Zastanawiam się właśnie czy to nie nazbyt duże uproszczenie. Nie trzeba opisywać jak prosto jest popełnić błąd w takiej klikaninie lub też po prostu bezmyślnie zagłosować by po paru minutach się zmitygować, co do oddanego głosu.
Czy ja wiem? A czy tak trudno popełnić błąd przy ręcznym skreślaniu "okienek" w stosie różnokolorowych kart czy wręcz "zeszytów" wyborczych? Moim zdaniem głosowanie przez internet nijak nie zwiększy procentu pomyłek, a może go nawet zmniejszyć:
- Czy na pewno przesłać głos: "Tak", "Nie", "Anuluj"
- Zaznaczył pan/pani zbyt dużą ilość osób - głos będzie nieważny: "Dalej", "Wstecz", "Wyjdź"
Przede wszystkim przy takim głosowaniu zwiększa się znacznie przypadkowość wyników. Po prostu samo ubranie się, wyjście, dotarcie do komisji, wylegitymowanie i odebranie kart do głosowania tworzy jakiś tam mniej lub bardziej ale wizerunek odpowiedzialnej decyzji, do której choć odrobinę człowiek ma czas się przygotować w myślach.
Też są dwie strony medalu bo większość ludzi nie interesuje się jakoś specjalnie poszczególnymi politykami i głosują zwykle na partię (i tak system jest taki, że głosujesz na Kowalskiego, a wchodzi Nowak - celowo przejaskrawiam). Skąd wyborcy czerpią wiedzę o kandydatach: z ulotek czy plakatów (im kupisz więcej tym szanse większe na zauważenie), bo z TV to raczej wiedza "o partii" niż o kandydatach. Tyle że oprócz faktu, że informacja jest ograniczona i dociera wybiórczo jej poznawanie nie jest zbyt komfortowe (brudny plakat na murze, zgnieciona ulotka w drzwiach, baner widziany przez szybę jadącego samochodu).
Tymczasem właśnie internet może zapewnić komfortowe wybór. Siedzisz sobie przy kawie i masz dostęp do pełnej bazy danych kandydatów. Przeglądasz ją sobie powoli, spokojnie, jeśli masz ochotę to możesz czytać te wszystkie informacje o kandydatach, mając jednocześnie możliwość poszukania w sieci dodatkowych informacji itd. I to właśnie wtedy gdy decyzje podejmujesz.
Czy to nie wpływa pozytywnie na komfort podejmowania decyzji? Czy konieczność wyjścia jest taka pozytywna. Niedziela (zwykle wybory są w niedzielę), człowiek styrany po całym tygodniu pracy (lub skacowany po sobocie

), z chałupy się nie chcę ruszać (bo niby po co, pogoda np. paskudna, niczego do załatwienia nie mam), ale trzeba bo przecież wybory. Więc trzeba zrzucić kapcie i lecieć do lokalu wyborczego (a może sobie odpuścić?). Nie wiem czy to wpływa tak pozytywnie od jakość wyboru. W każdym razie głosowanie internetowe tej jakości raczej nie obniża. To po prostu kwestia gustu - jedni bardziej komfortowo czuli by się głosując w domu przy kawie, inni potrzebują oprawy w postaci wyjścia do lokalu. Ale przecież głosowanie przez internet nie zastąpiłoby klasycznego systemu (no może kiedyś w dość odległej przyszłości), a po prostu go uzupełniło.
Chyba nie muszę mówić, że "dla chcącego nic trudnego" obejść wszelkie zabezpieczenia. Ludzie nie takie "obejścia" już robili
A wybory "klasyczne" to niby nie podlegają manipulacjom i fałszerstwom? System idealny nie istnieje.
Aby kupić (bądź zlecić zaprojektowanie) BEZPIECZNEGO systemu liczenia i weryfikacji głosów, potrzeba kupę kasy (zerek w kwocie będzie duuużo) ale zapłacimy - Pan płaci, Pani płaci, społeczeństwo zapłaci.
A ileśtam osób dokonujących ręcznego liczenia głosów nic nie kosztuje? A może są też odporni na popełniane błędy? Owszem sprawny system liczenia głosów kosztuje sporo kasy, ale budżet wywala takie ilości kasy na bzdety, że jakoś sobie z tym by poradził.
Jeżeli zyskiem miałby być udział w wyborach sporej grupy społecznej, która teraz rzadko dociera do lokali wyborczych to chyba warto.
Czy przez Internet mogliby głosować tzw. polonusy i bieda-arbaiterzy? Jeśli tak, to ja dziękuję, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktoś kto np. 10 lat nie był w Polsce miał bezpośrednie pojęcie jak tutaj się żyje.
Masz 100% rację tylko, że ... obecny system wyborczy właśnie dopuszcza głosowanie osób w zasadzie na stałe tutaj nie mieszkających, a niepozbawionych obywatelstwa i jest to faktycznie wg. mnie kompletną bzdurą.
Podsumowując to jest to na razie i tak czysto teoretyczna debata bo prawdopodobieństwo szybkiego wprowadzenia głosowania przez internet jest nikłe. Jedni boją się o sprawność systemu, inni boją się większej frekwencji wyborczej i uczestnictwa ludzi, którymi trudno z ambony sterować, kolejni poruszają problem kosztów itd.itp. Jest jeszcze wiele różnych powodów, ale ... poczekajmy aż takie wybory wprowadzą sobie gdzieś za granicą (najlepiej u Wielkiego Brata) to wtedy okaże się to najwspanialszym pomysłem XXI wieku
