Czegoś w tym wszystkim nie rozumiem? Po co tworzy się coś takiego?
1. To coś (ten cały "Głuszec") z tego co się o nim wypisuje ma spełniać rolę "śmigłowca wsparcia bojowego" - to po kiego ... ta kabina ładunkowa?
Przecież idea latającego BWP, pomimo pozornej atrakcyjności okazała się kierunkiem błędnym. Przedstawicielem tego trendu (na nieco większą skalę) był znany nam Mi-24, a sam pomysł śmigłowca mogącego jednocześnie służyć do przewożenia desantu i być śmigłowcem wsparcia został doświadczalnie sprawdzony przez poprzedniego "interwenta" w Afganistanie czyli ZSRR.
Śmigłowiec gdy przenosi uzbrojenie nie jest już wstanie zabrać desantu i odwrotnie gdy ma desant może w sadzie zabrać ograniczona ilość środków bojowych. Do prawidłowego działania potrzebne są zatem i tak 2 śmigłowce - 1 transportowy (desantowy) i 1 bojowy. Takie hybrydy śmigłowca transportowego z bojowym nie sprawdziły się w praktyce, bo jak wszystko co jest "do wszystkiego" są "do niczego". Będą gorsze w transporcie niż śmigłowiec typowo transportowy i gorsze w walce niż śmigłowiec typowo bojowy.
2. Skoro ktoś chce zbudować naszą flotę powietrzną na bazie śmigłowca W-3 (z czym się osobiście nie do końca zgadzam) to chyba powinien przyjąć zupełnie inną drogę rozwoju.
- Stworzyć śmigłowiec desantowy na bazie Sokoła i tutaj właśnie zastanowiłbym się nad tym km-em pod częścią dziobową maszyny. Przy dobrym rozwiązaniu zastępuje to strzelców bocznych, pozwalając zmniejszyć załogę, a tym samym zwiększyć desant. Taki km - faktycznie daje możliwość "zduszenia", a raczej "przyduszenia" żołnierzy przeciwnika w fazie wysadzania desantu, dając "zającom" czas na opuszczenie maszyny i zajęcie stanowisk. Można ewentualnie pozostawić w takiej maszynie możliwość podwieszenia 2 zasobników npr (na wszelki wypadek), ale to tyle.
- Stworzyć drugi śmigłowiec typowo bojowy, któremu niepotrzebna jest kabina transportowa. Pozostawić zatem zespół napędowy i belkę ogonową, a stworzyć nowy kadłub mieszczący tylko 2 osoby załogi. Czyli po prostu należało podążyć drogą jaką poszedł Bell tworząć AH-1 Cobra na bazie UH-1 Iroquis. Takie rozwiązanie daje unifikację obsługi maszyn przy najlepszym dostosowaniu ich do wykonywania zadań. W końcu i tak stopień modernizacji kadłuba na drodze Sokół -> Głuszec jest spory to czemu nie iść dalej?
Wtedy zastosować stanowisko nie z nie wkm, a z działkiem (inna sprawa, że można by spróbować te stanowiska też zunifikować) i normalny zestaw uzbrojenia do PPK (Spike) i pocisków p-p włącznie (mamy sporo R-60 w zapasie).
3. Moim zdaniem sam wybór W-3 jako bazy rozwojowej jest błędny. Ten śmigłowiec powstał na zastąpienie śmigłowca Mi-2 i niech już tak zostanie. Niech zastąpi "zasłużonego dziadka" we wszelkich zastosowaniach poza właśnie typowo bojowymi. Zastosowań dla tej maszyny jest mnóstwo, zobaczcie ile jeszcze lata Mi-2. Producent miałby zapewniony zbyt na wiele lat.
Jako śmigłowiec desantowy należy wybrać (zakupić) śmigłowiec większy - mogący przewozić z powodzeniem i w każdych warunkach klimatyczno-terenowych kompletną drużynę z pełnym uzbrojeniem i wyposażeniem. Do tego należy dobrać odpowiedni śmigłowiec szturmowy (najlepiej zunifikowany zespołem napędowym itd.) spełniający warunki współczesnego pola walki.
Na razie to mi wygląda na podobnie bezsensowne działania jak z tą całą Irydą - tworzenie na siłę czegoś co już jest przestarzałe na starcie i zanim zostanie dokończone to będzie nadawało się tak jak Iryda na złom, albo do muzeum techniki. Na siłę pchano Irydę, bo nikt nie miał odwagi zamknąć projektu (że niby poparcie własnego przemysłu i tym podobne bzdury, a taniej było kupić coś sensownego), a zostaliśmy z wiekowymi Iskrami. Teraz to wygląda na podobną sytuację - wymyślanie "wynalazków" z Sokoła, a zostaniemy znowu z gołą ... tzn. z wyeksploatowanymi Mi-24, Mi-8/17 i Mi-2. W sumie to nie mam nic przeciwko tym maszynom - w czasach swojej świetności były niezłe, ale od tego czasu minęło już sporo lat, a świat nie stoi w miejscu.