Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych
Lotnisko => Technika, wojskowość i zagadnienia militarne => Wątek zaczęty przez: Jascha w Maja 30, 2008, 10:34:13
-
Oczywiście na razie nie dla polskiej... ;)
Cóż XXI wiek coraz bardziej nam się rozkręca. O podobnych projektach wiadomo od paru lat, ale teraz to wszystko nabiera porządnego kształtu. Jest kontrakt, który ma znany nam Raython z US Army. Pomyślcie tylko o możliwościach jakie da to początkowo logistyce, a później w miarę rozwoju wersji bojowej z pełnym opancerzeniem - na polu bitwy. No SF normalnie. :)
Raytheon SARCOS
(http://img87.imageshack.us/img87/3206/144824cl8.jpg)
Stalowy siłacz na baterie
Inżynierowie stworzyli kombinezon zwiększający siłę człowieka. Będą go używać żołnierze
Ile razy można podnieść 100 kilogramów? Rex Jameson bez trudu wykonuje 500 powtórzeń. Jedną ręką.
– Widzowie zwykle nudzą się szybciej, niż ja zaczynam czuć zmęczenie – mówi Jameson. A amerykański inżynier na siłacza nie wygląda. Waży 85 kilogramów i ma ok. 180 cm wzrostu. Konkurentem Mariusza Pudzianowskiego raczej nie zostanie. Bo do ćwiczeń musi założyć aluminiowy stelaż zasilany prądem i sterowany komputerem.
Pracujący w firmie Sarcos Rex Jameson prezentował niedawno taki kombinezon w Salt Lake City. Pomysłodawcy twierdzą, że dzięki hydraulice maszyna zwiększa siłę człowieka ok. 20 razy. Inżynierowie nazywają ją egzoszkieletem (Exoskeleton), przypomina bowiem stelaż wzmacniający kości i mięśnie. Używający takiego egzo- szkieletu człowiek wygląda jak postać z kreskówki o superbohaterach.
Przeniesie amunicję, naprawi czołg
Pomysłem specjalistów z Sarcos zainteresowała się amerykańska armia. Dwuletnia umowa na prowadzenie badań i skonstruowanie prototypu ma wartość 10 mln dolarów. Testy gotowego urządzenia mają się rozpocząć w przyszłym roku. Sam dział robotyki Sarcos wykupiony już został przez jedną z największych firm zbrojeniowych świata – Raytheon.
Bo to właśnie żołnierze jako pierwsi mają skorzystać z mechanicznych mięśni. Będą używane m.in. do rozładowywania ciężarówek i helikopterów czy naprawiania czołgów w warunkach polowych.
Według Jacka Obuska, pułkownika w stanie spoczynku zajmującego się obecnie inżynierią wojskową, egzoszkielet najbardziej przyda się do transportu ciężkich ładunków w trudnym terenie. Używający go żołnierz będzie nawet mógł przenieść na plecach swojego rannego towarzysza.
Cała tajemnica egzoszkieletu kryje się w przymocowanych do kończyn człowieka czujnikach i mikroprocesorze analizującym płynące z nich dane. Na podstawie pomiaru napięcia mięśni stelaż uruchamia odpowiednie siłowniki. Nie jest do tego potrzebny żaden specjalny sterownik (np. dżojstik), wszystko odbywa się „naturalnie”.
Choć cała maszyneria spowalnia nieco ruchy człowieka, mechaniczny siłacz jest całkiem sprawny. Na prezentacji w Salt Lake City Rex Jameson odbijał piłkę głową, wchodził po schodach, boksował.
Egzoszkielet waży ok. 70 kilogramów. – Wydaje się wolniejszy, niż jest w istocie – mówił Jameson. – Jego używanie nie wymaga specjalnego przygotowania. Wystarczy się rozluźnić i zaufać robotowi.
Kosztuje tyle co samochód
Na razie największym problemem inżynierów jest zasilanie tego urządzenia. Akumulatory rozładowują się bardzo szybko, już po 30 minutach pracy. Podczas demonstracji stelaż był zasilany przez kabel. Wersja wojskowa również będzie korzystać z prądnic zewnętrznych – czołgu lub helikoptera. Są też już gotowe wersje podobnych urządzeń z silnikiem spalinowym umieszczonym na plecach.
