Bo ciągle zdrowy rozsądek i najprostsza logika przegrywają z bezmyślnością i oderwanymi od rzeczywistości przepisami. Kierowca autokaru dostał mandat za to, że jakiś cymbał-celebryta zaparkował sobie z dziunią na przystanku autobusowym, otwierając beztrosko przy porywistym wietrze szerokie wielkie drzwi od coupe, 10 centymetrów od burty manewrującego "dużego". Nie wnikam z prawnego punktu widzenia kto miał racje a kto nie. Ale tak na logikę, czy większy powinien się martwić za żelaźniaka, czy w zasranym interesie żelaźniaka jest uważać na większego? Bo potem bywa tak że kierownik żelaźniaka "był na prawie", "jego racja na wierzchu", tylko że ma zmiażdżoną miednicę i podziwia świat z perspektywy wózka inwalidzkiego- duży sobie da radę, mały nie.
Jakieś minimum zdrowego rozsądku powinno zawsze być ponad "moją racją która jest najmojsza", ale niestety zazwyczaj tak nie jest.
PW sobie sprawdź, autko jest do obejrzenia.