Dzięki sniffer. Co do tej akcji ratowniczej, to miała ona miejsce 13 grudnia 1999 roku w Czeczenii w wąwozie Arguńskim. Znalazłem nawet opis tej akcji w zbiorach Jefima Gordona:
13 grudnia 1999 w rejonie Szatoj, pomiędzy wioskami Komsomolskoje i Duba-Jurt, WWS utraciły samolot szturmowy Su-25 (nr seryjny 11580). Jego pilot, starszy pułkownik Siergiej Konstantonowicz Boriszow z 368 OSzAP katapultował się i został uratowany przez grupę PSS [Poiskogo-Spasatielnaja Slużba - grupa odpowiedzialna za rozpoznania i działania poszukiwawczo-ratownicze w Czeczenii]. Jak do tego doszło? Wiadomo, że o 11:30 (według czasu lokalnego) dwa Su-25 wystartowały, aby zniszczyć punkt oporu bojowników czeczeńskich w rejonie Argun, w pobliżu ważnej drogi zaopatrzeniowej prowadzącej do Czeczenii z sąsiedniej Gruzji. Samoloty były eksperymentalnie uzbrojone w wyrzutnie pocisków rakietowych B-13 z pociskami S-13, nie stosowane wcześniej na Su-25 nad Czeczenią. Około 11:45 pilot drugiego samolotu zauważył płomień pod skrzydłem prowadzącego. Okazało się, że pali się właśnie wyrzutnia B-13 i samolot nie może kontynuować lotu. Jego pilot katapultował się, a z drugiego Su-25 można było zobaczyć otwarcie spadochronu.
Po katapultowaniu automatycznie włączył się nadajnik radiostacji R-855UM zestawu Komar wchodzącej w skład wyposażenia awaryjnego, która w rosyjskich WWS pomaga w określeniu położenia poszukiwanego pilota. Jednak służbom ratowniczym nie udało się tego dokonać. Co gorsza, pilot nie wylądował na ziemi, a zawisł na drzewie, z którego udało mu się zejść po dwóch godzinach. Dopiero wtedy mógł się ukryć przed poszukującymi go Czeczeńcami, w czym sprzyjała mu mgła. Następnego dnia grupa PSS ustaliła miejsce pobytu pilota i o 14:27 został on zabrany na pokład śmigłowca Mi-8, którym przewieziono go do Mozdoku.
Nieoficjalnie wiadomo, że w akcji ratowniczej brało udział kilka śmigłowców, według różnych źródeł od 7 do 17. Niezwłocznie po uzyskaniu sygnału z nadajnika Komar wystartowało kilka Mi-8 i dwa osłaniające je Mi-24. W operacji uczestniczył też specjalnie wyposażony do akcji poszukiwawczo-ratowniczych samolot An-12. W pierwszym dniu poszukiwań grupa nie dość, że nie znalazła zaginionego pilota, to utraciła dwa śmigłowce. Jeden z nich, Mi-8 lecący bardzo nisko nad ziemią, został ostrzelany przez bojowników czeczeńskich i musiał awaryjnie lądować. Jego załoga została zabrana przez inny Mi-8, ale wcześniej musiała stoczyć walkę, w której zginęło dwóch jej członków (ich śmierci zaprzecza rosyjskie dowództwo).
Dwa Mi-24 także leciały bardzo nisko, ale w rejonie wioski Staryje Atagi z powodu silnego ostrzału z ziemi ich dowódca zdecydował o zwiększeniu wysokości. Wtedy jeden ze śmigłowców został trafiony i runął na ziemię. Wszyscy członkowie jego załogi zginęli (rosyjskie dowództwo twierdzi, że ich ciała udało się ewakuować). W sumie w czasie całej operacji zginęło prawdopodobnie sześciu rosyjskich żołnierzy. Uratowany pilot Su-25 po krótkiej rehabilitacji powrócił do latania nad Czeczenią, uzyskując wcześniej tytuł Bohatera Rosji. Odznaczony został również dowódca załogi śmigłowca który go podjął - major Władimir Riszadowicz Alimow.