Gdy inżynierom uda się rozwiązać kwestię zasilania, egzoszkielet znajdzie również inne zastosowania. Stephen Jacobsen, który zaprojektował stelaż, uważa, że będą z niego korzystać pracownicy fabryk, strażacy, którzy muszą niekiedy wbiegać po schodach, niosąc ciężki sprzęt, czy wreszcie osoby niepełnosprawne ruchowo. – Gdy będziemy produkować te kombinezony masowo dla wojska i komercyjnie, ich cena spadnie mniej więcej do poziomu ceny małego samochodu – mówił agencji AP Jacobsen. – A każdemu spodoba się idea bycia superbohaterem. Tu chodzi o poszerzanie ludzkich możliwości.
Podobne rozwiązania techniczne Sarcos już wykorzystało do stworzenia... mechanicznych dinozaurów. Znajdują się one w Parku Jurajskim wytwórni filmowej Universal Studios.
Projektant systemu nie kryje zresztą fascynacji popkulturą. Jacobsen zapytany, czy widział nowy film „Iron Man”, mówi: – Oczywiście. Zawsze idę obejrzeć taki film. Wszyscy poszliśmy i wszystkim się podobało. To pobudza wyobraźnię.
Ludzie pracują z robotami, mogą i w robotach
Najprostszym urządzeniem ułatwiającym przenoszenie ciężkich ładunków jest amerykański system BLEEX (Berkeley Extremity Exoskeleton) opracowany na Uniwersytecie Kalifornijskim. Jego budowa była finansowana z pieniędzy amerykańskiej agencji zaawansowanych projektów obronnych DARPA. Napęd BLEEX stanowił zwykły silnik spalinowy, a użytkownik (konstruktorzy wolą używać słowa pilot) po prostu wsuwał nogi w uchwyty i zapinał pasy kamizelki. Stelaż BLEEX pozwala na przenoszenie ponad 80 kilogramów, z czego aż 50 stanowi waga samego urządzenia. Ale pozostałe 32 kilogramy pilot przenosi bez najmniejszego trudu. BLEEX opracowano z myślą o żołnierzach transportujących ciężary w trudnym terenie.
Najnowocześniejszym „siłaczem” jest zaś japoński HAL (Hybrid Assistive Limb), którego kolejne wersje buduje prof. Yoshiyuki Sankai z Uniwersytetu Tsukuba. HAL5 podwaja siłę mięśni człowieka. A ponieważ przeznaczony jest nie dla żołnierzy, tylko dla zwykłych odbiorców, znacznie mniej rzuca się oczy. HAL stworzony został dla ludzi starszych, którzy często nie mają dość siły, aby wykonać proste codzienne czynności. Był budowany również z myślą o niepełnosprawnych – w ich przypadku może zastąpić wózek inwalidzki. Japoński stelaż potrafi również nauczyć się ruchów użytkownika. Najnowsza wersja urządzenia waży kilkanaście kilogramów, a koszt budowy naukowcy szacowali na 19 tys. dolarów.
Wyglądający jak krzesło na wielu nogach robot WL-16 to kolejna propozycja dla osób niepełnosprawnych. Maszynę skonstruowali naukowcy z japońskiego Uniwersytetu Waseda i firmy Tmsuk. Potrafi wchodzić po schodach i kroczyć po nierównym podłożu. Nogami porusza 12 silników elektrycznych.
Galeria (http://technologie.gazeta.pl/technologie/51,81011,5183717.html?i=0)
Prezentacja video (http://www.liveleak.com/view?i=bfc_1211072259)
Reportaż CNN (http://www.youtube.com/watch?v=sJ4J69EEpu4)
Strona Rytheon (http://www.raytheon.com/newsroom/technology/rtn08_exoskeleton/)
-
No to niedługo będziemy mieli T-51b Advanced Powered Armor :banan, teraz potrzeba tylko wojny o ropę z Chinami i będzie można wyruszyć na podbój Wastelands by penetrować opuszczone schrony i odnajdywać zapomniane technologie :karpik.
Problem jak zwykle leży w zasilaniu. Tu naprawdę potrzeba minireaktora albo innych Microfusion Cells, żeby zrobić z tego autonomiczny pancerz bojowy.
