Mazak znów chodzi do Sąsiadki!
https://i.imgur.com/oL1jZKC.jpg
Nie chodzę, ja jeżdżę na kosiarce

.
Tak na serio. W poprzednim miejscu, gdzie mieszkałem, w centrum, miałem okna na szkołę. Tam co święto, weekend, długi weekend czy wakacje, miałem gościa z kosiarką, kosą spalinową i dmuchawką spalinową. Człowiek niezniszczalny, deszcz, burza, lato czy zima, dzień czy noc, on walczył. Wyrabiał motogodziny. Zajoba można było dostać. Potrafił o godzinie 3 w nocy, w czołóweczce z miotełką "brzózkową", grabkami i taczką grabić liście. Zimą analogicznie z łopatą odśnieżał rejony ze śniegu i lodu. Gość był bardziej upierdliwy niż komisariat policji i remiza straży pożarnej, która była niedaleko. Od tego czasu znienawidziłem te dwusuwowe pierdziawki i miotełki. Jestem gorliwym zwolennikiem zdelegalizowania tego cholerstwa

.