie każdy zestrzelony w nocy aliancki lotnik docierał do obozu jenieckiego.

Offline F. von Izabelin

  • *
  • Prawy człowiek lewicy
    • CMHQ Flying Circus
Odp: rakieta nie trafiła..i co dalej
« Odpowiedź #18 dnia: Listopada 06, 2006, 13:32:45 »
Ale mieli dobrych nauczycieli, w Londynie mieli przyjemność być odbiorcami takich przesyłek, m.i.n. min morskich na spadochronach.
Chociaż kroczę Dolina Śmierci,
zła się nie uleknę...
bo lecę na 6 kaflach i się wznoszę...

John Cool

  • Gość
Odp: rakieta nie trafiła..i co dalej
« Odpowiedź #19 dnia: Października 26, 2009, 22:01:46 »
Odświeżę stary kotlet, przy okazji dając dwie ciekawostki pasujące do tematu.

Samolikwidacja pocisku R-27R1 odbywa się poprzez aktywację zapalnika stykowego przy uderzeniu w ziemię, jeśli pocisk chybił celu. Zapalnik stykowy jest również stosowany w przypadku bezpośredniego trafienia w cel. Po jego aktywacji włącza się zapalnik elektryczny mechanizmu wykonawczego, detonując część bojową.

W rakiecie R-60M czas lotu kierowanego to 22 sekundy, po tym czasie aktywowana jest spłonka w detonatorze, powodując jego samolikwidację.