Hmmm ... może zdąrzę się dopisać zanim któryś z moderatorów zamknie wątek lol :DD
...Ponadto prostota ich konstrukcji i obsługi powodowała...
W świetle tego co napisał Leon o obsłudze silnika w Ła-7 to raczej nie masz racji

Prostota konstrukcji nie zawsze idzie w parze z prostotą obsługi.
Raczyłeś dać przykład snopowiązałki.
No to ja dam taki podobny.
Weźmy taki ciągnik rolniczy jak Ursus C-360. Rok prodkucji pomińmy milczeniem. Jest stary i ma prostą konstukcję.
I weźmy takiego Fergusona.
Zaręczam Cię - po dwóch godzinach orania pola 3 skibowym pługiem na C-360 będziesz sie modlił o dodatkową parę rąk

Z tego prostego względu że C-360 nie ma wspomagania kierownicy a Ferguson tak.
Wspomaganie jest układem który na pewno podnosi skomplikowanie konstrukcji - ale daje wymierne korzyści w użytkowaniu sprzętu.
Wracając ze wsi do tematu

Nie wiem czy w momencie kiedy produkowano te samoloty istniało takie pojęcie jak "ergonomia"
Nie wiem też czy wogóle ktoś kto wtedy projektował te maszyny zaprzątał sobie głowę takimi bzdurami jak komfort "pracy" pilota.
Problem z nadmiarem ciepła w samolocie nie był w żadnym stopniu uciążliwy w tym ustrojstwie służącym do walki, tym bardziej, że walczono na froncie wschodnim – w Afryce to mogło to być rzeczywistą ujmą w jakości myśliwca.
To trochę nie tak.
Temperatura na zew. na odpowiedniej wysokości nawet latem nad pustynią jest raczej niska

Nikt nie twierdzi że pilotowi powinno być zimno. Wystrczy poczytać chociażby Clostermana aby sie dowiedzieć, ze zimno nie jest porządanym stanem w kabinie mysliwca. Śmiem twierdzic, że gorąco też.
Nadmiar ciepła nigdy nie jest pożadanym efektem jeśli trzeba w tym cieple przesiedzieć nawet tylko godzinę ...
I jeszcze trzeba wykonywać czynności które powodują znaczy wzrost tego ciepła - Closterman też o tym mówi pisząc o walce powietrznej
Nie jestem lekarzem ani nie znam sie na fizjologii ludziego ciała - ale myslę ze człowiek znacznie gorzej znosi stałą podwyższoną temperaturę otoczenia niż temperaturę oscylująca poniżej 0 stopni.
... istniał przykaz aby nie wdawać się z nimi w walkę (bali się, że dostaną widłami ??) ...
Kiedyś było o tym na forum tutaj albo na dws'ie.
Najprawdopodobniej NIGDY taki rozkaz nie był wydany na piśmie.
Jeśli już - były to ustne przekazy dowódców poszczególnych pułków.
Ale ten gość co na Fw-190 z bombami nad Kurlandią zarąbał 7 jaków w jedym a 8 sztuk w drugim locie chyba musiał o tym nie słyszeć - albo przespał tą odprawę przed lotem albo nie zawracał sobie tym po prostu głowy...

Coś w rodzaju "urban legend"

Fakt jakoby ten rozkaz istniał pojawia się jakby za pomocą "magii" w każdym wątku gdzie jest o jaku trzecim lub parchu siódmym

Pozdrawiam.
Ramm.