Piłem , piłem

po raz pierwszy i ostatni w Hendon, w muzeum. Jeden angol ze stollika obok, patrząc jak podziwiam etykietkę z uśmiechem , symbolicznie na odległość 'stuknął' się ze mną butelka i wymruczał 'god bless spitfire'
Na końcu języka miałem 'Jawohl. tommaten eins'