-
Tu naprawdę potrzeba minireaktora albo innych Microfusion Cells, żeby zrobić z tego autonomiczny pancerz bojowy.
Bez paniki. To nie gra komputerowa. Docelowo wspomniany model egzoszkieletu będzie w pełni autonomiczny z akumulatorem na plecach. Berkley Bionics pracuje nad napędem, który poprzez energię wytwarzaną w trakcie poruszana się będzie się sam doładowywał.
Polecam jeszcze nieco szerzej ujmującą sprawę prezentację w Popular Science: http://www.parsintl.com/16595.pdf
Obrazek z tego artykułu prezentujący wizję jakby to mogło wyglądać w okolicach 2020 ;)
(http://img81.imageshack.us/img81/6889/144824ri7.jpg)
Sztuczny pancerz bojowy to na razie czysta fikcja rzecz jasna. Sam egzoszkielet jest już jednak faktem.
-
Berkley Bionics pracuje nad napędem, który poprzez energię wytwarzaną w trakcie poruszana się będzie się sam doładowywał.
Perpetum mobile :D
-
Perpetum mobile :D
:)
Nie do końca. Egzoszkielet to nie robot. Mimo wszystko jest to wprawiane w ruch za pomocą siły ludzkich mięśni, a celem wszystkiego jest zwiększenie siły i możliwości ludzkich przez te "mechaniczne mięśnie". Dlatego mimo, że brzmi to dość futurystycznie, jest chyba możliwe, że część energii jaką będzie musiał włożyć użytkownik będzie mogła być wykorzystania do ładowania akumulatora, który będzie napędzał całą konstrukcję. Wątpię, by było to wystarczające, ale na pewno jakieś przedłużenie czasu eksploatacji do ponownego (zewnętrznego) naładowania można będzie w ten sposób osiągnąć.
-
:)
Nie do końca. Egzoszkielet to nie robot. Mimo wszystko jest to wprawiane w ruch za pomocą siły ludzkich mięśni, a celem wszystkiego jest zwiększenie siły i możliwości ludzkich przez te "mechaniczne mięśnie". Dlatego mimo, że brzmi to dość futurystycznie, jest chyba możliwe, że część energii jaką będzie musiał włożyć użytkownik będzie mogła być wykorzystania do ładowania akumulatora, który będzie napędzał całą konstrukcję. Wątpię, by było to wystarczające, ale na pewno jakieś przedłużenie czasu eksploatacji do ponownego (zewnętrznego) naładowania można będzie w ten sposób osiągnąć.
Mieśnie chyba tylko dają znać serwomechizmom i inicjują ruch. Działa to na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Zgadzam się, że odpowiedni system doładowania może zminimalizować zużycie energii. Ale żeby powstało to co nas najbardziej tutaj jara, czyli w pełni funkcjonalny, autonomiczny pancerz bojowy potrzebne jest zasilanie umożliwiające bezobsługową eksploatację przez długi okres czasu i coś co da sporo mocy...
Wiecie kurde ile prądu żre m134?! :021:
A poważnie: Zastanawiam się na ile będzie to opłacalne z punktu widzenia bilansu energetycznego. Exo będzie miał pewnie coś w rodzaju dynama. A w jego napędzanie też trzeba jakąś siłę włożyć. Czy czas działania który sie dzięki temu zyska będzie wart włożonej w jego uzyskanie energii?
Nie chcę się wymądrząć bo małe pojęcie o tym mam. Jestem humanistą, jednak żywo zainteresowanym technologiami, a raczej ich efektami.
Z drugiej strony można zamontować jeszcze wiatrak i fotoogniwa :020:
-
Jak dla mnie, to doładowywanie tego siłą mięśni usera jest jak ciągnięcie się za kołnierz w górę w nadziei na oderwanie się od ziemi :D
Pewnie media coś poprzekręcały :)
-
Jak dla mnie, to doładowywanie tego siłą mięśni usera jest jak ciągnięcie się za kołnierz w górę w nadziei na oderwanie się od ziemi :D
Pewnie media coś poprzekręcały :)
Yeah, what he said :003:.
Energia nie bierze się znikąd, przykro mi.
