Autor Wątek: Nawigacja nad oceanami  (Przeczytany 4077 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Sherman

  • *
  • 1. Pułk Lotniczy, 2. Eskadra Wywiadowcza, 105.WPŚB
Nawigacja nad oceanami
« dnia: Grudnia 16, 2006, 16:08:13 »
Witam
Gdy ostatnio myślałem nad tym, jak bardzo nienormalni musieli być piloci latający nad Pacyfikiem uświadomiłem sobie, że nic na temat warunków ich pracy nie wiem :002:
Głównym zagadnieniem które mnie zaciekawiło jest nawigacja nad bezkresnym oceanem. W końcu trzeba na lotniskowiec wrócić, a wyliczać trasę i rysować ją na kolanie pilotując samolot jednocześnie jest trochę niewygodnie. Niby można by zastosować radiolatarnie- ale czemu w takim razie przeciwnik nie odkrył momentalnie częstotliwości i nie rozbił floty lotniskowców w ciągu jednego dnia?

No więc jak to było?

P.S.: Przepraszam, ale naprawdę trudno mi napisać zdania przyjazne dla czytającego
Marcin "Rahonavis" Rogulski (1986-2019)

Nie przepuszczą żadnej owcy,
Z drugiej chłopcy wywiadowcy.

John Cool

  • Gość
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #1 dnia: Grudnia 16, 2006, 17:10:15 »
Nie wiem czy Japończycy (i hamburgery poniekąd też)  byli w stanie w ogóle namierzyć i określić charakterystyki częstotliwościowe sygnału emitowanego czy też odbieranego przez takie urządzenie i czy leżało to w ich możliościach technicznych. W tamtych czasach nie było to takie proste, także pod tym względem obie strony mogły spać spokojnie. Wedle mojej wiedzy na Pacyfiku praktycznie ograniczano się jedynie do podsłuchu komunikatów radiowych. Należy dodać iż w czasie DWŚ chyba tylko Niemcy osiągnęli jakieś satysfakcjonujące rezultaty, wykorzystując radiopelengację do namierzania pracy urządzeń pokładowych na brytyjskich samolotach (np. systemu "Gee").

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #2 dnia: Grudnia 16, 2006, 17:43:48 »
Amerykanie i wykorzystujacy ich sprzęt Australijczycy byli w stanie namierzać i skutecznie niszczyć japońskie stacje radarowe (maszynami nazywanymi "Ferret" - przerobione B-24, B-25 i B-26), a systemy nawigacyjne to tylko inna częstotliwość i trochę mniejsza moc nadajników.

Schmeisser

  • Gość
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #3 dnia: Grudnia 16, 2006, 19:06:56 »
Cytuj
Należy dodać iż w czasie DWŚ chyba tylko Niemcy osiągnęli jakieś satysfakcjonujące rezultaty, wykorzystując radiopelengację do namierzania pracy urządzeń pokładowych na brytyjskich samolotach (np. systemu "Gee").

O ile mnie pamięc nie myli to Gee od strony samolotu był jedynie pasywnym odbiornikiem sygnału/sygnałów wyposażonym w czuły układ pomiaru natężenia sygnału , co pozwalało nawigowac w oparciu o specjalne mapy na którch rolę południków oraz równoleżników pełniły linie stałej mocy sygnału oraz kierunku z którego dochodzi. Tak wiec nie bardzo było co podsłuchiwac :)
Niemcy z dużą skutecznością używali detektorów radarów pokładowych instalowanych na alianckich maszynach

John Cool

  • Gość
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #4 dnia: Grudnia 16, 2006, 19:13:33 »
Bardzo możliwe, sądziłem że w wersji instalowanej na samolotach również jest założony emiter sygnału.

Schmeisser

  • Gość
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #5 dnia: Grudnia 16, 2006, 19:24:15 »
Nie wiem , po prawdzie
Ale  wiem ze jak znajdę dobrą duszę która pożyczyła sobie moją ksiązke Sekrety Drugiej Wojny Swiatowej B. Jonesa, to nogi z ... to luger bedzie w uzyciu lol
Tam było to bardzo ładnie opisane

John Cool

  • Gość
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #6 dnia: Grudnia 16, 2006, 19:33:16 »
[...] to nogi z ... to luger bedzie w uzyciu lol

Powiało grozą :021:
[...] a systemy nawigacyjne to tylko inna częstotliwość i trochę mniejsza moc nadajników.

Bo ja wiem czy "tylko"? Radary a radiowe systemy nawigacyjne, choć używają tego samego typu wiązki (i tu jest różnie, zależy czy to sygnał ciągły czy bardziej dyskretne impulsy) to jednak z tego co wiem ich spektrum radiowe różni się zasadniczo. Wspomniane Ferrety akurat miały urządzenia do skanowania i analizy ciągłego sygnału radiolokacyjnego w paśmie o częstotliwościach 50Mhz - 5GHz. Stąd na ten przykład Niemcy kombinowali właśnie z radiopelengacją, a to trochę inna dziedzina. 

