Autor Wątek: Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.  (Przeczytany 4798 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

mały offtop:Proszę brać przykład z Toya i żadnych mechaników w przyszłości- bo mechanik to może być samochodowy :) Taka mała prośba.

OT
A o dobrego mechanika trudniej niż o dobrą żonę  :karpik


Wątek został wydzielony z wątku: Piloci dywizjonów bombowych RAF w czasie II Wojny Światowej http://www.il2forum.pl/index.php/topic,8050.0.html.


Dyskusja została sprowokowana stwierdzeniem Shermana:

"mały offtop:
Cytat: Toyo
Piloci widząc gdzie latają, bo jakżeby inaczej, prosili techników by ci podczas sprawdzania...
Proszę brać przykład z Toya i żadnych mechaników w przyszłości- bo mechanik to może być samochodowy :) Taka mała prośba.[/i]"

Razorblade1967
« Ostatnia zmiana: Września 06, 2007, 19:41:46 wysłana przez Razorblade1967 »
Nie da Ci żona nie da sąsiadka,
Nawet nie przyjdzie im to do głowy,
Tego, co da Ci sierżant sztabowy.

http://www.1pl.boo.pl/

Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #1 dnia: Września 06, 2007, 00:57:56 »
mały offtop:Proszę brać przykład z Toya i żadnych mechaników w przyszłości- bo mechanik to może być samochodowy :) Taka mała prośba.

Przepraszam, ale muszę.

Tak się składa, iż zawód ten (w cywilu przynajmniej) nosi nazwę mechanika lotniczego właśnie. Może nie jest ona zbyt fortunna, ale taka właśnie jest. Nawet "osprzętowcy" są mechanikami, mimo iż z mechaniką raczej się nie stykają (biegają tylko z laptokami). Dla pocieszenia mogę dodać, iż osoby darzące ten zawód jakimkolwiek szacunkiem, zwracają się do mechaników per "panie inżynierze".
« Ostatnia zmiana: Września 06, 2007, 19:33:22 wysłana przez Razorblade1967 »
You are not stuck in traffic. You ARE Traffic.
Get a bike. Break FREE!
"Still in one piece. Good Job. Let's go home."

Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #2 dnia: Września 06, 2007, 06:33:28 »
... Proszę brać przykład z Toya i żadnych mechaników w przyszłości- bo mechanik to może być samochodowy :) Taka mała prośba.

Tak się składa, iż zawód ten (w cywilu przynajmniej) nosi nazwę mechanika lotniczego właśnie. [...] Nawet "osprzętowcy" są mechanikami, mimo iż z mechaniką raczej się nie stykają (biegają tylko z laptokami). Dla pocieszenia mogę dodać, iż osoby darzące ten zawód jakimkolwiek szacunkiem, zwracają się do mechaników per "panie inżynierze".

I tak się składa, że obaj Panowie mają rację.

Słowa mają wiele znaczeń i wyrażenie "technik" i "mechanik" oprócz określenia wykształcenia czy charakteru zawodu oraz typu wykonywanej pracy ma też w wojsku (a lotnictwie wojskowym przecież mowa) pewne znaczenie nomenklaturowe.

Słowa te są często nazwą stanowiska służbowego żołnierza, a ponieważ ze stanowiskiem służbowym związana jest grupa uposażenia (czyli też co najważniejsze - wysokość tego uposażenia), a obecnie też ze stopniem wojskowym -  to często żołnierze i osoby pracujące w wojsku operują właśnie tymi sformułowaniami.

Kiedyś (przed 2004 rokiem) oznaczały one:

mechanik - żołnierz służby zasadniczej
st. mechanik - podoficer zawodowy
technik/st.technik - chorąży

... i wszyscy oni mieścili się w kategorii określanej potocznie "mechanikiem lotniczym"

Obecnie przy zaniku w funkcjach technicznych służby zasadniczej, połączeniu w 2004 r. korpusu podoficerów zawodowych z chorążymi (jeden korpus podoficerski od kaprala do starszego chorążego sztabowego) oraz wprowadzeniu szeregowych zawodowych nomenklatura stanowisk również się nieco zmieniła. Ale dalej sformułowania te oznaczają poziom zajmowanego stanowiska służbowego. Czyli "technik" czy "starszy technik" to po prostu wyższe stanowisko służbowe (wyższy stopień etatowy) od "mechanika" czy "starszego mechanika" - jest to związane też ze stopniem etatowym przydzielonym do danego stanowiska. Zasadniczo tam gdzie etaty są wyższe jest więcej "techników", a mniej "mechaników" - choć to naprawdę bywa różnie bo z nazewnictwem stanowisk jest obecnie spory bałagan.

