Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych

Kantyna => Dyskusje przy barze => Wątek zaczęty przez: mmaruda w Maja 22, 2013, 02:41:46

Tytuł: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: mmaruda w Maja 22, 2013, 02:41:46
Trochę się boję, że dostanę bure, bo to w końcu forum, a nie żaden metroseksualny blog, ale miałem ciężki dzień i potrzebuję co nieco wylać swoje symulacyjne refleksje. Jeśli moderacja uzna, że nie czas i nie miejsce, to z góry przepraszam, przenieście wątek do kibla, ale nie denerwujcie się - nie warto.  :-X

Miałem dziś paskudny dzień: w robocie wszystko padło, od telefonów, po sieć i SAPa, co oznaczało przemiłe konwersacje z masą obcych ludzi w klimacie "disciplinary action". Mniejsza z tym. Utyrany doczłapałem się do domu z piwem i fajkami kupionymi za ostatni hajs i po krótkim i treściwym posiłku w postaci buły z szynką miałem ochotę uchlać się, paść na ryj i zasnąć.

Ale obiecałem sobie, że będę regularniej latał... No to założyłem czapkę, rozłożyłem HOTAS, poprawiłem orczyk, zamieniłem wygodny fotel na ten wyższy, z którego sięgam do blatu i... Dżizas! Kiedy do tego doszło? Cały ten sprzęt, skomplikowane ustawienie całego bajzlu, żeby jako tako było wygodnie, wyprostowana szyja... Gdzie się podziały czasy jak rozwalony na fotelu tłukłem komuchów w mojej Dorze trzymając tani, shitowy joy w ręku? No nic. Hyzio i Rekin po szybkiej misji, żeby nie zapomnieć, bo A-10 już bez swoich notatek nawet nie odpalę. No i tak sobie latam, raz jakaś kolumna czołgów do piachu, drugi raz jakieś śmiganie po mieście i ćwiczenie zawisu i lądowań na dachach... Niby spoko fajnie, jeszcze potrafię, nie rozbijam się... Coś jednak jest nie tak, czegoś brakuje. Łapy mnie bolą, mózg umiera z przemęczenia, a przecież miałem się wyluzować. Gdyby to był sobotni poranek, pojechałbym kilka ćwiczebnych lotów i śmignąłbym pełną misję, ale przecież nie mam siły. I gdzie tu satysfakcja?

Ogarnąłem  w końcu kilka trudnych gier. 900 stron manuala, gruby brulion z notatkami, dziesiątki godzin lotów szkoleniowych i mogę powiedzieć, że jako tako umiem. I co z tego? Gdzieś na horyzoncie jest jeszcze Falcon, ale to nie dziś, może jak pójdę na miesięczne L4... Kiedyś na pewno, ogarnę to, na pewno, ale nie dziś. No ale nawet, co z tego?

Szybkie spojrzenie na pulpit i następuje totalna załamka. Musze. Komuś. Wtłuc. Tylko nie ma w czym. Q3 nie ma co nawet próbować, zbyt dawno nie grałem. BF3, Starcraft, czy CS skończą się bankowo porażką. Na RoFa nie mam siły po DCS. Pozostaje jeszcze ta jedna durna ikona, która wciąż nie wiem co tu robi, poza tym, że kusi. Niebieski samolocik, na niebieskim tle z płonącym czymś na drugim planie szydzi mi prosto w twarz. Kiedy ostatnio coś zestrzeliłeś, cieniasie? Kiedy ostatnio siedziało ci trzech bandytów na ogonie i udało ci się ich wymanewrować i zwiać do bazy, frajerze? No kiedy? Chyba jak w Ace Combat grałeś z tą szmulką, co cię puściła w trąbę, haha!

Tego było za wiele i chwilę później pompatyczne pyrkanie trąbek witało mnie na Froncie Wschodnim. Coś źle kliknąłem i siedzę sobie LaGGu. No pięknie. Pomiotało przy starcie, za dużo Mustanga najwyraźniej, ale już chowam podwozie i klapy siadając na skrzydle lidera. Jakoś dziwnie łatwo się go trzymam, skok przepustnica, trym - wszystko takie banalne. Zupełnie zapomniałem o HUDzie i gapię się na przyrządy. Ładnie. Tak jak trzeba. Temperaturki w normie, prędkość stała, kuleczka po środku - czuję jak ego mi rośnie. Chwilę później coś tam Kacap się pruje - bombardierowcziki czy coś, dobra widzę te kropki. Następna minuta to dwa szybkie zwroty - jak ostani debil siadam na ogonie ostatniej krowy. Lewo, prawo, mijają mnie pociski. Po krótkiej serii widzę płonący silnik i wysiadających pasażerów. Zdychaj, mendo! Następny klient sam ustawia się w celowniku - lekko prześlizguję się palcem po spuście i gaddamit! Nie wiem w co trafiam, ale przelatuję przez wielką kulę ognia. Lidera wykańczają skrzydłowi. Bez trudu odnajduję resztę swoich i wracam do formacji. Minutę później prują do góry a ja wlokę się z tyłu. Cholerne AI! Nagle coś dziwnie zabzyczało gdzieś z tyłu... To było najszybsze split-s w moje karierze. Przez radio wzywam pomoc, gdy nad owiewką przenika Hans. Reszta już jakoś sama się toczy - 3 na jednego i Hans nie ma szans. Wybijam się przed swoich i siadam mu na ogonie, trafiam w silnik, ale to koniec amunicji, dobrze że Hans o tym nie wie, bo nie zamierzam odpuszczać. Ganiam się z nim tuż nad ziemią i wiem, że gdybym ja był na jego miejscu, ciężko bym się pocił. I nagle widzę okazję, górka przed nami - nie wiem jak, ale jakoś gniotę go jeszcze bardziej w dół. Za późno zobaczył zbocze i zarył w glebę. Może i to był przypadek, błąd AI, bug, inny syf, ale chciałem żeby tak się skończyło i dopiąłem swego. Reszta misji mija na próbie odnalezienia drogi do bazy, bo oczywiście się zgubiłem, ale jest radio i moja mierna widza z ruskiego pozwala mi wyłapać właściwy namiar. Jeszcze tylko kompletnie koślawe lądowanie i parkuję przed hangarem. Mission Complete i drugiej mi nie trzeba. Morda się śmieje i już mi lepiej.

Po co to wszystko opisuje? Co z tego wynika? W zasadzie nie wiem, ale jakoś odnoszę wrażenie, że symulatory odeszły od tego, co mnie do nich skłaniało na początku. Bycie skrzydlatą śmiercią, sianie zniszczenia i powrót do bazy w glorii asa - chyba dlatego zacząłem się w to bawić. Obecnie mamy DCSy i inne takie, pełen realizm bez kompromisów i zapewne mylne uczycie, że jak się ogarnie to prawdziwym też dałoby się radę. Tyle tylko, że study-simy pokazują, że pilot to nie hobby, a praca.

