A6M5 osiągała zaledwie 565 km/h w 1944. Japończycy generalnie cierpieli na brak szybkich maszyn. Pojawienie się Ki-44, J2M3 w pewien sposób łatało dziurę. Nawet N1K2-J ledwie dobijało do 600 km/h.
Bynajmniej nie łatały żadnych dziur, bo były wykorzystywane, szczególnie Shoki, na bardzo niewielką skalę. Nikt tym nie chciał latać. Ki44 poza tym był wprowadzany razem z Ki43, bo miał go uzupełniać jako pościgowiec. Koncepcja pola walki zbliżona do sowieckiej - Raty i Czajki.
Co do A6M5, który rozwijał 565km/h w 1944 to warto pamiętać, że de facto w 1944 roku nadal produkowano dużo więcej wersji A6M2 niż A6M5... gdyż większa część produkcji Zera spoczywała na zakładach Nakajima, których linie montażowe nie były zbytnio przebudowywane.
Co kierowało Japończykami, że wprowadzono kolejną wersję Ki43? Te same względy, które kierowały Sowietami, którzy nie wprowadzali następców Jaków i Ławoczkinów tylko je usprawniali. Problem z Oscarem był jednak taki, że ten samolot swojej koncepcji nie był w stanie przeskoczyć... podobnie zresztą jak Zeke.
Amerykanie rozpisali konkurs na następców Wildcata na ten przykład... w 1938 roku, czyli w roku, w którym weszły one do linii. Japończycy wprowadzili Ki43 i A6M do walki w latach 1941-1942... a i wtedy pełno jeszcze było np. Ki27 w jednostkach (tj. poprzednika Oscara). Zanim zdążyli zaprojektować następców i wdrożyć do walki... wojna się skończyła. Inna sprawa, że sami trochę to opóźniali widząc jakie spektakularne sukcesy nimi odnosili... ale nie należy tego faktu przeceniać.
Pozdrawiam