-
Szybko wymienialne akumulatory i małe pojazdy kołowe z ładowarkami i zapasowymi akumulatorami dla całej drużyny. Wymiana akumulatora zajmująca kilkanaście sekund. W razie zniszczenia pojazdu z akumulatorami możliwość szybkiego zdjęcia egzoszkieletu.
Jeszcze jakiś kłopot?
-
A te małe pojazdy to na prąd? :D
-
Ogniwa i spalinowy.
-
B-Mac
Sceptyczne podejście jest na razie w pełni zrozumiałe. Prawda, że media mogły też oczywiście wyolbrzymić sprawę. Ja jestem sobie to jakoś w stanie wyobrazić, ale może dlatego, że nie jestem ekspertem od technologii i mam bujną wyobraźnię. Zasada funkcjonowania takiego napędu byłaby (w moim laickim wyobrażeniu) podobna do dynama w rowerze. Pedałujesz - wytwarzasz energię, żaróweczka się świeci. Idziesz - wytwarzasz energię, żaróweczka się świeci. ;) Oczywiście wiem, że to nie ta skala (delikatnie mówiąc, bo ile się trzeba namachać by taką małą żaróweczkę zasilić... :P), chodzi tylko o samą zasadę. Od czego jest postęp by to rozwinąć? ;)
Skupmy się może na tym co jest. Oczywiście, jak podaje cytowany artykuł, właśnie napęd stanowi obecnie największy problem. Raytheon chce w niedługim czasie opracować silnik, który zapewni stabilną pracę urządzenia na co najmniej kilka godzin. Dalszy rozwój napędu będzie rzecz jasna konieczny. Z drugiej strony przy pracach załadunkowych, można by też korzystać z podłączenia do zewnętrznego zasilania, jak na podlinkowanych filmach.
Szybko wymienialne akumulatory i małe pojazdy kołowe z ładowarkami i zapasowymi akumulatorami dla całej drużyny. Wymiana akumulatora zajmująca kilkanaście sekund. W razie zniszczenia pojazdu z akumulatorami możliwość szybkiego zdjęcia egzoszkieletu.
Jeszcze jakiś kłopot?
Proponuję złożyć jakąś aplikację do Raytheon lub Berkley. Możesz dużo wnieść do tych projektów. ;)
-
Zasada funkcjonowania takiego napędu byłaby (w moim laickim wyobrażeniu) podobna do dynama w rowerze. Pedałujesz - wytwarzasz energię, żaróweczka się świeci. Idziesz - wytwarzasz energię, żaróweczka się świeci. ;) Oczywiście wiem, że to nie ta skala (delikatnie mówiąc, bo ile się trzeba namachać by taką małą żaróweczkę zasilić... :P), chodzi tylko o samą zasadę. Od czego jest postęp by to rozwinąć? ;)
To nie jest kwestia postępu tylko praw fizyki. Jak zauważyłeś, żeby wykonać jakąkolwiek pracę (podnieść coś, napędzić prądnicę) trzeba dysponować odpowiednią ilością energii, a nasze ciało jest w stanie dostarczyć jej ograniczoną ilość. Wystarczającą, żeby napędzić dynamo w rowerze, ale nie żeby szybko i sprawnie ładować dwustukilogramowe skrzynie na ciężarówkę. Nie ma rady, trzeba się skupić na wydajniejszych silnikach i akumulatorach.
-
Samymi akumulatorami nic się nie zdziała, trzeba stworzyć jakiś generator, może być mały wielopaliwowy silnik diesla, może być mała turbina, albo ogniwa wodorowe, wszystko to jest lepsze od samych akumulatorów. Z kilograma Jet A nadal można uzyskać więcej energii niż kilogram akumulatora jest w stanie zmagazynować.
-
Witam.
A propo silników spalinowych:
Kilka lat temu jedna australijska firma opracowałe coś w stylu 'indywidualnych źródeł energi' - był to mał silnik diesla, ważył 1,5kg, miał rozmair amerykańskiej manierki 2litrowej. produkował około 0,75 psi - hałasu nie było wcale, (albo jakiś minimalny poziom, raczej nie do wykrycia z 3-5metrów)
chodziło o to żeby tym silniczkiem zastępować wszystkie baterie których używa żołnierz, przedewszystkim do radia.
