Srawasaki, Bomba, Siusiuki... jakieś pojemności, moce, wyrywanie nadgarstków...
Amatorzy. Ludzie, o czym Wy tu piszecie?! Dawno temu, na początku lat `90, na pasie lotniska w Toruniu w trzy osoby na "wuesce" ustanowiliśmy rekord prędkości obiektu (do dziś pamiętam- prawie siedem dych lecieliśmy) i do dziś jestem posrany jak tylko o tym sobie przypomnę. To są przeżycia jakich nie dostarczy żadna szlifierka, choćby miała motor V8. Potem różni koledzy próbowali robić na mnie wrażenie jakimiś ścigaczami, ale nadal uważam WSK za najbardziej przerażający sprzęt.
Od razu oświadczam, że nie wiem ile kucy to miało. Z dzisiejszego punktu widzenia mogę jednak napisać że na pewno "za dużo" jak na nasze ówczesne rozumy.