Z tego co pamiętam był to kombinowany sposób na walkę z małymi celami na wodzie. Zawieszenie bomby normalnie - stożkiem do przodu powodowało większą prędkość opadania bomby w czasie bombardowania. Naloty były prowadzone z niskiego pułapu, więc atakowanie często małych łódek powodowało odbicie się bomby od powierzchni wody i przeskoczeniu łódki, przez co skuteczność takich nalotów była mała. Ktoś z w 212sq wpadł na pomysł na zamontowanie bomb na odwrót w celu zmniejszenia ich prędkości opadania. Ponoć patent się sprawdził i tak latano - ponoć... Dowodów, oprócz tej fotki, brak.
Przeciwnicy tej teorii mówią, że to jest jednak żart personelu naziemnego, bo puszczona taka bomba bardzo szybko by się odwróciła, a w skutek zawirowań powietrza pod kadłubem mogłaby nawet uderzyć w samolot. Druga teoria mówi, że takie ustawienie wpłynęło by na marną celność. Zdjęcie wypłynęło w okolicach 2012 lub 2013 roku.