Co szkodzi zastosować kilka takich?
Niestety nie znam dokładnych danych,jest to cytat z jednego z forów.
Pozdrawiam
Olo
-
Coś takiego właśnie powstawało dla programu Land Warrior. W sumie problemu nie ma żadnego poza to, że ten egzoszkielet na dzień dzisiejszy nie jest zbyt wydajny i takich małych generatorów potrzeba by całkiem sporo, bądź jeden wielkości samochodowego silnika 1.4 L
Wykorzystywać ruchów człowieka do napędu się nie da, bo cały show polega na tym, ze ten operator nie ma się męczyć operując nim, a zbyt dużej pracy nie wykonujemy podnosząc parę gramów masy - a taki opór powinien ten szkielet stawiać. Można za to wykorzystać masę całego urządzenia i odzyskiwać pewną część energii zużytej do poruszania przy każdym kroku. Z tym, że są to pojedyncze procenty.
No cóż, nawet Tony Stark potrzebował "Arc Generatora" by napędzać swój kostium :118:
-
Są jeszcze baterie słoneczne, które mogą zostać użyte ale w wersji nie militarnej takiego szkieletu.
-
Heheh, taaa :021: Wiesz jaką moc dostarcza fotoogniwo o powierzchni 1m^2 (bo więcej się nie da sensownie przyczepić do takiego powered armora bez robienia mu skrzydełek a'la ISS)? Na powierzchni Ziemi słoneczko daje max 1kW na metr kwadratowy (optymistycznie!), fotoogniwa mają sprawność rzędu 15%. Nawet zakładając, że nie ma innych strat energii (związanych np. ze stabilizacją prądu czy jakimiś innymi pierdołami) to mamy 150W. Ciekawe czy to starczy chociaż do zasilania komputera pokładowego.
No i jak chmurka zakryje słoneczko to jesteśmy w kropce, chyba że nosimy ze sobą te przeklęte akumulatory.
-
Ja nie mowie, że to ma być jedyne źródło prądu ale jakieś dodatkowe, które może ładować akumulatory. Zamontowane na "pustej" przestrzeni zawsze by coś "robiło". Jako główne źródło wydaje mi się, że mały silnik spalinowy to najlepsze wyjście.
Heheh, taaa :021: Wiesz jaką moc dostarcza fotoogniwo o powierzchni 1m^2
Aby wystarczyło do ogrzania średniego domu rodzinnego i dostarczenia domownikom ciepłej wody powierzchnia kolektorów musiałaby wynosić 60m2.
-
http://pl.youtube.com/watch?v=k9e3n0CW1sg&feature=related
-
Sie wie, sie zna, sie czeka, obywatelu Kush :004:
-
Przepraszam, lecz po całym dniu na powietrzu :004: nasuwa mi się jedno pytanie. Jak do jasnej anielki, po zaspawaniu koleś "idzie za potrzebą". Przecież zanim się rozbierze to już narobi w spodnie :118:
-
Przepraszam, lecz po całym dniu na powietrzu :004: nasuwa mi się jedno pytanie. Jak do jasnej anielki, po zaspawaniu koleś "idzie za potrzebą". Przecież zanim się rozbierze to już narobi w spodnie :118:
Wężyk ma i może w warunkach bojowych działać :D W przypadku czegoś powazniejszego może być tak samo albo ewentualnie załatwia się obie te czynności jak w średniowieczu :D
-
Sztuczny pancerz bojowy to na razie czysta fikcja rzecz jasna.
Jaka fikcja ?
(http://img87.imageshack.us/img87/3223/46679670qk7.png)
:021:
-
Przepraszam, lecz po całym dniu na powietrzu :004: nasuwa mi się jedno pytanie. Jak do jasnej anielki, po zaspawaniu koleś "idzie za potrzebą". Przecież zanim się rozbierze to już narobi w spodnie :118:
Wystarczy sprawdzone rozwiązanie z Fallout'a na temat Pancerza Wspomaganego:
-How do you pee in that?
-Armor got a urinal recycling sytems
-HE DRINKS HE'S OWN PEE!!