Zdawałoby się, że simy mają swój renesans ostatnio - Mustang, UH-1H, A-10C, BMS, sporo tego i wszystko bardzo wysokiej jakości. Ale jak długo to potrwa? Rosną koszty, a rynek się kurczy, bo ile czasu trzeba na to poświęcić, żeby osiągnąć satysfakcję w rodzaju "nie rozbijam się już i umiem operować awioniką". A gdzie ownage? No może i by był, ale odpalanie AGMa z odległości kilku kilometrów do biednego T-72 trudno nazwać męskim pojedynkiem na krew, pot i skurcze nadgarstków. Ciężko zachęcić tym młodzież.

777 robi nowego Iłka i już są narzekania, że nie będzie klikanych kokpitów, że jak DCS zrobi swoje WWII to zamiecie... Może i zamiecie, ale kiedy to będzie? Ambitne projekty mają tendencję do przekraczania budżetu i wychodzenia po czasie (gdzie ten Mig-21?), kiedy zainteresowanie spada i koszty produkcji dawno już przekroczyło potencjalne zyski. A przecież można po trochu, co rok coś wydawać i poprawiać realizm stopniowo, zachowując przy tym rozsądny czynnik zabawowy. Był na jakimś forum nie tak dawno post cytujący jednego z ważniaków od Jane's. Koleś powiedział, że przesadzili i zaczęło się od Falcona. Dążenie do maksymalnego realizmu wydłużało proces produkcji poza opłacalne ramy, zawężało grono odbiorców, a więc i potencjalne zyski i doprowadziło do śmierci klinicznej gatunku, który w latach 90-tych świecił triumfy. Dlatego A-10 od Jane's poszło do kosza. Dlatego nie było Longbow 3.

Minęło jednak te naście lat i na polu wciąż stoi ten nędzny przetyrany Iłek. Działa, pozawala na nieco zabawy nim znów się znudzi na kilka miesięcy, ale zawsze gdzie tam jest. Przypomni o sobie w chwili słabości i w zasadzie niesamowite jest to, jak cudowną gierę Olo spotworzył. Zarazem ręce opadają, jak się pomyśli co zrobił dalej. Miał być Sorm of War - BoB, Korea, ale ktoś po drodze się pogubił i zapragnęli za namową fanów zrobić wszystko na raz. W efekcie proces produkcji przeciągał się w nieskończoność i dostaliśmy gniota. A wystarczyło wziąć stary engine, nieco poprawić grafę (DX9), dodać te wszystkie bajery, które widzimy teraz w patchach TD i modach i mielibyśmy gotowy produkt w 2008 roku. Produkt, który można byłoby dalej ciągnąć i stopniowo podnosić jego poziom (Histomod pokazał prawie study-level filmik ze 109) i regularnie zbijać kasę.

Wniosek na dziś jest taki - wszystko zepsuliśmy. W dążeniu do realizmu gdzieś zgubił się ten durny fun ze spuszczania kolejnych samolotów bez robienia doktoratu z obsługi maszyny. Nasze potomstwo pewnie patrząc na nas za parę lat popuka się w głowę i powie "pół godziny już klikasz te guziczki, tato, a wciąż jesteś na ziemi, weź kogoś wreszcie zestrzel". W dużym skrócie: Iłek ssie jak na dzisiejsze standardy, ale jest potrzebny. Ba! Potrzeba nam więcej Iłków. Bo jak kiedyś nie daj Boże, spłodzę jakąś genetyczną pomyłkę, to wiem, że nie zacznie ona interesować się moim hobby przez czytanie instrukcji do Black Sharka. Wiem też, że jak jutro wrócę z roboty w takim nastroju jak dziś, to nawet nie pomyślę, żeby odpalać DCSa.

Na koniec jeszcze filmik - nie wiem kto i jak to zrobił, ani skąd to pobrać, ale jakoś wieje pozytywnym wiatrem:
http://www.youtube.com/watch?v=A41EA-wrXWI
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Blakhart w Maja 22, 2013, 12:36:37
Poszedłeś złą drogą maruda, offline to ślepy zaułek.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Logan w Maja 22, 2013, 13:01:54
Wydaję mi się, że chyba nie za bardzo interesują Cię nowoczesne maszyny, bo faktycznie trzeba tych manuali trochę przelecieć. Jak się nauczysz, to wszystko później robisz mechanicznie. Swego czasu też latałem na Iłku i podobało mi się bardzo, ale gdy odpaliłem Lock On'a, to czułem już, że tak, to jest to i szkoda, że nie ma klikalnych kokpitów. Później był DCS Ka-50, A-10C, Falcon BMS i dla mnie, to jest to, choć np. HUEY mi nie podchodzi. Z tego wynika, że też musi mi podejść maszyna, dlatego z niecierpliwością czekam na MI-8T. Przypuszczam, że gdyby Cliffs of Dover był zrobiony tak dobrze, pod względem optymilizacji i wogóle, jak stary iłek, to nie przeszkadzało by Ci klikanie w kokpicie. Niestety teraz takie czasy, że chciwość rządzi na świecie i każdy chce zarobić jak najwięcej kosztem jakości. Z tego, co widzę w Dcs- ie jest tak samo. Co patch, to kupa. W dupie, to mają skoro i tak ludzie inwestują w ten tytuł, to po co się spinać. Jedynym dobrym przykładem jest Falcon Bms, darmowy, robiony przez ludzi, którzy nie są nastawieni na zyski, ale na Fun i to działa. Takie czasy, gdzie " każdy " teraz się do Ciebie uśmiecha, bo czuje w tym jakiś interes. Ale, to nie potrwa długo, bo WIELKI RESET tego całego syfu się zbliża wielkimi krokami. Za dużo wirusów i czas na FORMAT. Ze światem, to jak z naszymi komputerami, jakoś to chula z tymi wirusami, ale w pewnym momencie robi się TRRRRRR PUK! LOL!
 Może polataj z kimś online, to załapiesz bakcyla znów. Ja na przykład co sobotę spotykam się co sobotę ze znajomymi i latamy sobie, pijemy browara, gadamy głupoty i jest fun. Możesz spróbować też przyłączyć się do jakiejś eskadry, ale to np. nie dla mnie, ze względu na obowiązek wewnętrzny, bo jednak jak trochę odpuścisz, to będziesz odstawał od kolegów, więc wybrałem nie zobowiązujące loty online. Do wyboru do koloru. A wierz mi, że na tym forum zawsze znajdziesz kogoś do latania.   
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Qbeesh w Maja 22, 2013, 14:33:36
Nie wiem, Maruda... Co do zabijania niszy, to się chyba wszyscy zgadzamy. Natomiast mnie właśnie relaksują te procedury, odkręcanie kraników, bootujące się systemy, servo, narastający gwizd APU, łaskawe pozwolenie na odpalenie silników i świadomość, że juz za chwilę sobie popatrzę na wszystko z góry, z maszyny którą znam dobrze (jeszcze nie na wylot). Nie ważne czy to A-10 czy B-17, albo inny Stratocruiser.

