Pewnie miało to coś wspólnego z nieziemskimi doznaniami, ale ja trochę z innej beczki... W kwestii obrony nowoczesnych super-hiper, extra lux itd.
Ostatnimi czasy udało mi się zrobić jakieś parę tyś. km kilkoma nowymi wynalazkami. MB Vito 116 DCI, Skoda Octavia II 1.4 TSi, oraz mniej wyszukaną Fabią II 1.4 B+G i Berlingo 2.0 HDi. Oprócz tego, że te samochody wywołują we mnie emocje podobne do emocji podczas grzybobrania, to są one całkiem poprawne i dość wygodne. To auta, które po okresie eksploatacji wyrzuca się do śmieci. One po prostu jeżdżą, nic więcej. Klasyka poruszania się w przestrzeni z punktu A do B i picia kawy na Orlenie (proponuje hot doga - czyli ful wypas dzisiejszych stacji, kawa, ciastko, stosunek

).
Te wynalazki wpisują się w krajobraz postbiałoskarpetkowej, przedstawicielskieo-handlowej Polski pełnej, podobnie jak te wozy, beznadziejnych iPhonów, tandetnych perfum i debilnej 'krawaciarskiej' mowy. Wiemy, że historia się często powtarza, więc możemy powiedzieć, że ogarnął nas marazm gomułkowskiej 'małej stabilizacji'. Bogaci się bogacą, biedni biednieją, a politycy jak kłamali, tak kłamią. W tym wszystkim funkcjonują właśnie takie samochody. Kompletnie nijakie, bez legendy, bez emocji, ale także bez stresu. Niektórzy pamiętają jak było dawniej. Jak ktoś na podwórku miał Poldolota Borewicza, to był kimś. O samochody się dbało, co sobotę wiadereczko i siup z 4 piętra do mycia komunistycznego truciciela marki FIAT 125 p. Tak było i rzeczywiście,zdarzało się, że samochodem jeździło się do kościoła. Części się zdobywało w POLMOZBYCIE, po znajomości, a mechanik, to określenie czysto abstrakcyjnej postaci. W tych złomach dłubało się samemu, z kluczem, śrubokrętem, ćwiartką i trzema nawalonymi sąsiadami. Były emocje, szczególnie wielkie, jak Romania Mercedes (DACIA) odpaliła za 10 akumulatorem. Święto lasu. Dzisiaj tych emocji nie ma i już nie będzie. Nie będzie, więc i takich samochodów, o których pisze GZKPwJ. Dzisiaj wszystkim się spieszy, muszą dojechać, muszą negocjować, dowozić, rozdawać, muszą się ścigać i być najlepszymi, ale tak naprawdę stają się bezjajowi, niekształtni i zmasowani. Dlatego mają też takie samochody. Te auta nie mają nic w sobie, ale dają jedno - spokój. Odpalasz, jedziesz, zapominasz. Nie martwisz się o akumulator, nie musisz być mechaniorem, ani specem. W Fabii, nawet odpowiednia kontrolka powie ci, żebyś nie naciskał gazu do dechy, na zimnym silniku. Do Octavii załadujesz, prawie tyle, co do Vito, a Vitem wozisz się z gwiazdą na przedzie, czyli pełen prestiż, w jakości Syrenki Bosto (FIAT Ducato jest lepiej zmontowany). Wszystkie te samochody nie pojadą szybciej, niż 150 km/h, chyba, że ktoś lubuje się w sportach ekstremalnych z, nomen omen, ponurym za plecami. Wozy są wygodne, choć jechać dłużej Fabią, to tak jak siedzieć na odwróconym krzesełku. Octavia ma wygląd (cytat moich pań): 'takiej wielkiej katedry' i gdybym stał się jej posiadaczem, pewnie bym w domu nie pomieszkał. Vito, może i tam spala mało, ale w laboratorium i w konkursach vanekodriving. W normalnej jeździe, żłopie tyle co dostawczak z kurnikiem na dachu. Poza tym montowali go pijani robotnicy z Nigerii (chodzi o kulturę techniczną

) i w nowym wszystko skrzypi. Nie chciałbym płacić za naprawę tych gadżetów, które są w nim zamontowane i które kosztują majątek. Berlingo, to konglomerat wszystkich najgorszych cech jakie udało się wyszukać jego konstruktorom, w innych samochodach. Jest hałaśliwy, chwiejny na zakrętach, żłopie paliwo jak młody konik wodę i nie nadaję się do przewozu towarów. Ale jest trendy wśród small businessu i można kombinować na VAT. Ale te samochody są dla zwykłego, przeciętnego i całkowicie mającego wywalone na technikę człowieka, po prostu doskonałe. Nie powodują w nim bólu tyłka, można zaszpanić przed sąsiadem 'nowym rozwiązaniem technicznym uchwytu na kubek', o niesamowicie dizajnerskim wyglądzie itd. Dlatego trzeba trochę bronić tych samochodów. Umasawiają transport, powodują wzrost PKB i dają miejsca pracy. Dla mnie są do d*** ale dla innych pewnie stają się szczytem marzeń. Do tego łatwo o nich zapomnieć.