:D
-
Wystarczy sprawdzone rozwiązanie z Fallout'a na temat Pancerza Wspomaganego::D
Ciekawe czy wzorowali się na Diunie Franka Herberta - był tam dokładnie taki sam patent (woda była na wagę złota, więc nie można było jej tak bezsensownie marnować, sikając gdzie popadnie :D )
-
Myślę że wzorowali się na wielu klimatach. Z resztą taki system recyklingu to raczej logiczna rzecz w hipotetycznym pancerzu. Niekoniecznie musiało być tak ,że Brian Fargo przystanął, omiótł spojrzeniem członków devteamu i rzekł "...a w pancerzu wspomaganym będzie system odzyskiwania wody z moczu tak jak w Diunie Herberta i zrobimy gag z tym związany". Te rzeczy raczej po prostu funkcjonują w świadomości niektórych oszołomów(w pozytywnym tego słowa znaczeniu) spod znaku S-F.
-
No pewnie, że masz rację, na tym chyba polega cała zabawa: czytasz, rozmawiasz, zapamiętujesz i kiedy w końcu wpadasz na jakiś pomysł, to nie zdajesz sobie nawet sprawy że trochę od kogoś "zerżnąłeś", bo jest to wynikiem wymieszania tego wszystkiego z domieszką własnej inwencji :)
-
Panowie, kurcze - nie chcę zabrzmieć niemiło czy coś w ten deseń... Ale jakby temacik dotyczył SF to bym go umieścił w barze. Temat dotyczy jednak techniki wojskowej, mimo że w powijakach jeszcze. Więc albo proszę starać trzymać się jakiś elementarny poziom, albo niech moderator przeniesie temat do baru i słowem się nie odezwę (choć będzie mi przykro ;) ). Rozumiem kurna off-top, żarcik od czasu do czasu - ale bez przesady.
-
Na czym stanęliśmy? a...zasilanie. Stawiam tezę, że bez wysokowydajnego, przenośnego urządzenia zasilającego, wystarczającego na miesiące działania nie ma co myśleć o pancerzach wspomaganych w pełnym tego słowa znaczeniu.
-
Stawiam tezę, że bez wysokowydajnego, przenośnego urządzenia zasilającego, wystarczającego na miesiące działania nie ma co myśleć o pancerzach wspomaganych w pełnym tego słowa znaczeniu.
Postaw lepiej tezę, co może być takim przenośnym źródłem zasilania :002:
-
To przecież jasne. Microfusion Cell :karpik.
A poważnie: do cholery nie znam sie na tym. Mogę mieć tylko nadzieję, że kiedyś będzie możliwe zbudowanie mini termoreaktora albo innego fuzyjnego.
-
Nie no, to wiadomo że jak będziemy mieli nowe, niesamowicie wydajne źródło energii mieszczące się w kieszeni, to taki egzoszkielet to będzie mały pikuś, bo będziemy latać do pracy/szkoły odrzutowym plecakiem, samochód będzie jeździł 8 miesięcy na jednym "ładunku" a samolot zwiadowczy będzie krążył 3 tygodnie nad wrogim terytorium (dygresja: było by to spełnienie nadziei pokładanych kiedyś w "samolocie atomowym") itp.
Moim skromnym zdaniem bez jakiegoś odkrycia w tej dziedzinie taki pancerz będzie mało praktyczny, i wojsko swoje skrzynie ze sprzętem dalej będzie ładować wózkiem widłowym (przepraszam za ignorancję jeśli robi to czymś innym).
Ale to już znowu chyba zahaczam o SF, a miało nie być.
-
Jak mi posadzisz wózek widłowy na jakiś lima-site czy LZ w górach, i będziesz nim coś sensownego robił to się zgodzę. A w takich lokacjach ma ten szkielet działać. Tam gdzie jest wózek widłowy to nie ma problemu, nikomu to coś nie jest potrzebne do szczęścia.
-
Ach, no właśnie. Tylko że w obecnej postaci albo zabierzesz razem z tym elektrownię i uwiążesz szkielet na drucie (czyli nadal mało ergonomiczne), albo będzie jechało 30 minut na bateriach. Chociaż szczerze mówiąc to te 30 minut to nie aż tak źle, jeśli założymy że uczciwie podano parametry: czyli "dźwiganie przez 30 minut na bateriach", a nie "dźwiganie ALBO 30 minut na bateriach" jak to się robi czasem w reklamach.