Cytuj
zapewne mylne uczycie, że jak się ogarnie to prawdziwym też dałoby się radę.

Myśle, że spokojnie dałoby się radę na poziomie uruchomienia i przygotowania do lotu. W końcu to tylko maszyna, jak każda inna. Instrukcje masz, pewną wiedzę i podstawowe nawyki też. Resztę by się w locie ogarnęło.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Yarden w Maja 22, 2013, 16:00:21
Na poprawę nastroju polecam filmiki od Ralfidude'a: http://www.youtube.com/watch?v=R5E1lrty8x4
Jak mówi Blaki, offline to ślepy zaułek - zachęcam do zebrania ekipy i bawienia się wraz z nią, ludzie nigdy się nie nudzą... w każdym razie nie tak szybko. :P
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: syringe w Maja 22, 2013, 16:25:26
Na poprawę nastroju polecam filmiki od Ralfidude'a: http://www.youtube.com/watch?v=R5E1lrty8x4
Jak mówi Blaki, offline to ślepy zaułek - zachęcam do zebrania ekipy i bawienia się wraz z nią, ludzie nigdy się nie nudzą... w każdym razie nie tak szybko. :P

Dokładnie! Sh*ts n Giggles staje się klasyką. :)

A co do ekipy:

http://il2forum.pl/index.php/topic,15613.0.html
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: mmaruda w Maja 22, 2013, 16:31:56
Wydaję mi się, że chyba nie za bardzo interesują Cię nowoczesne maszyny, bo faktycznie trzeba tych manuali trochę przelecieć.

To akurat nie jest problem, bardziej rozbija się to fakt, że ja potrzebuję na to czasu, pewnie też sporo więcej niż ktoś inny i tego czasu zwyczajnie nie mam. Chętnie kupiłbym następną maszynę do DCSa, ale ostatnio sobie myślę, że i tak jeszcze nie wylatałem się wystarczająco na tym co już mam. Stąd takie przemyślenia, że na pewne okazje Iłek nadaje się lepiej.

Jeśli chodzi o online, czy offline to akurat w ogóle mnie omija. Nic mi się jeszcze nie znudziło. :)
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Qbeesh w Maja 22, 2013, 17:12:35
Chętnie kupiłbym następną maszynę do DCSa, ale ostatnio sobie myślę, że i tak jeszcze nie wylatałem się wystarczająco na tym co już mam.


Nie bój żaby, jeszcze długo nie będzie grozić nam zakup kolejnej maszyny do DCS'a. :) Na razie są 4. Której nie masz?
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: mmaruda w Maja 22, 2013, 17:46:50
Mam wszystkie. Prawdziwą miłością darzę Ka-50 i Su-27, chociaż ten drugi to już nieco nie to co stary Flanker, jakoś brak mi zacięcia. A-10C umiem obsłużyć, ale skuteczne latanie bojowe tak, żeby nie oganiać się od rakiet i jeszcze wiedzieć skąd lecą to już średnio. Mustang rekreacyjnie, Hyzio w sumie też. Mig-21 mnie kusi, ale teraz właśnie się zastanawiam... Znów miesiąc na naukę, żebye jakoś tam śmigać, a potem się okaże, że będę magnesem na AIM-120.

Może pora skorzystać z oferty Syringe'a, tylko czy ja się na takie coś nadaję...
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: _michal w Maja 22, 2013, 17:54:53
Może pora skorzystać z oferty Syringe'a, tylko czy ja się na takie coś nadaję...

Nie taki Falcon straszny jak go malują.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Miron w Maja 22, 2013, 18:23:38
Odkąd w Iłku pojawiło się milion modów które żrą się nawzajem nie tylko "online", ale nawet w samej grze, granie po sieci w "żywym przeciwnikiem" w moim odczuciu umarło - przynajmniej w części "randomowej". Ale ile można ciągnąć na ustawkach z tą samą grupką znajomych, którzy też w pewnym momencie dorastają i większość czasu poświęcają na... życie?
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Mekki w Maja 22, 2013, 19:17:59
Nie taki Falcon straszny jak go malują.
No ba. Tym bardziej, że opanowanie klikologii jest moim zdaniem banalne. Zabawa zaczyna się gdy lecisz online i głównym celem jest wrócić cało i zdrowo, dodatkowo wykonując zadanie.
Mmaruda: DCS i BMS tylko online, dopiero wtedy odczujesz satysfakcję, gdy całe to tałatajstwo w kokpicie przestaje przeszkadzać, a zaczyna pomagać.
A co do ekipy:
http://il2forum.pl/index.php/topic,15613.0.html
Ty się Lilak minąłeś z powołaniem. Jakimś łowcą talentów powinieneś zostać czy coś. ;D
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: syringe w Maja 22, 2013, 20:05:26
:) Dziekki Mekki.

Mmaruda- nie spróbujesz to się nie dowiesz. Zawsze możesz do mnie zagadać. Pomogę w instalacji i konfiguracji BMS. Później to tylko kij w łapę i jazda!
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Mekki w Maja 22, 2013, 20:11:08
Namawiaj namawiaj, zawsze to się nam scena powiększy do tych 20 osób w Polsce(FiSiów nie liczę) i będzie można ściepę na jakiś wspólny serw typu BFS, tylko z polskim teatrem od EGHI zrobić. :P
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: MazuR w Maja 22, 2013, 20:11:30
Ja już od dawna mam ochotę z wami pośmigać, ale niestety jedyna wajcha jaką posiadam, to zafajdany logi attack 3 z uszkodzonym potencjometrem. :(
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Zefirro w Maja 22, 2013, 20:17:32
Namawiaj namawiaj, zawsze to się nam scena powiększy do tych 20 osób w Polsce(FiSiów nie liczę) i będzie można ściepę na jakiś wspólny serw typu BFS, tylko z polskim teatrem od EGHI zrobić. :P
To jeszcze nie ma 20 osób?  :P
Według loga ze strony od Was w kwietniu było aktywnych w Trzynastej 15 osób. U nas w tej chwili lata aktywnie 8 osób. Poza tym znajdziesz jeszcze kilku wolnych strzelców.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: syringe w Maja 22, 2013, 20:19:58
No to czekamy na EGHI. :P
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Mekki w Maja 22, 2013, 20:20:40
Oj, tak rzuciłem. W każdym razie milijona to nas nie ma. 8)
MazuR: marny sprzęt nie jest wymówką, po prostu musisz się bardziej starać. :evil:
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: mmaruda w Maja 22, 2013, 20:30:32
Dobra, pewnie tego pożałuję, ale namówiliście mnie - wrócę z roboty to instalnę Falcona i pogrzebię w nim nieco, w razie czego zgłosze się po pomoc.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: MazuR w Maja 22, 2013, 21:03:08
MazuR: marny sprzęt nie jest wymówką, po prostu musisz się bardziej starać. :evil:

No w sumie... Pod pewnymi względami mój logi jest taki jak prawdziwa wajcha w Jaszczompie - też reaguje na dotyk. :D
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: mmaruda w Maja 23, 2013, 00:45:52
BMS zainstalowany i skonfigurowany. To drugie zajęło mi godzinę! Mówcie, co chcecie - może i jestem marudą, ale proces przypisywania guzików to jakiś koszmar, AF miało lepszy. Kokpit oczywiście już zdążyłem zapomnieć więc trzeba będzie znów ogarnąć video-folder z tutorialami. To co mnie kompletnie dobiło to czułość sterowania, jak bym nie ustawiał nasycenia i martwych stref to jest dokładnie tak samo - podejście do tankowca jest niewykonalne, A-10C to przy tym pestka. Jak już się uda w miarę stabilnie podejść to skubaniec skręca. Da się w tym jakoś ustawić krzywe?

Tak czy siak, po zmarnowanej godzinie zapodałem dojnej krowie z Ameryki sidewindera w dupsko i wyszedłem z gry. 20 minut później, przy znajomych pompatycznych fanfarach odebrałem order bohatera CCCP czy jakieś inne badziewie na cześć kolejnych trzech bombowców, którym pomogłem bezpiecznie wylądować. W piątek mam wolne, może jak się wyśpię i nie będę musiał oglądać parchatej mordy szefa to przejdzie mi ochota instalowania HSFX. :(
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Minamir w Maja 23, 2013, 01:04:43
Da się w tym jakoś ustawić krzywe?

Nie jestem pewien czy czegoś nie przeinaczam, ale jak niedawno czytałem coś o czułości w BMSie, że jest to ustawione na sztywno tak jak w realnym F-16, i że zmiany krzywych by nie miały sensu.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: MatrixSTR w Maja 23, 2013, 02:44:33
podejście do tankowca jest niewykonalne, A-10C to przy tym pestka.
Jeśli chodzi o tankowanie w powietrzu to akurat jest całkowicie na odwrót w tych grach. W A-10 bez problemu można się podłączyć, ale ciężko się utrzymać, natomiast w BMS ciężko się podłączyć, ale potem jest już łatwo wytrwać do końca ;)
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: syringe w Maja 23, 2013, 08:20:10
Krzywe w BMS są faktycznie dziwne, ale da się do nich przyzwyczaić.  Trzeba tylko trochę polatać. Teraz już masz z kim. :)
Tankowanie to odwieczny problem. Przykładem mogę być ja. Jako rekrut 13, kilka dobrych lat temu, strasznie się bałem tankowania. Nie wychodziło mi, przerywało, przestrzeliwałem itp...
Przyszedł czas zaliczenia z Qbą i co? Powtórka! :) Następnym razem wyluzowany zaliczyłem od razu- w zakręcie.
Później zapomniałem o tankowaniu. Latało się i latało. Czasem jakieś tankowanie w misji, czasem nie. Później wyszedł BMS. Znowu dużo latania mało tankowania.
Ale tankowania wychodzą. Reasumując- tankowanie Viperem jest jak jazda na rowerze. Raz Ci się uda to załapiesz o co chodzi.
Kiedyś ktoś mi powiedział, że jak podchodzi do tankera to trzyma drąga w samych palcach. Mi to pomaga. Jak trzymam go całą dłonią to się z nim siłuję. Dwa palce wystarczą. Może i Tobie to pomoże.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: vito_zm w Maja 23, 2013, 08:30:35
Cytuj
Kiedyś ktoś mi powiedział, że jak podchodzi do tankera to trzyma drąga w samych palcach. Mi to pomaga. Jak trzymam go całą dłonią to się z nim siłuję. Dwa palce wystarczą. Może i Tobie to pomoże.
Dlatego chcę zrobić mod do Cougara, może to pomoże w tankowaniu. Ja mam z tym problemy.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: YoYo w Maja 23, 2013, 08:59:15
@Mmaruda,

i właśnie dlatego latam teraz w War Thundera. Offline, offlinem, fajnie, budująco ale i przewidywalnie i to tylko A.I. Jety jetami, ale to inna zabawa. 2WŚ to kwintesencja latania i kwintesencja walki powietrznej, gdzie całego samolotu używa się jako celownika, a prędkości są już 3x większe niż w RoF. Emocje iłkowe odżyły, a do tego trzeba chronić 4 litery (by nie płacić za naprawy) oraz wykonać jakąś tam misję, więc masz i presję czasu. Zwycięstwa smakują tak samo, a jak chcesz się sprawdzić w walce manewrowej uważam, że w tej chwili nie ma nic lepszego (tryb symulator, FRB). Nie każdemu ten tytuł odpowiada, ale sympatycy iłka i walk online szybko się tutaj odnajdą. Życzyłbym sobie by każdy sim był tak zoptymalizowany jak w WT. Początki mogą być trudne, bo tierujemy samoloty, więc dojście do tych lepszych może trochę zająć, ale wg. mnie warto poznać się, abo przeprosić się z tym tytułem. Latanko, team speak z kolegami, coś tam zimnego pod ręką i czego można chcieć więcej? Czysta ekspresja funu. Oczywiście to przerywnik do czasu IL-2 BoS (tak myślę), ale nawet w swojej pokraczności bardzo miły i szalenie (!) grywalny. Można spotkać ciekawych też ludzi z PL i ze świata, lata też trochę ludków z Forum. Początkowo wszystkim płynie pot po plerach, a to już coś znaczy...