Dodatkowo "technik" i "starszy technik" są takimi pojęciami nieco uniwersalnymi i zapychają dziury tam gdzie ktoś nie miał pomysłu jak coś nazwać. Stąd spotkałem się z stanowiskami (w Siłach Powietrznych) o nazewnictwie "technik" (stopień etatowy - sierżant, U-5) i "starszy technik" (starszy sierżant, U-6) kompletnie niezwiązanymi z jakąkolwiek działalnością techniczną czy naprawianiem (konserwacją) czegokolwiek. Po prostu zaszła konieczność rozbudowy nazewnictwa przy zmianie ustawy o służbie żołnierzy zawodowych (zresztą niezbyt szczęśliwej dla funkcjonowania armii) zabrakło koncepcji to zaczęli "sypać technikami".

Ponadto takie uniwersalne pomysły w stylu "technik" służą ominięciu głupot ustawowych. Np. jakiś "znawca" wojska zapisał, że pomocnik dowódcy plutonu (równorzędny) to etatowo starszy kapral (z kiepską pensją). W lotniczych służbach technicznych (w WL pewnie też), gdzie często taki człowiek musi mieć spore doświadczenie i umiejętności (staż służby itd.), aby umożliwić obsadzenie sensownych ludzi robi się manewr w stylu zamiast nazwać kogoś (stanowisko etatowe) pomocnikiem dowódcy klucza technicznego, czy pomocnikiem dowódcy plutonu transportowego (kilkadziesiąt często pojazdów "na stanie") nazywa się go "starszym technikiem" (lub ewentualnie "technikiem") i już umożliwia to sensowny stopień etatowy. Bo temu słowu ustawowo nie przypisano stopnia etatowego więc "na technika" można ustalić stopień od kaprala do st.chorążego i będzie to zgodne z porąbaną ustawą, nie uwzględniającą specyfiki wykonywanych obowiązków i wymagań na danym stanowisku.

OT się zrobił, ale chciałem do końca wyjaśnić skąd się wziął w wojsku ten "technik", bo słowo to ma w wojsku nieco inne znaczenie niż w "cywilu" gdzie zapewne (w lotnictwie cywilnym) jest tak jak opisał Miron.
« Ostatnia zmiana: Września 06, 2007, 06:59:39 wysłana przez Razorblade1967 »

Offline Sherman

  • *
  • 1. Pułk Lotniczy, 2. Eskadra Wywiadowcza, 105.WPŚB
Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #3 dnia: Września 06, 2007, 17:25:15 »
Obecnie uczęszczam do technikum lotniczego. Kształci ono w 2 kierunkach (zawodach): technik mechanik i technik awionik. Między awionikami a mechanikami istnieje podział i wzajemna niechęć [spowodowana głównie tym, że jest ewidentna różnica zarówno w "średnich" klas jak i w ilości punktów (przeliczone oceny + punkty ze sprawdzianu gimnazjalnego) poszczególnych uczniów przy rekrutacji]. Osobiście wolę zachować określenie "mechanik" dla techników-mechaników i kiedy jest mowa ogólnie, wolę określenie "technik obsługi naziemnej".

Ponieważ powyższe wygląda na stękanie nastolatka z uprzedzeniami dodam, że mechanik lotniczy jak zauważył Miron, brzmi po prostu brzydko, a technik obsługi naziemnej- poważnie i bardziej dumnie (przynajmniej dla mnie ) :)

Jeszcze raz przepraszam za tego offtopa.
Marcin "Rahonavis" Rogulski (1986-2019)

Nie przepuszczą żadnej owcy,
Z drugiej chłopcy wywiadowcy.

Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #4 dnia: Września 06, 2007, 19:15:05 »
...mechanik lotniczy jak zauważył Miron, brzmi po prostu brzydko...

Nie przypominam sobie. Napisałem jedynie, iż określenie to jest niefortunne, mając na myśli fakt, iż "mechanik lotniczy o specjalności wyposażenie elektryczne i awioniczne" ("osprzętowy", "awionik") do problemów typowo mechanicznych nawet się nie zbliża, a czasem nawet ma o nich dość blade pojęcie. Na "zachodzie" (szczególnie tym "dzikim") mechanicy tej specjalności często nie POTRAFIĄ np. wymienić koła w samolocie (zupełnie niezależnie od faktu, że nie MOGĄ tego zrobić, gdyż nie są do tego uprawnieni). Inna sprawa, że u nich taki pan nie nazywa się "mechanik", tylko "inżynier".

Dość szczęśliwą jest natomiast umieszczona w poprzednim poście wzmianka o kształceniu technicznym. Otóż niewielu ludzi jeszcze pamięta, iż słowo "technik" oznacza również w naszym kraju jeden ze stopni zawodowych (tak samo jak słowo "inżynier") który to stopień można uzyskać pobierając nauki w szkołach technicznych (dawniej technikum, teraz nie wiem, co) - w odróżnieniu od "magistra" czy "profesora", oznaczającego stopień naukowy. Stąd też m.in. na wizytówkach można spotkać "mgr inż.", co oznacza dwa różne stopnie w dwóch różnych dziedzinach. I o ile można spotkać "inż." w połączeniu z niemal wszystkimi stopniami naukowymi (nawet profesorowie się do niego przyznają), nie wiem, czemu, stopniem "technika" niewielu ludzi się chwali...

Co zaś się tyczy "odwiecznego konfliktu między płatowcowymi i osprzętowcami", w zasadzie nie wiem, skąd się wziął i dlaczego. Nawet w Firmie daje się on zauważyć, choć przybiera najczęściej dość łagodną formę luźnych żartów. Większość awioników zaczynała wszak swe kariery od "kręcenia śrub", i dobrze te czasy pamiętają... "Konflikt" ten ma jednak dość odległe, historyczne uzasadnienie. Wszak nie od dziś wiadomo, że to awionik pierwszy zszedł z drzewa, i płatowcowi do dziś nam tego zazdroszczą :003:

P.S.
Może wartałoby temacik wydzielić, posty przenieść...
« Ostatnia zmiana: Września 06, 2007, 19:20:34 wysłana przez Miron »
You are not stuck in traffic. You ARE Traffic.
Get a bike. Break FREE!
"Still in one piece. Good Job. Let's go home."

Odp: Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #5 dnia: Września 06, 2007, 20:16:25 »
Dość szczęśliwą jest natomiast umieszczona w poprzednim poście wzmianka o kształceniu technicznym. Otóż niewielu ludzi jeszcze pamięta, iż słowo "technik" oznacza również w naszym kraju jeden ze stopni zawodowych (tak samo jak słowo "inżynier") który to stopień można uzyskać pobierając nauki w szkołach technicznych (dawniej technikum, teraz nie wiem, co)

Właśnie! Można dodać, że w czasach starego systemu kształcenia zawodowego "mechanikiem" nazywano osobę po ukończonej szkole zawodowej, natomiast "technikiem" osobę po ukończeniu technikum.

W wojsku stanowisko "mechanik" było przeznaczone dla kogoś z wykształceniem zawodowym. Do końca lat osiemdziesiątych podoficer zawodowy posiadał zwykle wykształcenie zawodowe (choć nie w 100%, czego byłem przykładem będąc wówczas podoficerem z wykształceniem średnim, a znałem też podoficerów "po podstawówce"), a chorąży średnie wykształcenie.

