Prawdziwa sprężarka, tak się składa tytułem precedensu historycznego to taka którą napędza silnik, czerpiący z tego mutualne korzyści na zasadzie , ja cię będę kręcić ty mnie będziesz karmić.
Dlaczego predcedens historyczny - słowo klucz to : Bentley Blower, fajne auto nawiasem mówiąc.
Dopiero potem ,bardzo potem ktoś wpadł na pomysł napędzania sprężarki turbiną zamiast silnikiem. Pomysł zrobił karierę w lotnictwie cywilnym, bo do myśliwca pasował jak nie przymierzając pannie lekkich obyczajów dziecko. Dlaczego ? Bo każdy ładowany turbiną silnik bierze od środka do samej góry, zaś kompresorem bierze od samego dołu, przez środek , i trochę zwalnia na górze - skoro już fachowo rozmawiamy o doładowaniu , mniemam iż nie muszę tłumaczyć powyższego. Jednym słowem mechaniczna sprężarka powoduje że silnik chodzi 'za ręką' bez turbo-laga , czyli opóźnienia wynikającego z bezwładności turbiny. Wirnik sprężarki musi pracować na takich parametrach by nie występowało ani oderwanie ani pompaż, a w realiach konstrukcji sprzed 60 lat, pionierskiej dodam , oznacza to że jak turbosprężarka działała to lepiej nie było dotykać niczego co mogło by zmienić parametry przepływu. Dzisiaj to żaden problem - wystarczy szpanerski blow-off valve i nie dośc że utrzyma przepływ przez sprężarkę , to jeszcze szpanersko świszczy przy zmianie biegów. ergo , średnio się ten system sprawdzał podczas walki gdzie dynamicznie operuje się obrotami. Za to doskonale się sprawdzał podczas długich przelotów.
Co do niemieckich sprężarek - to jak najbardziej istniały i nieźle działały , nawet jedna z nich po małych modyfikacjach pompowała przez kilkadziesiąt sekund dosyć nieprzyjemne medium jakim jest ciekły tlen, przy czym wirnik był tak ułożyskowany że działał bez smaru ropopochodnego - mowa oczywiście o pompie utleniacza w V-2.
Merlin miał zwykłą sprężarke , z prymitywnym ręcznym manewrem. Rozbudowana sprężarkę to miał Db-605 AS, jeśli jesteśmy przy szczegółach.