(http://warthunder.com/upload/image/1000x700/shot%202013_05_09%2007_11_54.jpg)
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: mmaruda w Maja 23, 2013, 17:56:02
Moje początkowe wrażenia z zamkniętej bęty były mieszane, ale słyszałem to i owo dobrego o ostatnich poczynaniach Gaijin. Niestety z czasem skromnie, to już lepiej tego Falcona spróbuję, zwłaszcza, że mam chroniczną awersję do grindowania na jakimś złomie, zanim dostanę porządną maszynę (dlatego np hejtuję WoT :)). Ale moze kiedyś mnie najdzie do spróbuję w to wskoczyć.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: YoYo w Maja 23, 2013, 18:40:21
Zaoszczędzisz czas na nauce klawiszologii na pewno ;), ale to co mówię, walki manewrowe online na propach dostarczają na pewno najwięcej emocji dla gracza - a o to właściwie się pytałeś i chyba przecież o to chodzi. Puszczanie Sparrow'a w trybie BVR to letnie muśnięcie wiaterku przy tym... Co do WT zawsze możesz dokupić jakąś płatna paczkę, sam tytuł jest free.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Maja 23, 2013, 19:43:05
Ale na propach nie doświadczysz emocji związanych z zrzucaniem z ogona lecących w Twoją stronę z prędkością 3 Macha 2 czy 3 słupów telegraficznych napakowanych środkami "rozrywkowymi" :)
A to wszystko tuż nad celem, do którego leciałeś przez pół godziny :)
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: YoYo w Maja 23, 2013, 20:22:06
Kwestia mapy itp. Ale nie mówmy o walce my i A.I. W DCS swego czasu sporo latałem online i właściwe najważniejsze było kto ma lepiej rozpracowany system i jak zrobić by tamten zauważył Ciebie dopiero po fakcie. Przykład nawet teraz - ta sama ekipa, walka na propach - wrzaski, trzaski, krzyki, emocje, ktoś mi siedzi, o kurde, o ku....a, weź go zdejmij, uciekam, nie widzi, zgubił mnie, teraz wylądować, o kurde ktoś strzela, gdzie on, cover me itp.! Przesiadka na DCS - walka myśliwska i jakoś nawet 30% nie było tych emocji, a jak zaznaczam ekipa ta sama, tak samo lubiąca nowoczesne samoloty jak i z IIWŚ. Dlatego uważam, że tego typu rozgrywki wywołują właśnie najwięcej emocji u gracza. Jakoś na jetach nigdy pot po plerach mi nie ciekł wiedząc, że drugi gracz siedzi mi na ogonie i sprejuje albo wykona ktoś B&Z z chmury, właściwie wszystkie początkowe wali w RoF, IL-2 itp. tak wyglądały. Skoro mmaruda ma depresję emocjonalną to to może być ciekawsze w tejże chwili jeśli chodzi o granie online ;), ale niech sam oceni. BMS też jest super oczywiście.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: mmaruda w Maja 23, 2013, 20:32:23
No słowo się rzekło, to teraz nie ma co zmieniać zdania. Dogfight ze śmiegiełkiem zawsze mogę strzelić w Iłku, albo RoFie jak mnie najdzie. WT może kiedyś, wciąż mnie odpycha ta konieczność odblokowywania maszyn, kasy to raczej im nie dam, wolę odłożyć - fajki znów podrożały. :(
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: _michal w Maja 23, 2013, 20:34:15
W DCS swego czasu sporo latałem online i właściwe najważniejsze było kto ma lepiej rozpracowany system i jak zrobić by tamten zauważył Ciebie dopiero po fakcie.

Yoyo, najpierw zagraj w Falcona, zapoznaj się, a potem pisz. To nie jest tak, że lecisz, wystrzelisz rakietkę i potem samo się dzieje. Emocje są nie mniejsze niż na propach, zwłaszcza, że w misji masz permadeath. Zginiesz to dla Ciebie koniec misji, nie ma respawna. A DCS nie ma myśliwca, to i porównania nie ma.

Dla mnie WT mógłby nie istnieć, bo po prostu nie lubię takiej formuły jaką ten tytuł przyjął. Nie mówię, że ta gra jest gorsza, czy coś, po prostu nie jestem targetem.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Logan w Maja 23, 2013, 23:37:48
Puszczanie Sparrow'a w trybie BVR to letnie muśnięcie wiaterku przy tym...
Kopsnij się z 13 Welt na Battle for Sinai. Zobaczysz, że to " muśnięcie wiaterku "  zamieni się w " chluśnięcie w wiaderko ".  ;)
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: YoYo w Maja 24, 2013, 00:03:19
Jak w DCS nie ma myśliwca? FC3 jest usłane myśliwcami. Ja nie piszę o klikaniu 68 przycisków w ramach check listy, a o emocjach płynących tylko z walki. Btw. w WT skoro o nim mowa (ja pisałem ogólnie o simach z 2WŚ) też nie ma respowna więc d..e trzeba oszczędzać.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Blakhart w Maja 24, 2013, 01:16:19
A tak propo tego falcona. O ile się nie mylę, to tam jest możliwość gry tylko na 1 samolocie, czyli F-16... prawda ? I jeżeli już miałbyś walczyć z jakimś przeciwnikiem, to on też musiałby mieć F-16 ? Tak ???
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: mmaruda w Maja 24, 2013, 01:35:13
Są inne latadła, ale nie wszystko ma kokpity i awionika zawsze jest z F-16. Można na 100% śmigać Miragem i A-10 - są całkiem dopracowane.

F-16 są w użyciu w całkiem sporej ilości krajów, między innymi tych spod znaku brody i ręcznika na głowie (Egipt, Pakistan, Jordania, Oman, Emiraty... oraz Belgia). Można więc sobie wyobrazić scenariusz, gdzie nie będzie to potyczka z kosmosu.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Sundowner w Maja 24, 2013, 08:06:31
A DCS nie ma myśliwca, to i porównania nie ma.
Jest P-51 ;]

Yoyo, dobrze wiesz, że FC3 to LockOn jest, a nie DCS, tylko odświeżany co dwa lata.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Maja 24, 2013, 10:05:25
@Blakhart

Natomiast jeśli przeciwnik ma być AI to wybór maszyn dla przeciwnika jest zdecydowanie większy :)

Tu Mirage w akcji http://youtu.be/MFTuToNEoIM?t=3m4s (akurat moment w którym "brak emocji" ;) )
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: _michal w Maja 24, 2013, 10:14:42
Jak w DCS nie ma myśliwca? FC3 jest usłane myśliwcami. Ja nie piszę o klikaniu 68 przycisków w ramach check listy, a o emocjach płynących tylko z walki.

W Ace Combat też jest dużo myśliwców i emocje jakie!
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: YoYo w Maja 24, 2013, 10:30:54
Jest P-51 ;]

Yoyo, dobrze wiesz, że FC3 to LockOn jest, a nie DCS, tylko odświeżany co dwa lata.

Que? Eeee, Sunny, FC3 to moduł do DCS wymagający zainstalowania Lock Ona i DCS World. Nawet na okładce wersji Digital masz Digital Combat Simulator: Lock On FC3. To jakby mówić, że Kujawsko Pomorskie to nie Polska.

W Ace Combat też jest dużo myśliwców i emocje jakie!

No widzisz, nie grałem, nie mam, ale jak są emocje to cool ;).
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Blakhart w Maja 24, 2013, 10:46:18
@Blakhart

Natomiast jeśli przeciwnik ma być AI to wybór maszyn dla przeciwnika jest zdecydowanie większy :)

Tu Mirage w akcji http://youtu.be/MFTuToNEoIM?t=3m4s (akurat moment w którym "brak emocji" ;) )


Hmm... ale to nadal tłuczenie AI... nie potrafiłbym czerpać przyjemności z gry dłużej niż kilka miesięcy, gdybym nie mógł rywalizować z żywym przeciwnikiem... obojętnie w samolocie, czołgu, F-16 czy Beefce.
Idea kampanii, albo misji przeciwko AI jest dla mnie nieporozumieniem...
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Maja 24, 2013, 11:22:07
Idea kampanii, albo misji przeciwko AI jest dla mnie nieporozumieniem...