Jeżeli chodzi o wykształcenie wojskowe mechaników lotniczych to przyjmowano następującą zasadę:

1. Żołnierz po Szkole Młodszych Specjalistów (SMS - służba zasadnicza) był etatowo nazywany mechanikiem.
2. Żołnierz zawodowy po ukończonej Podoficerskiej Szkole Zawodowej (PSZ - podoficer zawodowy) był etatowo nazywany st. mechanikiem
3. Żołnierz po Szkole Chorążych (SCh - chorąży) był nazywany technikiem bądź st.technikiem
4. Żołnierz po Wyższej Szkole Oficerskiej (WSO - oficer) był nazywany etatowo inżynierem bądź st.inżynierem

Takie nazewnictwo istniało oczywiście tylko wtedy gdy w nazwie etatu nie było słowa "dowódca", "zastępca dowódcy", "pomocnik dowódcy" itp.

Było to ogólnie zgodne właśnie z wykształceniem cywilnym bądź jego odpowiednikiem wojskowym (np. 3 letnie szkoła chorążych, była odpowiednikiem technikum 3-letniego).

Oczywiście wraz ze zmianami w systemie kształcenia (inna sprawa, że teraz dobry fachowiec "po zawodówce" jest często bardziej "w cenie" niż po studiach  :021:) te różnice zaczęły się zacierać i teraz to raczej takie sobie "słowotwórstwo" zależne chyba od "fantazji" wymyślającego nazwę stanowiska. Bo szkół zawodowych praktycznie już nie ma, a i w wojsku system kształcenia zmienił się kompletnie.

Ponieważ powyższe wygląda na stękanie nastolatka z uprzedzeniami dodam, że mechanik lotniczy jak zauważył Miron, brzmi po prostu brzydko, a technik obsługi naziemnej- poważnie i bardziej dumnie (przynajmniej dla mnie ) :)

Nie wiem co jest "brzydkiego" w słowie mechanik? Uważasz, że "technik obsługi naziemnej" brzmi mądrzej?

Jak ktoś jest wrażliwy na tytuły to może ... ostatnio spotkałem się z nazwą stanowiska: "operator systemów kontroli dostępu" - tak mądrze pewien pracodawca nazwał "parkingowego ciecia" (nie mam nic do pracowników parkingów oczywiście, ale to sformułowanie nieźle mnie rozbawiło), co wcale nie uczyniło podnoszenia szlabanu "poważniejszą" pracą.  :002: :002: :002:

... żadnych mechaników w przyszłości- bo mechanik to może być samochodowy ...

Czy praca mechanika lotniczego tak bardzo różni się od mechanika samochodowego? Są to bardzo podobne zawody więc może mechanika samochodowego powinno się nazywać "technikiem obsługi i naprawy pojazdów kołowych" (akurat i takie nazewnictwo istnieje naprawdę). Będzie brzmiało poważniej  :004: :021:

Na tej zasadzie można powymyślać różne ciekawe i bardzo "poważne" nazwy stanowisk  :karpik

Jeszcze raz powtórzę - nie widzę osobiście nic uwłaczającego czy niepoważnego w nazwaniu kogoś mechanikiem!

Odp: Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #6 dnia: Września 06, 2007, 20:54:31 »
.... nie wiem, czemu, stopniem "technika" niewielu ludzi się chwali...
.. pewnie dlatego, że to pierwszy stopień. Na Świadectwie Maturalnym mam taki tekst: "... i osiągnął tytuł Technik - Mechanik o specjalności Budowa Płatowców....".
... Wszak nie od dziś wiadomo, że to awionik pierwszy zszedł z drzewa, i płatowcowi do dziś nam tego zazdroszczą :003:
Awionicy? owszem, pierwsi spadli....
... i błądzili z silnikowcami po świecie, my tym czasem wymyśliliśmy i zrobiliśmy szybowce, (lądowaliśmy z gracją) potem założyliśmy pierwsze kierunki lotnicze na uczelniach. :001:
Leszek

Offline Sherman

  • *
  • 1. Pułk Lotniczy, 2. Eskadra Wywiadowcza, 105.WPŚB
Odp: Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #7 dnia: Września 06, 2007, 21:31:44 »
Nie wiem co jest "brzydkiego" w słowie mechanik? Uważasz, że "technik obsługi naziemnej" brzmi mądrzej?
Już napisałem co myślę o mechaniku- jest on zarezerwowany dla ludzi którzy są mechanikami, a jako awionik nie mam przyjemności słuchać, że jestem mechanik i z mojego opisu wiadomo dlaczego.

