Zgazyfikowanym poldkiem plusem rocznik 2000 objezdziłem Słowację, Czechy, Węgry, Chorwację, Rumunię i Bułgarię. Przez 8 lat(2005-2013) zrobiłem nim 150 tys. bez poważniejszych awarii. Jezdziłbym dalej, gdyby nie wysypanie łożyska w alternatorze i zrąbanie klucza i rąk przy próbie odkręcenia śruby mocującej. Jedyne wady dla mnie: koszmarny promień skrętu i marna blacha. Twierdzę, że przy ocynku i fabrycznym gazie to auto sprzedawałoby się nadal. Cenowo nie do pobicia.
PS. Sorry, że nie w kąciku motoryzacyjnym.