W takim razie masz kampanię online Battle for Sinai, gdzie latasz przeciw innym vpilotom. Możesz latać po stronie gwiazdy dawida albo faraona, możesz się spotkać z F-16, Miragem, F4..

A co do kampanii przeciw AI, ale online z ludźmi na skrzydle (bo jak już spróbuje jakiejkolwiek formy online, to do offline człowieka w ogóle nie ciągnie),  to chyba jednak nie wiesz nic o Falconie. Musiałbyś spróbować, żeby docenić. Kampania w Falconie, dynamiczna kampania, to nie tylko fruwanie w kółko w poszukiwaniu wrogich samolocików, to misja, którą trzeba wykonać i bezpiecznie wrócić do bazy. A po drodze masz wrogie samoloty, obronę przeciwlotniczą, paskudną pogodę, konieczność tankowania itp. itd.

Jeśli to jest nieporozumienie, to ja nie wiem czego innego można szukać w SYMULATORACH :D
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Blakhart w Maja 24, 2013, 11:46:24
Zauważ, że wyrażam swoją opinię, ale nie oceniam, że Falcon jest taki czy siaki.
Taka moja specyfika, szukam emocji, nie symulacji ( nie potrzebuję jej ), zła pogoda czy skomplikowane operacje lotnicze nie podnoszą mi ciśnienia o ile nie mam świadomości, że tam po drugiej stronie siedzi jakiś żywy sk$r%iel, którego muszę zlikwidować. :)

Nie znam się na jet-simach, przez kolegów trafiłem najpierw na IL-2 i skoro się za niego wziąłem to postanowiłem najpierw tam się czegoś nauczyć, a że modeli tam od groma wsiąkłem na dłużej bo już jakieś 7 lat i nadal odkrywam nowe rzeczy i techniki wirtualnej walki powietrznej.
Gdybym miał więcej czasu pewnie i z czystej ciekawości spróbowałbym Falcona, ale podejrzewam, że ze względu na niewielką liczbę samolotów szybko bym się znudził.


A propo...
Ze środowiska Falcona poznałem na HL jednego pajaca o ksywce A.S , lub =A.S= ( Niemiec ), który rozpowiadał, że nie ma lepszego od niego w Falconie. Sklepałem mu maskę, poszedł z płaczem, potem krzyczał, że czituję, ostatnio dostał też publicznie w pysk na rosyjskim turnieju ( chyba takie mistrzostwa Rosji w IL-2 ) i tak się zastanawiałem czy nie warto zainstalować Falcona, żeby mu i tam poprawić jak się z tą gierką oswoję. Znacie może tego gościa ??? ?
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Shaitan w Maja 24, 2013, 12:11:18
Ja jakiś skrzywiony jestem bo dla mnie online to tylko dodatek do gry. Dobrze jeśli jest, bez tragedii jeśli go nie ma. Nie mam czasu na ustawki, nie interesuje mnie rywalizacja z drugim człowiekiem. Siedzę w symulatorach od ponad 10 lat, latałem offline w Iłka, FSa, RoFa, DCSa i ostatnio BMSa. Nigdy nie czułem potrzeby naciśnięcia magicznego guzika CONNECT. Doświadczenia online z innych gatunków pokazują, że multi szybciej mi się nudzi niż single. Tak było z America's Army, World of Tanks, serią FIFA, iRacing... 2-3 tygodnie i nie mogę patrzyć na daną grę, bez względu na osiągane wyniki. Dobrze zrobiony offline potrafi mnie wciągnąć na kilka miesięcy.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Maja 24, 2013, 12:14:55
@ Blakhart
Chyba wiem o kim mowa..
Ale kojarzę tylko ksywkę:

http://www.youtube.com/user/CallsignAS

Zauważ, że twierdził, że jest "the best" w Falconie, a nie w każdym simie.. I wydaje mi się, że jednak trochę wody i potu by upłynęło zanim z równym powodzeniem mógłbyś z nim powalczyć w Falconie jak w Iłku. Ale ja tylko gdybam..   :evil:
Więcej by Ci o nim powiedział np. B3rno


@ Shaitan

Hyh, faktycznie jesteś jakiś inny ;) skoro Americas Army Ci się nudziło :)
Na moje szczęście wypuścili wersję >3.0, która jak dla mnie spartoliła jedną z najfajniejszych nawalanek FPS wszechczasów (do patcha 2.8.5 chyba), bo inaczej musiałbym iść na przymusowe leczenie odwykowe. Dość powiedzieć, że w wakacje, za czasów studenckich potrafiło mi przy tej grze zlecieć 12-14 godzin!
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: _michal w Maja 24, 2013, 12:33:39
Ja mam jak Shaitan. W zasadzie simy i Arma to są jedyne gry w których w ogóle ruszam online, a i w nich wyłącznie coop z osobami które mniej lub bardziej znam. Podobnie jak Shaitana ustawki mnie nie ruszają, a gra z randomowym tłumem online dla samych fragów to w ogóle (dla mnie) strata czasu.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Rammjager w Maja 24, 2013, 21:33:59
To jest trochę tak jak powiedział kiedyś Geni - "jeden woli ogórki, a drugi ogrodnika córki :-P "

W sumie to stoje po stronie Blakharta, bo walka przeciwko samolotowi sterowanemu przez człowieka a walka przeciwko AI to nie to samo.
Chocby nie wiem jaki skomplikowany byłby skrypt sterujacy Ai to nadal pozostaje skryptem.
Argument mówiacy o tym, ze w F16 można polatać przeciwko F4 czy Mirage ... skoro maja FM i awionikę z F16 - to równie dobrze kolesie z przeciwnej strony mogliby latac na drzwiach od stodoły prawda ?
Z drugiej strony latanie online przeciwko AI w grupie ze skrzydłowymi jest też ekscytujace, przykładem online czegoś takiego w świecie IŁ'a były misje typu "bombrun" na pierwszym VOW'ie. Cieszyły się ogromnym zainteresowaniem pomimo, ze latało się tylko przeciwko AI.
W kwesti Falcona czy jak on się tam nazywa - osobną kwestię odgrywa obsługa samego samolotu. Opanowianie procedur czy zmiany zakresu pracy radaru czy awiaoniki to już spory wysiłek.
Samoloty z II wś są tego pozbawione, a na dodatek w ILe są kompletnie spieprzone pewne elementy, które powodują, że człowiek czytając wspomnienia pilotów alianckich zaczyna mysleć, że chyba byli bardzo strachliwymi ludzmi i bali się takiego kawałka cegły jak Fw-190 :-D

... a gra z randomowym tłumem online dla samych fragów to w ogóle (dla mnie) strata czasu.