Cytuj
Jak ktoś jest wrażliwy na tytuły to może ...
Tak, jestem, bo tytuły świadczą o trudzie pracy jaki stoi za jego posiadaniem, a także o przynależności do którejś z "grup" (obecnie dla mnie w szkole i stosunki międzyludzkie z tym związane- odcisnęło to już swoje piętno, jak z resztą widać  :021:).

Cytuj
Jeszcze raz powtórzę - nie widzę osobiście nic uwłaczającego czy niepoważnego w nazwaniu kogoś mechanikiem!
Uwłaczającego... może nie na jakimś forum, ale w szkole nazywanie nas mechanikami od razu jest bardzo gwałtownie prostowane :D
Marcin "Rahonavis" Rogulski (1986-2019)

Nie przepuszczą żadnej owcy,
Z drugiej chłopcy wywiadowcy.

Odp: Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #8 dnia: Września 06, 2007, 21:51:31 »
Uwłaczającego... może nie na jakimś forum, ale w szkole nazywanie nas mechanikami od razu jest bardzo gwałtownie prostowane :D

Tak w szkole to zapewne problem, szczęśliwe lata (zazdroszczę) ... a potem pójdziesz do pracy i będziesz miał naprawdę prawdziwe problemy. 
:karpik :karpik :karpik

No offence - nie będę się przecież sprzeczał o bzdury! Nazywaj się jak chcesz. Dobre samopoczucie to ważna rzecz  :001:


Odp: Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #9 dnia: Września 06, 2007, 21:52:04 »
Już napisałem co myślę o mechaniku...
(...)
Tak, jestem, bo tytuły świadczą o trudzie pracy jaki stoi za jego posiadaniem, a także o przynależności do którejś z "grup"...
(...)
Uwłaczającego... może nie na jakimś forum, ale w szkole nazywanie nas mechanikami od razu jest bardzo gwałtownie prostowane

Ach, te młodzieńcze hormony... Uwierz mi: niejednokrotnie większy szacunek należy się Panu mechanikowi, niż jakiemuś tam specjaliście od komputerów, nawet jeśli są to komputery lotnicze.

(...) "... i osiągnął tytuł Technik - Mechanik o specjalności Budowa Płatowców....". (...)

"...Technik - Mechanik o specjalności Technologia Budowy Osprzętu Lotniczego..." :059: Przypadkowa zbieżność, czy może efekt pobierania nauk na tej samej Uczelni?

(...)
Awionicy? owszem, pierwsi spadli....
... i błądzili z silnikowcami po świecie...
(...)

Jakbym to już gdzieś słyszał :-D Jednak znów pragnę zwrócić uwagę na mały szczegół, jedno słówko zaledwie: "silnikowiec". Piękne to musiały być czasy, gdy mechanicy lotniczy dzielili się na płatowcowych, silnikowych, elektryków, awioników (to się wtedy bodaj przyrządziarz nazywało, czy jakoś tak)... i kto wie, co jeszcze...
You are not stuck in traffic. You ARE Traffic.
Get a bike. Break FREE!
"Still in one piece. Good Job. Let's go home."

Offline Sherman

  • *
  • 1. Pułk Lotniczy, 2. Eskadra Wywiadowcza, 105.WPŚB
Odp: Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #10 dnia: Września 06, 2007, 22:20:27 »
Ach, te młodzieńcze hormony... Uwierz mi: niejednokrotnie większy szacunek należy się Panu mechanikowi, niż jakiemuś tam specjaliście od komputerów, nawet jeśli są to komputery lotnicze.
Nie wątpię, nie wątpię :) Chodź oczywiście my też raczej śmiejemy się z tego "podziału", ale przejawia się on jednak w bardziej złośliwy sposób niż opisywany przez Ciebie, już na frocnie :)
Marcin "Rahonavis" Rogulski (1986-2019)

Nie przepuszczą żadnej owcy,
Z drugiej chłopcy wywiadowcy.