Dodając możliwość wymiany ogniw można już jakieś krótsze prace wykonać. Czas pracy może z czasem się wydłużyć (wydajniejsze ogniwa), i faktycznie może zastąpi to skrzykiwanie kilku większego chłopa do dźwigania czy montażu ciężkich elementów.
-
Ale przecież chyba było coś wspominane o bieżącym doładowaniu z instalacji pojazdów, przy których takie prace będą wykonywane... Przecież jak będziemy wyładowywać skrzynie z amunicją z ciężarówki na placyk obok, to chyba nie problem "uwiązać się" do tej ciężarówki 10m kablem... Zresztą samo zasilanie przez jakiś rozsądny czas też tak naprawdę nie jest problemem, gdyż dysponujemy już silnikami zarówno tłokowymi, jak i turbinowymi o bardzo korzystnych proporcjach mocy do masy (uzasadniających użycie w takich konstrukcjach, żeby nie wyszło, że taki szkielet nie będzie w stanie unieść samego siebie), zaś kłopotem jest co innego: albo ciężar całkowity (300kg i więcej pancerza będzie już dość poważnie ograniczone ruchowo), albo hałas, ciepło i inne takie.
Czy widział ktoś już coś takiego (http://technologie.gazeta.pl/technologie/1,81011,5059485.html)? Ta maszynka, wykazująca zadziwiające zdolności dynamiczne, jest w stanie przy wadze własnej ok. 80kg unieść dalsze 150kg (!) przez kilkanaście minut, przy zasilaniu niezbyt dużym silniczkiem tłokowym. Czy to mało? Raczej nie. Ja osobiście myślę, że do w miarę funkcjonalnego egzoszkieletu transportowego (nie bojowego) mamy już naprawdę blisko...
-
Widziałem, niesamowite. Jak bym zobaczył coś takiego w lesie to bym się zesrał.
Ale bardziej mnie fascynuje to w jaki sposób to coś reaguje na zmienne warunki. Pamiętacie robota hondy? tamto to była kuglarska ściema, każdy krok, kąt, prędkość miał zaprogramowane. A ten tutaj pomyka jak szalony dostosowując się do warunków. To kopniecie było chamskie, aż mi się szkoda zrobiło.
-
To powinno trafić do LOL, ale tam by nie było kontekstu. Parodia powyższego filmu z robotem:
http://www.youtube.com/watch?v=VXJZVZFRFJc
Wiem, OT, ale NMŚP, przepraszam. Powiedzmy że to wyraz mojego sceptycyzmu co do ujrzenia w najbliższym czasie robotów "pracujących" dla armii.
-
przepraszam. Powiedzmy że to wyraz mojego sceptycyzmu co do ujrzenia w najbliższym czasie robotów "pracujących" dla armii.
Pewnie masz rację, ale pamiętajmy, że nie od razu Rzym zbudowano. Miło patrzeć jak powoli sf robi się rzeczywistością.
Może za parę (paręnaście) lat jakiś "szalony" naukowiec wpadnie na nowe małe i jednocześnie bardzo wydajne źródło energii, i pojawią się Big Dogi i egzoszkielety z prawdziwego zdarzenia. Wg mnie właśnie problem energetyczny stanowi mur dla rewolucji w tej dziedzinie.
-
Pierwsze samoloty, samochody, pociągi też nie wyglądały imponująco ;).
-
Pierwsze samoloty, samochody, pociągi też nie wyglądały imponująco ;).
To teraz powiedz Mazakowi prosto w oczy, że Dr.I nie wyglądał imponująco :021:
-
To żadne osiągnięcie :D każdy może to powiedzieć :D Tyle że nie każdy potem będzie miał okazję podzielic się wspomnieniami.
