No no, bardzo długo mnie nie było, a tu takie tematy... Ja bym wspomniał jeszcze o jednym "samuraju", "Diable z Lae" - Nishizawie, mniejsza z liczbą jego zestrzeleń. Sakai uważał go za najwybitniejszego pilota...szkoda że zginął tak głupio, zresztą jak mój "ulubieniec" u Adolfów - Marseille.