Nie wiem w czym miałaby szkodzić sytuacja, że właścicielami mediów są osoby "zagraniczne"? Media to przede wszystkim biznes - taki sam jak prowadzenie jakiejkolwiek innej firmy. Podstawowym celem jest zarabianie ... i tyle. Media sprzedają informację, tak jak inni sprzedają buty, samochody czy marchewkę na straganie. Tak jak przy sprzedaży tych przykładowych artykułów podstawowym celem jest sprzedanie jak największej ilości, tak w przypadku gazet jest sprzedanie jak największej liczby egzemplarzy, a w przypadku telewizji jest osiągnięcie największej oglądalności (wpływy z reklam). Temu celowi jest to podporządkowane i stąd pojawiające się "afery" z niczego czy wałkowania całymi dniami głupot i wciskanie ludziom, że to dla nich tak strasznie ważne. Cały zabieg polega na trzymaniu ludzi z "mordami" przed ekranem. Nie ma to najmniejszego znaczenia czy właścicielem jest Polak, Niemiec, Chińczyk czy UFO-ludek. To jest biznes i podlega zasadom biznesu. Czy przychodząc do firmy ma to dla Was znaczenie kto jest jej właścicielem? Raczej ma znaczenie jakie są warunki płacy i pracy.
Czemu niby miałoby służyć znacjonalizowanie mediów? Kogo miałyby takie media reprezentować? Rządzących? Przecież nie istnieje coś takiego jak interes narodowy, są tylko interesy poszczególnych grup politycznych. Jeszcze żaden rząd czy partia polityczna nie reprezentowała "interesów narodu". Reprezentują tylko interesy swoje (na pewno) swoich zwolenników (to już nie na pewno, choć zawsze mówią, że ich reprezentują).
Myślicie, że w ten sposób mielibyście media apolityczne? Przecież to kompletna bzdura, bo nie istnieje żadna instytucja "apolityczna". Każdy człowiek na pewnym poziomie intelektualnym ma jakieś poglądy polityczne i te poglądy zawsze będą się przenosić na to co robi publicznie. Dlatego nie ma apolitycznej armii, nie ma apolitycznej policji i też nie ma apolitycznych mediów. To mit. Ludzie nawet podświadomie będą popierali tych polityków, którym ufają bardziej - i to jest zupełnie normalne.
Oczywiście politycy zawsze znajdują wymówkę dla swoich niepowodzeń. Tak jak to było ostatnio gdy pewna żałosna grupa polityczna twierdziła, że jest dobrze tylko "te złe media" pokazują inaczej, a ludzie są tak głupi, że nie widzą co się wokół nich dzieje tylko wierzą w to co klepią w TV. Nic bardziej błędnego. Owszem media w pewien sposób kreują wyniki wyborcze, ale w większości przypadków (media prywatne) kierują się zaufaniem do ludzi, którzy w przyszłości stworzą lepsze warunki do prowadzenia ich interesu. Tyle, że to również oznacza, że stworzą lepsze warunki do prowadzenia interesów w ogóle, a co za tym idzie są lepsi dla interesów rynku czyli gospodarki. Bo to dobra kondycja rynku powoduje dobrą kondycję państwa i społeczeństwa. System "centralnego sterowania" już kiedyś przerabialiśmy i wszyscy wiemy jakie opłakane były tego skutki.
Żeby było jasne o żadnej obecnej na naszej scenie politycznej grupie czy partii mógłbym powiedzieć, że reprezentuje moje poglądy polityczne i moje interesy. Są tylko takie które robią to w mniejszym lub większym stopniu. Nie czytam GW, zresztą jak i innych gazet bo szkoda mi czasu i pieniędzy. Oglądam programy informacyjne w TV (ale bez przesady) i czytuję czasem media elektroniczne. Osobiście jednak wolę, że media są w rękach prywatnych, bo choć to nie gwarantuje oczywiście politycznej bezstronności (a tego się nie spodziewam, bo coś takiego nie istnieje) to przynajmniej gwarantuje jakiś umiar. Jakoś chamska propaganda mnie nie "podnieca". Stąd osobiście (a jak każdy tutaj mam prawo do własnych poglądów) wolę aby media były w rękach zagranicznych niż miałyby być "rdzennie polskie" w stylu TV Trwam, RM i podobnych. Bardziej ufam komuś kto ma zwykły interes w zarobieniu pieniędzy (bo to normalne i zdrowe) niż komuś kto reprezentuje jakieś dzikie (diabli wiedzą z jakich frustracji wynikające) poglądy "narodowe". A co to w ogóle są te poglądy "narodowe"? Bo moim zdaniem to zwykły slogan ideologiczny - jak przyciągnąć ludzi nie dając im nic w zamian? Wmówić jakąś "wyższą rację" lub ideologię polityczną bądź religijną. I jakoś wcale mi nie żal, że IM się to coraz mniej udaje

Raczcie zauważyć, że na tym padole łez rola państwowości maleje (szkoda, że tak powoli), mamy swobodny przepływ siły roboczej w Europie, coraz mniejsze ograniczenia w przepływie pieniędzy, zmniejszające się znaczenia granic państwowych, właścicielami firm są ludzie z dowolnego kraju i niczego negatywnego to nie powoduje. Co to w końcu są te "interesy narodowe"? Niby kogo ma ten "interes narodowy" dotyczyć? Człowieka pracującego z firmie, który ma gdzieś kto jest jej właścicielem byle dobrze płacił i zapewniał dobre warunki pracy? Czy może właścicieli firm, którym też w zasadzie wszystko jedno w jakim kraju prowadzą interes byle przynosił dochód. A może to "budżetówka" ma w tym interes? Tyle, że gdy panują zdrowe zasady rynkowe to i tym spoza budżetówki zależy na sprawnej policji, straży pożarnej czy służbie zdrowia itd. - bo to zabezpiecza ich interesy.
Szafowanie sloganami o "polskości" czy "nie polskości" do niczego nie prowadzi. Nie zmienimy kierunku rozwoju świata, a ten staje się coraz bardziej "globalną wioską" i w zasadzie po co to zmieniać? Komu to niby przeszkadza? Jakiej grupie społecznej? Chyba tylko politykom, którzy rozpaczliwie usiłują podtrzymać swoją wiodącą rolę w sytuacji gdy faktycznie to tzw. "rynek" jest tą "siłą przewodnią" społeczeństwa. Nawet gdyby instytucja państwowości całkowicie upadła (choć to niestety utopia, prawie taka utopia jak sprawnie działający i zgodny z pięknymi założeniami komunizm) to czy wpłynie to na pogorszenie warunków życia ludzi? Moim zdaniem nie.