Patrząc na ten egzoszkielet, nieodmiennie nasuwa mi się na myśl okładka gry wydanej prawie 20 lat temu. Gry kultowej, z rzucającą na pysk muzyką Chrissa Huelsbecka pt. ... Turrican
(http://www.nemmelheim.de/celal/galery/turrican2.jpg)
Hello , wellcome in The Turrican
Another Day, Another Try
but remember
shoot or die
-
Patrząc na ten egzoszkielet, nieodmiennie nasuwa mi się na myśl okładka gry wydanej prawie 20 lat temu. Gry kultowej, z rzucającą na pysk muzyką Chrissa Huelsbecka pt. ... Turrican
Ha... wspaniałe wspomnienia :002: Ta muzyka do dziś często wybrzmiewa na moim audio :003:
Dawniej twórcy gier byli na prawdę kreatywni :004:
-
To żadne osiągnięcie :D każdy może to powiedzieć :D Tyle że nie każdy potem będzie miał okazję podzielic się wspomnieniami.
Patrząc na ten egzoszkielet, nieodmiennie nasuwa mi się na myśl okładka gry wydanej prawie 20 lat temu. Gry kultowej, z rzucającą na pysk muzyką Chrissa Huelsbecka pt. ... Turrican
Hello , wellcome in The Turrican
Another Day, Another Try
but remember
shoot or die
Uhuhuh ahaha taqki dowcipas, że nie mogę Ja tam sobie wspominam do dzisiaj, a że ty sobie wspominasz? Wspominaj dalej.
http://pl.youtube.com/watch?v=A3f3Fid-HWI
-
Czesio litości z tym psem to jest fake...
-
A może by wsadzić w jakiś wymyślny kostiumik fragment wytresowanego pieska? Fake, nie fake ale obrzydliwe wygląda - tylko trochę więcej niż człowiek w egzoszkielecie. Fakegenerator napisał tak: na przełomie lat 50/60 w ZSRR prowadzono intensywne badania nad organizmami żywymi. Zagadnienia obejmowały między innymi transplantologię. Jednym z bardziej znanych naukowców w tym kraju był Władymir Pietrowicz Diemichow wsławił się w 1950 roku transplantacją głowy psa. W 1958 roku wystartował program budowy robota - cyborga o kryptonimie "Kolli" (to chyba od pieska). Podobno konsultantem naukowym został laureat nagrody nobla W. Manujłow. Rozpatrywano wykorzystanie małp, ale w ostatecznie wybór padł na psy dlatego, że są spokojniejsze i łatwiejsze do wytresowania. Badania trwały 10 lat, ale dekretem komitetu centralnego w 1969 roku je przerwano.
(http://img194.imageshack.us/img194/1820/piesek1.jpg)
(http://img694.imageshack.us/img694/5275/piesek2.jpg)
(http://img690.imageshack.us/img690/5130/piesek3.jpg)
(http://img96.imageshack.us/img96/6082/piesek4p.jpg)
(http://img101.imageshack.us/img101/3189/piesek5.jpg)
(http://img69.imageshack.us/img69/8083/piesek6.jpg)
(http://img827.imageshack.us/img827/4798/piesek7.jpg)
(http://img215.imageshack.us/img215/1559/piesek8.jpg)
Pedros komentuje wiadomości zanim się one pojawią - myślę że to forumowe malware. Proponuję moderatorom przeskanować dyski :659:
-
Bo była wcześniej. Potem znikneła :001:
http://www.youtube.com/watch?v=pZv-F3d6FsE
Ogólnie czytałem kiedyś, że to mit... no ale cóż są i tacy co w to wierzą podobnie jak w niemieckie latające spodki na antygrawitację i tajną bazę na Antarktydzie :002:
-
... i tajną bazę na Antarktydzie :002:
Tajnej bazy na Antarktydzie nie ma... już nie ma... Dzię-ku-je-my Schmeisser ! :121:
-
Niech sobie wierzą w co chcą. Ale malware istnieje na prawdę! Pedros skąd ty?! :karpik
-
A co ja mam do tego ? :001:
-
Tajnej bazy na Antarktydzie nie ma... już nie ma... Dzię-ku-je-my Schmeisser ! :121:
A ja tak chciałem ją odwiedzić :/
-
Niestety, nie możemy mieć nic fajnego, baza na Antarktydzie zrównana z ziemią, po bazie na ciemnej stronie księżyca pozostał krater, Argentyna nas wykopała... ale przynajmniej mam jeszcze swoje prywatne podmorskie księżycowe laboratorium...