No tak ... fragi. Tak tylko przypomnę, że fragi są Call of Duty czy innym FPS'ie. Tak jak nie mamy tutaj "klanów" - bo mógłbyś się poczuc dotknięty, gdybym zawał twój dwyzjon 16TH VTFS - "klanem" :-P, tak nie uzywamy sformułowania "frag" :-)
W lataniu online nie liczy sie liczba fragów, a takie rozumienie latania online jest z założenia błędne.
Liczba fragów nie świadczy o biegłości w walce - bo o tym mówimy.
Znam paru ludzi tutaj z forum, którzy nigdy nie grzeszyli duża liczbą "killi", a w walce online byli bardzo groźni. Byli ludzie "strasznie groźni" na wszystkim czym latali (np. Schmeis, Schlange, Red czy Kuba), a byli ludzie straszni na jedym typie samolotu (Mazak, Apsik, Zoom czy Rutkov).

Ramm.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: _michal w Maja 24, 2013, 21:48:25
Pisałem ogólnie o grach online, nie tylko o simach, stąd fragi. A klan mnie nie rusza, to semantyka tylko. :)
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: mmaruda w Maja 24, 2013, 21:57:42
Dla mnie rywalizacja online musi być na wyważonej platformie - simy się nie kwalifikują, bo w takim Iłku nawet każdy samolot ma inne parametry. Jak ktoś chce prawdziwej rywalizacji, gdzie o zwycięstwie decydują niuanse to zapraszam do Quake'a czy Painkillera, ewentualnie Starcrafta, reszta się nie kwalifikuje - nawet CS tutaj średnio, bo to drużynowa gra. :)
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Sorbifer w Maja 24, 2013, 22:13:20
To przesada, w Ile zależy od odpowiedniego wyważenia mapy, celów i misji, twórca mapy musi wiele czasu poświęcić na zrównoważenie gry przy z założenia odmiennych maszynach po każdej ze stron. Statystyka online jest tu pomocna. Metodą wielokrotnych zmian i iteracji daje się dojść do zadowalających i mierzalnych wyników, i to mimo jołczenia obu stron... A i tak na końcu najważniejszy jest człowiek i jego zdolności wykorzystania zalet każdego badziewia. Zaskakiwania, nawet poprzez popełnianie błędów. Słowem - tylko online! Ił, WF, ROF, DCS, wszystkie te odrzutowce i śmigłowce, dogfight lub coop, cokolwiek, byleby z ludźmi...
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Blakhart w Maja 24, 2013, 22:23:58
Cytuj
No tak ... fragi. Tak tylko przypomnę, że fragi są Call of Duty czy innym FPS'ie. Tak jak nie mamy tutaj "klanów" - bo mógłbyś się poczuc dotknięty, gdybym zawał twój dwyzjon 16TH VTFS - "klanem" :-P, tak nie uzywamy sformułowania "frag" :-)

Hej Ramm stary frontowy "dziadu"... to weź sobie przejrzyj...

http://forum.warthunder.com/index.php?/forum/175-polskie-sub-forum/

http://forum.warthunder.com/index.php?/forum/209-dywizjony/

Jak skreśliłem tam kilka uczciwych wersów na powyższy temat towarzystwo się niemiłosiernie obraziło...
Czuję się trochę jak staruszek na ławce patrzący na chłopaka w rurkach i leginsach z okularami "zerówkami", bo aż chce się powiedzieć : "I to ma być przyszłość ?" XD
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Maja 25, 2013, 00:26:54
[..]  w F16 można polatać przeciwko F4 czy Mirage ... skoro maja FM i awionikę z F16 - to równie dobrze kolesie z przeciwnej strony mogliby latac na drzwiach od stodoły prawda ?

Awionikę (czyli ekrany i ich "elektronikę"czyli to co wyświetlają) z F-16, ale kokpity, a tym bardziej FM[\b] jest specyficzny dla każdego samolotu.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: B3rNO w Maja 25, 2013, 16:06:42
A propo...
Ze środowiska Falcona poznałem na HL jednego pajaca o ksywce A.S , lub =A.S= ( Niemiec ), który rozpowiadał, że nie ma lepszego od niego w Falconie. Sklepałem mu maskę, poszedł z płaczem, potem krzyczał, że czituję, ostatnio dostał też publicznie w pysk na rosyjskim turnieju ( chyba takie mistrzostwa Rosji w IL-2 ) i tak się zastanawiałem czy nie warto zainstalować Falcona, żeby mu i tam poprawić jak się z tą gierką oswoję. Znacie może tego gościa ??? ?

Zauważ, że twierdził, że jest "the best" w Falconie, a nie w każdym simie.. I wydaje mi się, że jednak trochę wody i potu by upłynęło zanim z równym powodzeniem mógłbyś z nim powalczyć w Falconie jak w Iłku. Ale ja tylko gdybam..   :evil:
Więcej by Ci o nim powiedział np. B3rno
@ Blakhart
Pamiętam czasy, kiedy latało się Falcon:AF na HL-u, oskarżanie tych, którzy z nim wygrali było chlebem powszednim. Dużo ludzi przez to nie lubi go do dnia dzisiejszego. Niestety, wtedy jeszcze jako młody wilk, nie miałem przyjemności wysłuchiwania tak miłych komplementów.
Może jest arogancki, może i nie lubi przegrywać, ale jedno trzeba mu oddać - gościu zna się na rzeczy i w Falconie faktycznie jest jednym z najlepszych. Poza tym, po tym ile włożył od siebie dla falcon-owej społeczności (a jest tego sporo), zasłużył sobie na mój szacunek.
 
Co do skopania maski w falconie, tak jak Bip3r napisał, nie ma co się porywać z motyką na słońce. Zajełoby Ci to kupę czasu, energi a przede wszystkim treningów, aby móc dorwać się do jego ''tyłka''.
Pamiętaj, że Dogfight samolotów odrzutowych rządzi się trochę innymi prawami niż samolotów śmigłowych (większe prędkości, przewaga wysokości nie gra tak dużej roli, itp.)
Oczywiście niektóre nawyki z walk w Ił-2 mogą być bardzo pomocne na Falcon-owym niebie.
Sam fakt, że pokonałeś ''ASa'' w ''iłku'' świadczy o tym, że też znasz się na tej robocie. :564:

Wracając do głownego tematu, Mmaruda oceń sam czy emocje i satysfakcja, które są na tym filmiku, przypadkiem nie jest tym czego szukasz.

http://www.youtube.com/watch?v=d7i7QUUzggY (http://www.youtube.com/watch?v=d7i7QUUzggY)

Bartek vs 4 ludzkie F-16.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: mmaruda w Maja 25, 2013, 23:09:44
Wczoraj poleciałem 2 misje online w Falcona (przy czym warto dodać, że kompletnie go nie ogarniam). Nie jestem specjalnie dobry w Iłka, ale nieważne jak bardzo ktoś jest w tym simie pr0 - Falcon to zupełnie inna bestia. Tutaj, żeby być chociaż średnio wykwalifikowanym pilotem trzeba włożyć długie godziny treningu i nie ma tak jak w DCS samouczków, które za rączkę poprowadzą neofitę, żeby nauczył się obsługiwać maszynę. A żeby walczyć w Falconie, to trzeba ogarnąć radar i już pierwsze kilka minut operowania tym ustrojstwem pokazało mi - jakim luksusem jest radar np. we Flankerze z FC3. Ten z BMSa jest nie tylko 10 razy bardziej skomplikowany, ale i mniej przystępny - tu trzeba sporo przeczytać, sporo teorii wykuć na pamięć i sporo poćwiczyć. Nie da się nauczyć walki w praktyce tak jak w Sturmoviku.

