Drodzy koledzy, wprawdzie ten wątek jest o czymś innym, o tym czy i jak się pamięta dzisiaj wspomnianą datę. Mało kto wie, ale właśnie 17 września oficjalnie pożegnano Armię Radziecką. Do Belwederu zaproszono kilkuosobową delegację. Ale mniejsza o to. Interesuje mnie aspekt militarny. Załóżmy ,że Stalin a ot taki kaprys i czeka z "wejściem" nieco dłużej... Francuzi idą z pomocą. Czy Hitler był w stanie "dokończyć" Polskę i dać odpór Francuzom? Co by dała ofensywa aliancka? Ja osobiście wierzę, że nic... Niemcom brakowało amunicji, paliwa itd, ale i tak mieli miażdżącą przewagę nad WP. Na zachodzie utrzymywali tyle samo myśliwców co cała Francja i mieli trochę bombowców w odwodzie. Zaś ich zachodnie dywizje nie były tak słabe jak się to wydawało, w razie czego mogły dać jakiś czas na "dokończenie" nas...
Osobiście polecam chyba jedyną monografię agresji 17 września prof. Czesława Grzelaka "Kresy w czerwieni". Jest już chyba kilka wydań, niedawno pojawiła się skrócona, popularno naukowa wersja. Autor rozpatruję 17 września pod nieomal każdym kątem, militarnym, społecznym itd. Ba, nawet przedstawia wykaz rzeczy które Armia Czerwona zdobyła w Polsce! Mówi o incydentach przechodzenia czerwonoarmistów na naszą stronę (sic!) oraz o zbrodniach radzieckich/sowieckich. Naprawdę, gorąco polecam. Znaczna części książki powstała w oparciu o archiwa rosyjskie, szeroko otwarte dla polskich historyków w czasach prezydenta Jelcyna. Kawał dobrej roboty.
Do dzisiaj wielu rosyjskich historyków, neutralnych bądź sympatyzujących z nami przedstawia "stare" podejście do 17 września, tzn. mówi o "wejściu" a nie o agresji. Dla nich to prawie to samo, ale prawie... diabeł tkwi w szczegółach. Po prostu Armia Czerwona nie miała dużych strat na Kresach, a WP i KOP nie mógł stawić jakiegoś większego oporu, bo nie miał czym. Do tego dodać 50 lat propagandy... Podobnie rzecz się ma z pojęciem "Kampania Wrześniowa" silnie wspawanym w świadomość polaków, a przecież wiemy, że trochę wojska biło się jeszcze pod Kockiem a i na Helu obrona trwała...
Tak ja jeszcze od siebie. Chciałbym zwrócić uwagę na mały szczegół. III Rzesza była państwem rasistowskim, wg. którego my byliśmy czymś gorszym. ZSRR/ZSRS bawiło się w pojęcie wroga klasowego, wg. którego nie tyle Polacy byli wrogami co (chyba ,że utożsamiano nas z właścicielami ziemskimi, inteligencją itd.) ogólnie mówiąc różni burżuje, oficerowie i faszyści (inną sprawą, że pod to można było podciągnąć praktycznie kogo się chciało). Pod okupacją sowiecką, działało trochę ważnych polskich instytucji. To prawda, były kontrolowane od początku do końca ale zawsze dało się coś tam "przemycić" i parę rzeczy, paru ludzi uratować. Ciekawostką jest to, że czerwoni wyłapywali oficerów, policjantów i KOPistów, a szeregowych i podoficerów zazwyczaj zwalniano do domów. Nie twierdzę, że są lepsi od Niemców... nie ma różnicy czy tyfus czy cholera, problem w tym, że w ostatnich czasach trochę się zapomina co zrobili hitlerowcy, a podkreśla "wyczyny" ludzi radzieckich.