Offline Kusch

  • Global Moderator
  • *****
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #7 dnia: Grudnia 16, 2006, 20:27:32 »
Nie wiem , po prawdzie
Ale  wiem ze jak znajdę dobrą duszę która pożyczyła sobie moją ksiązke Sekrety Drugiej Wojny Swiatowej B. Jonesa, to nogi z ... to luger bedzie w uzyciu lol
Tam było to bardzo ładnie opisane

Świńswo! Natomiast nie wiem co powinno się zrobić człowiekowi, który przehandlował pożyczoną książkę za odrobnię alkoholu i możliwość założenia futerkowych kajdanek w kolorze różowym  :026:
"Najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie"

http://img90.imageshack.us/img90/9643/klmd5.jpg

Schmeisser

  • Gość
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #8 dnia: Grudnia 16, 2006, 21:40:24 »
:D Podła potwarz
To ten pozbawiony moralnego kręgosłupa hodowca sturmkatze dokonał zawłaszczenia mienia,  usypiając moja czujnośc obietnicami rychłego odesłania pocztą :P

Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #9 dnia: Grudnia 17, 2006, 16:21:11 »
Znam tylko jeden opis długiego przelotu nad oceanem. Książka Witolda Urbanowicza "Latające tygrysy". Urbanowicz opisuje w skrócie swój przelot z Brazylii przez wyspę Wniebowstąpienia do Sudanu. Przelot samolotem DC-4. Nie ma wiele szczegółów technicznych nawigacji. Jest tylko wzmianka o używaniu autopilota.

Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #10 dnia: Grudnia 17, 2006, 16:30:11 »
W lotach transoceanicznych (zwłaszcza nocnych) w modzie była astronawigacja (nawet niektóre "sprzęty" miały "astrokopułkę" dla nawigatora).

Na krótkie dystanse (po dolocie w "rejon" lotniskowca czy wyspy z lotniskiem) nawigację szczegółową prowadzono "po falach" (radiowych, ale także wodnych i świetlnych - wszak lotniskowiec ze swoją grupą zostawiał całkiem spory "ślad na wodzie", a wyspę można zobaczyć z dużej odległości).

Poza tym, czego dowodem wyczyn RWD-5bis, dawało radę latać precyzyjnie na busolę.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 17, 2006, 16:37:50 wysłana przez Miron »
You are not stuck in traffic. You ARE Traffic.
Get a bike. Break FREE!
"Still in one piece. Good Job. Let's go home."

Schmeisser

  • Gość
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #11 dnia: Grudnia 17, 2006, 17:43:15 »
W jakiejs miniaturze morskiej, bodajże ,czytałem lata temu że najniebezpieczniejsze były ...nie  dni, a noce na pacyfiku. Poruszający się szybciej od otaczającej go wody obiekt powodował bioluminescencje planktonów i takich tam różnych, a te potrafiły swiecić tak przez kilka godzin , wskazując ślad torowy okrętu , peryskopu czy zespołu okrętów.

Schizoid_man

  • Gość
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #12 dnia: Grudnia 17, 2006, 17:46:50 »
Tja, nie mówiąc już o ogniach św. Elma  :021: .

tomek1988

  • Gość
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #13 dnia: Grudnia 17, 2006, 17:49:29 »
Poruszający się szybciej od otaczającej go wody obiekt powodował bioluminescencje planktonów i takich tam różnych, a te potrafiły swiecić tak przez kilka godzin , wskazując ślad torowy okrętu , peryskopu czy zespołu okrętów.
Była też historia, w której pilot odnalazł lotniskowiec dzięki nim. Chodziło chyba o późniejszy okres.

kaa

  • Gość
Odp: Nawigacja nad oceanami
« Odpowiedź #14 dnia: Grudnia 17, 2006, 19:43:43 »
Poza tym, czego dowodem wyczyn RWD-5bis, dawało radę latać precyzyjnie na busolę.
Tyle, że Skarżyńskiemu nic po drodze nie siadało na ogonie próbując posłać go do wody i lotnisko docelowe mu nie uciekało. Poza tym chyba nie wylądował tam gdzie planował, czy mnie pamięć myli?

W czasie wojny na PTO w przypadku dalekich przebazowań myśliwców często taką grupę prowadziła maszyna wielosilnikowa, której załoga przejmowała trud prowadzenia nawigacji. Ale też były przypadki zabłądzeń i zaginięć maszyn wraz z pilotami, więc widać nie było to takie proste.

Z jakiej odległości mógł odbierać sygnał z ziemi radionamiernik na myśliwcu? Choćby taki na A6M, którego charakterystyczną antenę tu widać?