Odp: Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #11 dnia: Września 07, 2007, 07:58:54 »
..... jedno słówko zaledwie: "silnikowiec". Piękne to musiały być czasy, gdy mechanicy lotniczy dzielili się na płatowcowych, silnikowych, elektryków, awioników (to się wtedy bodaj przyrządziarz nazywało, czy jakoś tak)... i kto wie, co jeszcze...
... tak, przyrządziarze i osprzętowcy.
Ambitni "wydzielali" jeszcze "Technik Cargo", "Technik Cateringu", "Technik oczyszczania stojanek i pasów startowych", "Operator wózka asenizacyjnego". Klasą dla siebie była ekipa "Blue Angels - sprzątaczki pokładowe". Te wszystkie "tytuły" to raczej sprawa wewnętrznej organizacji firmy i dobrego samopoczucia pracowników. Bardziej przybliżają  zakres działań jakie konieczne są do poprawnego funkcjonowania.
Inaczej podchodzili do sprawy Francuzi, inaczej PanAm,, inaczej Aerofłot.
Leszek

Odp: Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #12 dnia: Września 07, 2007, 08:19:58 »
W zasadzie wszystko został napisane, mechanikami byli żołnierze służby zasadniczej (już ich nie ma), a technikami żołnierze zawodowi.
Oficerowie zwani są "inżynierami" ze względu na opis stanowiska.
Technicy od silnika i płatowca (do nich należą samoloty) zwani są potocznie "nafciarzami", a generalnie wszyscy to "czarnuchy", w Luftwaffe też zwano ich "schwartzmanner" (wybaczcie jeżeli w pisowni jest błąd).
Nazwa technik dotyczy tylko tych którzy "dotykają" samolotu/śmigłowca, reszta zwana jest zgodnie z tym co robi.
Przy MiG-29 są takie specjalności: silnik i płatowiec, osprzęt, radio, uzbrojenie, "ekran" (technik urządzeń diagnostycznych) - to jest podstawowy podział.

Offline Bee

  • *
Odp: Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #13 dnia: Września 07, 2007, 11:14:33 »
Dołożę swoje trzy grosze.

W zamierzchłych czasach formowania się  polskiego lotnictwa u boku ZSRR istniało jeszcze jedno słowo określające żołnierza obsługi technicznej. Był to majster, tytuł nadawany młodszemu specjaliście lotniczemu. Majstrzy podlegali mechanikom (w obecnej nomenklaturze technikom), ci z kolei technikom kluczy, bądź danej specjalności, np. technikom uzbrojenia. Jeszcze jedno, do osprzętowców zaliczano kilka kategorii mechaników bądź majstrów. Np. radiowców, elektryków, przyrządowców.

Odp: Technik czy mechanik? Rozważania o personelu technicznym w lotnictwie.
« Odpowiedź #14 dnia: Września 08, 2007, 10:19:52 »
W zasadzie wszystko został napisane, .....
... no to jeszcze o Kontroli Technicznej:
"za moich czasów" w PLL "LOT" obok Działu Technicznego i Działu Technologicznego istniał Dział Kontroli Technicznej, zajmujący się kontrolą wykonania prac wskazanych w Instrukcji Obsługi Technicznej i wykonywanych na kolejnych przeglądach technicznych. Ludzie ci cieszyli się wielkim poważaniem i szacunkiem, uchodzili za "kwiat Firmy". Obok czynności związanych z tradycyjnym (w "Firmie") podziale na specjalności lotnicze, zajmowali się badaniami wytrzymałościowymi (niszczące i nieniszczące), korozją (we wszystkich jej postaciach), badaniami na hamowni itp. W związku ze specyfiką pracy często wyjeżdżali na szkolenia zagraniczne i kilku zostało "na zachodzie".
Nie pamiętam, czy na "Starcie" (Dział Obsługi Startowej - wykonujący przeglądy startowe i "odprawę") była komórka Kontroli Technicznej, ale często tam razem jeździliśmy, do różnych "usterek".
Osobną postacią w owych czasach, ale nie zaliczaną do kategorii personelu lotniczego, był pan Dziewulski - pierwszy kowboj PRL. W swetrze z owczej wełny, koltem na biodrze (podarowanym przez któregoś z Prezydentów USA), uśmiechem na twarzy przesiadywał w bufecie, w Porcie Krajowym i ochraniał.
Leszek