Z tego co pamiętam, niemieckie blachy są w Polsce potrzebne zupełnie do niczego. Ja swoje mam nadal w szafie, zdawać tego nigdzie nie musiałem.
Z własnego doświadczenia - jak pojechałem po auto w 2009 r., to po spisaniu umowy udaliśmy się z Hansem z odkręconymi tablicami do Kfz-Zulassungsstelle, coby auto wyrejestrować i zakupić żółte blachy tymczasowe. Na miejscu okazało się, że jako obywatel kraju będącego aktualnie członkiem wspaniałej socjalistycznej rodziny europejskiej, wystarczy, że przerejestruję samochód w Polsce. Tak więc zamontowaliśmy ponownie blachy Hansa, po czym udałem się z powrotem na łono Ojczyzny, nie omieszkając wstąpić po drodze do Aldi'ego, celem nabycia drogą kupna zgrzewki win w kartonach oraz 5 rodzinnych opakowań proszku OMO, tak aby podtrzymać tą, jakże piękną, staropolską tradycję.
Ale... o czym to ja miałem... Aha, wniosek z tego jest chyba taki, że Twój Helmut ze sobą tablic do Rzeszy zabierać nie musi (chyba, że jest do nich przywiązany), a auto przerejestrować można po prostu w Polsce. Na Ślunsku, znaczy się.
Tak to wyglądało w moim przypadku i nikt później się nie skarżył z tego powodu, ani nie widywałem nocą przy domu żadnych panów w czarnych, skórzanych płaszczach. Ale najlepiej podzwonić po urzędach i się upewnić.