Autor Wątek: opancerzenie okrętów liniowych 2  (Przeczytany 2431 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Odp: opancerzenie okrętów liniowych 2
« Odpowiedź #15 dnia: Lutego 14, 2006, 18:45:08 »
Zakręcenie nakrętki czy nitowanie jest przecież dużo prostsze od położenia spawu
Każdy potrafi dokręcić śrubę a zaklepanie nitu też nie stanowi problemu dla pierwszego z brzegu człowieka w przeciwieństwie do spawania szczególnie elektrodami topliwymi
5800x3D / NZXT B550 / 64GB@3600 /4TB NVME Gx4 / RTX4080Super / NZXT X63 / Thermaltake 1kW / Huawei GT34
Meta QUEST 3 / Thrustmaster Warthog + TFRP

pawel

  • Gość
Odp: opancerzenie okrętów liniowych 2
« Odpowiedź #16 dnia: Lutego 14, 2006, 21:23:19 »
Napewno jest prostrze, ale obniża wytrzymałość łączenia elementów. A to nie są statki psażerskie ani transportowe. Podobny problem jest z czołgami. Pierwsze czołgi miały pancerze z płyt pancernych donitowanych do ramy, ale okazało się, że podczas trwfanie w pancerz nity pod wpływem naprężeń puszczały raniąc niejednokrotnie załogę.
Spawanie łukiem elektrycznym tak dużych elementów jest możliwe, ale wymaga faktycznie olbrzymich natężeń. Zastanawia mnie tylko jaką techniką spawano i czy faktycznie elektrodami topliwymi (ale raczej napewno), i czy w osłonie gazowej.

Jeżeli interesuje Cię ten problem Macias to polecam dwie książki z seri "Z kotwiczką". Jedna o budowie i historii Yamato druga Musashi. Naprawdę ciekawe. I opowiadają głównie o samym procesie budowy i o problemach z budową. Coś pamiętam, że opisywali też technologię nitowania niektórych elementów w Yamato.

Paweł

John Cool

  • Gość
Odp: opancerzenie okrętów liniowych 2
« Odpowiedź #17 dnia: Lutego 15, 2006, 00:58:53 »
Ja się może nie znam i nie chcę się wtrącac bo to nie moja materia, ale z tego co wiem to trafienie w okolice nitowania powoduje niejednokrotnie, że nit staje się swego rodzaju wtórnym pociskiem. Podobno już niejeden klient to przerabiał :) To tyle ode mnie.

Odp: opancerzenie okrętów liniowych 2
« Odpowiedź #18 dnia: Lutego 15, 2006, 01:07:41 »
Ja się może nie znam i nie chcę się wtrącac bo to nie moja materia, ale z tego co wiem to trafienie w okolice nitowania powoduje niejednokrotnie, że nit staje się swego rodzaju wtórnym pociskiem. Podobno już niejeden klient to przerabiał :) To tyle ode mnie.

Każda wypowiedź jest mile widziana, w sumie to oto chodzi na forum

Wiadomo, iż uderzający pocisk musi oddać gdzieś energię gwałtownie wytracając prędkość, więc przekazuję ją na pancerz. W ułamku sekundy powstają ogromne naprężenia a do czego to prowadzi nie trudno sobie wyobrazić mamy rykoszet zamknięty w "konserwie"
5800x3D / NZXT B550 / 64GB@3600 /4TB NVME Gx4 / RTX4080Super / NZXT X63 / Thermaltake 1kW / Huawei GT34
Meta QUEST 3 / Thrustmaster Warthog + TFRP

Odp: opancerzenie okrętów liniowych 2
« Odpowiedź #19 dnia: Lutego 15, 2006, 09:39:12 »
...
W ułamku sekundy powstają ogromne naprężenia a do czego to prowadzi nie trudno sobie wyobrazić mamy rykoszet zamknięty w "konserwie"

O skuteczności takiego "rykoszetu" świadczą próby z uzbrojeniem przeciwpancernym złożonym z pocisku podkalibrowego w formie ostrego trzpienia (nie mam pojęcia z jakiego metalu) stosunkowo niewielkiej średnicy (rzędu pojedyńczych centymetrów), bez głowicy bojowej, o tak dobranych  parametrach (głównie prędkość dolotu do celu - wysoka naddźwiękowa, a także masa i twardość materiału) aby pocisk przeszedł przez pancerz tylko raz, ze stosunkowo niewielką stratą energii, resztę wytracając podczas wędrówki krajoznawczo-turystycznej po wszelkich zakamarkach penetrowanego pojazdu. Efekt - z zewnątrz mała dziurka, w środku "kotlet mielony z psa, przemielonego razem z budą"... I, o ile wiem, takiego cuda nie zatrzymują wynalazki w stylu pancerza reaktywnego - wszak przeznaczone są do innych cełów...
You are not stuck in traffic. You ARE Traffic.
Get a bike. Break FREE!
"Still in one piece. Good Job. Let's go home."

kaa

  • Gość
Odp: opancerzenie okrętów liniowych 2
« Odpowiedź #20 dnia: Lutego 15, 2006, 11:24:36 »
Miron, mówisz tu o amunicji z penetratorem, rażącej cel wyłącznie energią kinetyczną. Amunicja taka jest powszechnie stosowana do armat czołgowych, jak i działek automatycznych (choćby GAU-8). Rdzeń penetrujący, z reguły podkalibrowy, wykonany jest z materiału o dużej gęstości: wolframu lub zubożonego uranu.

O ile wiem takiej amunicji nie stosowano dla artylerii okrętowej w DWŚ. Używano "zwykłych" pełnokalibrowych pocisków przeciwpancernych, z ładunkiem burzącym w twardym płaszczu, który miał pozwolić przebić pancerz, by zdetonować w środku. Opisany wcześniej problem "konserwy" dotyczy sytuacji kiedy taki pocisk nie przebije pancerza, jednak sama siła uderzenia spowoduje oddzielenie się od jego wewnętrznej strony fragmentów płyt, bądź elementów łączących, które mają duże szanse zmasakrować załogę czy zniszczyć wyposażenie.

Jest też amunicja z ładunkiem wybuchowym w miękkim płaszczu, skonstruowana tak, by przylgnąć do pancerza przed detonacją, nawet bez "próby" jego przebicia - razi cel wyłącznie za pomocą opisanego wyżej efektu.

Odp: opancerzenie okrętów liniowych 2
« Odpowiedź #21 dnia: Lutego 15, 2006, 14:10:13 »
Dzięki, Kaa, za informacje. Człowiek uczy się całe życie...

A mój post dotyczył jedynie "skuteczności" obiektów szybko latających wewnątrz pancerza. Co do stosowania takowych pocisków w działach okrętowych - moja wiedza całkowicie pokrywa się z tym, co napisałeś.

Pozdrowienia!
You are not stuck in traffic. You ARE Traffic.
Get a bike. Break FREE!
"Still in one piece. Good Job. Let's go home."