Całkowicie zgadzam się z Sunem
Kobieta w armii nie jest czymś co stanowi problem pod jednym warunkiem, że się do tego nadaje i pod warunkiem, że inni żołnierze nie traktują jej jak kobiety tylko jak żołnierza. W sumie to nie jest problem kobiet bo z tego ja zaobserwowałem odsetek kobiet, które nie nadają się do wojska, jest podobny do odsetka mężczyzn nienadających się do bycia żołnierzem.
W chwili wprowadzania służby kobiet niewielu żołnierzy miało z takim faktem styczność (w zasadzie, byli to tylko ci, którzy wyjeżdżali na misje ONZ i mieli kontakt z zagranicznymi armiami, gdzie kobiety były żołnierzami) i wielu zachowywało się głupio.
Sam pamiętam jak to pewien podpułkownik na strzelnicy całował po rękach na przywitanie swoją podwładną podporucznik, a potem ta sama pani podporucznik przyszła do mnie (byłem prowadzącym na osi kbk AK), że chce odstrzelić swoją kolejkę. Kazałem pierwszemu z brzegi szeregowemu oddać jej swoją broń i iść na palarnię, a jej pokazałem wolne miejsce w szyku przygotowujących się do strzelania. Usłyszałem "to ja mam się kłaść tu na ziemi razem z żołnierzami?". Myślałem, że się zaduszę ze śmiechu.
Przerabiałem takie (różne śmieszne i żenujące) sytuacje gdy to się zaczęło (przyjmowanie do armii kobiet), a przełożeni nie mieli z czymś takim doświadczenia i zachowywali się głupio. Sprawy te jednak już spowszedniały i od dawna nie ma, w większości chyba jednostek, takich dziwnych problemów. Po prostu wszystko musiało się opatrzyć, skoro są już kobiety kaprale, przerabialiśmy już żołnierzy na macierzyńskim, kobiety dowódców pododdziałów - to wszystko znormalniało. Jak jednak widać na podanym przez rutkova przykładzie - nie wszędzie.
Z drugiej strony znam małżeństwo poruczników (on porucznik, ona podporucznik - są jednak z tego samego "wypustu") i to właśnie ta dziewczyna dowodząca obecnie kompanią (nieetatowo - dlatego bez awansu, bo etat kapitański) znacznie bardziej nadaje się do wojska i dowodzenia ludźmi niż jej mąż, też niby oficer.
Będąc obecnie szefem ochrony (w wojsku, na lotnisku - moi ludzie różnią się od żołnierzy tylko kolorem munduru, bo krój jest podobny i innymi pagonami, a wykonują na co dzień zadania, które do niedawna wykonywały kompanie ochrony) też zatrudniam kobiety i zasadniczo wcale nie mam z nimi większego problemu niż z facetami - czasem nawet mniej, bo mniej marudzą i bardziej cenią robotę.
Pozostaje tylko pogratulować wspomnianej pani technik głębokiej wiedzy językowo-lotniczej (geneza słowa "Szparka"), a całemu składowi osobowemu tej jednostki należy współczuć wybitnego dowódcy (lub innego decydenta co to zakazał słowa "szparka").