Blakhart zna się na robocie, ale w BMS byłby zapewne na tym samym poziomie co ja. Porównywanie jednego do drugiego to abstrakcja. W trakcie II wojny światowej po kilkudziesięciu godzinach lotów treningowych pilot był uznawany za gotowego do działań frontowych, a szkolenie pilota F-16 trwa 5 lat i to przy założeniu, że umie już innymi jetami śmigać.

A co do filmiku - nie mam pytań. Po to właśnie poświęcam swój czas i marnuję zdrowie, żeby coś takiego kiedyś osiągnąć.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Rammjager w Maja 26, 2013, 10:15:31
Awionikę (czyli ekrany i ich "elektronikę"czyli to co wyświetlają) z F-16, ale kokpity, a tym bardziej FM[\b] jest specyficzny dla każdego samolotu.

W takim razie serdecznie przepraszam za moje stwierdzenie odnosnie F-16 i drzwi od stodoły ;-)


Ramm.
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: Sparrowhawk w Maja 29, 2013, 20:35:09
A może to kryzys wieku średniego (Odnośnie pierwszego tekstu w wątku) ;D Też wracam styrany po robocie, ale nie pracą, a dojazdem do niej. 106 km dziennie w kolejach śląskich robi swoje. Odpalam Iłka, lecę misję, niby wszystko ok, ale radości jak kiedyś już nie ma. DCS Blackshark 2 stoi na półce, zdjąłem z niego folię, też obiecuję sobie, że kiedyś znajdę czas, ogarnę, ale się nie chce. Mam jeszcze słynnego COD, ale z tym to nie za wiele da się zrobić. Jest jeszcze FSX. Całe życie marzyłem o kompie, który go pociągnie. W końcu jest, programy są, maszyny są, a czasami to się zmuszam do lotu, bo się to wszystko na moich oczach kurzy.  Czasami czekam na sobotę, wtedy będzie czas, polatam. Mija sobota, mija niedziela, wszystko stoi jak stało. Nie było chęci wysilać mózgu, planować lotu, przygotować wszystkiego, żeby przez 2 godziny oglądać wirtualny świat, a kiedyś to człowiek przez 6 godzin latał kręgi, albo całodniową wycieczkę po wirtualnej Polsce zrobił na starym wysłużonym i zdezelowanym joysticku Logitecha w którym wajchę wychylało się 5 stopni w lewo, a stery latały na wszystkie strony. I o co chodzi w tym wszystkim? Nie wiem. Ale ilekroć jest reset maszyny, to wszystko instalowane jest jakby bez tego komputer miał nie działać. Myślę, że czasem są takie dni, tygodnie, kiedy trzeba trochę odetchnąć, odpocząć, za tęsknić, w końcu wszędzie pojawia się ostatnio bardzo modny kryzys :D, ale trzeba przymknąć na to oko, odczekać i żyć dalej ;)
Tytuł: Odp: Wtorkowe refleksje marudy -epopeja symulacyjna
Wiadomość wysłana przez: mmaruda w Maja 29, 2013, 23:48:24
A ja dziś wróciłem z roboty o 6:30, coś przekąsiłem i usiadłem do DCSa. Nic specjalnego, miałem tylko skonfigurować guziki do Sukhoiów i iść spać - bez planów na latanie, tak tylko dla zasady, żeby mieć już gotowe jak najdzie ochota. Skończyło się na 2-godzinnej sesji i wstałem potem wcześnie rano - w sam raz na Teleexpress. :( Tak naprawdę nie miałem zamiaru specjalnie grać w DCSa, a już na pewno nie maszynami z FC, ale czasem jak już się usiądzie na sekundę i coś nie idzie, to człowiekowi na ambicję wsiada (Żabą nie bawiłem się z dobry rok).

Powoli dochodzę do wniosku, że to żaden tam kryzys wieku średniego (wypraszam sobie, włosy na głowie jeszcze mam!), ani nawet brak czasu. To ta podła robota! I nie chodzi o to, że jesteśmy zmęczeni, bo się napracowaliśmy, najeździliśmy, czy cokolwiek innego. Nasz mózg po prostu domaga się lenistwa. Potrzeba mu zone-outu, bo już dzienną/nocną dawkę myślenia wykonał. Zachciewa mu się pasywności przed TV i innych takich. Ale to nie jest tak, że on nie da rady. Najtrudniej tak naprawdę jest się zabrać, usiąść i zacząć latać. Im bardziej to symulatanie zrobiło się skomplikowane, tym trudniej się zebrać, bo TrackIR, bo fotel, bo HOTAS i rudder, bo DCS się uruchamia w nieskończoność... To nieco jak z pisaniem pracy magisterskiej - jak już się zacznie to idzie z górki.

Owszem trzeba czasem wyluzować i iść na spacer, randkę, czy zachlać ryja z ziomami, ale też nie ma przyszłości w tym hobby, jak się cały czas odkłada na później. Obecnie jest taka moda na leniwy relaks. Tylko powiedzcie mi jak to jest, że jak kiedyś jeździłem na ASG i spędzałem 6 godzin w 30-stopniowym upale, obwieszony szpejem, w pełnym mundurze i siódme poty się ze mnie lały, to jednak wypoczywałem?

Wiele rzeczy chciałbym jeszcze w życiu porobić - ogarnąć kilka simów, przejść jeszcze kilka innych gier, powrócić może do sklejania modeli, pojeździć w góry, wskrzesić ASG, a są jeszcze koledzy, pokerek, dziewuchy i monopolowy 24/7 na przeciwko. Nieco to dołujące, jak pomyślę, że 8h dziennie plus dojazdy kradnie mi wanitatywna fucha, która jest mi potrzebna tylko po to, żeby mieć hajs na życie i wszystkie powyższe rzeczy. Mimo wszystko jednak nie można się chyba poddawać za każdym razem. Przez ostatnie 3 nocki w pracy przeczytałem sobie wszystkie manuale do Falcona jakie mam. Daleko mi jeszcze to ogaru, ale może nie spartolę następnej misji SEAD jak się trafi.

Sparrowhawk - BS2 to tak naprawdę najprostszy study-sim na rynku. Spróbuj zacząć - podstawy powinienes opanować w jedno popołudnie.