Płyny z aut można dość prosto i szybko utylizować. Do produkcji baterii potrzeba dość sporo rzadkich pierwiastków (np. lit, kobalt), które zazwyczaj żeby wydobyć to trzeba wywalić wielką dziurę w ziemi, najczęściej gdzieś w jakimś zapomnianym państwie trzeciego świata bez zachowania norm ekologicznych i BHP. Produkcja i utylizacja tego też pozostawia wiele do życzenia i sytuacja jest podobna jak przypadku innych świństw.
Janusze się znajdą wszędzie, jak może spuścić do rzeki trochę świństw, tak samo może zakopać w ziemi baterię, które jeszcze większe spustoszenie potrafią zrobić. Tak na marginesie powiem Ci, że ludzie się teraz pilnują i jak ktoś ma warsztat to woli to zutylizować, bo koszt jest niewielki w stosunku do kar. To samo moja firma, wszystko utylizuje, bo sprawy są groszowe (tonery, świetlówki, płyty DVD/CD, taśmy magnetofonowe, elektrośmieci i to w sporych ilościach), a papier podkładka jest.
Jakość powietrza temat rzeka i problem bardziej złożony. Z jakiegoś powodu najbardziej obrywa się samochodom. Zobacz jak wyglądają obecne diesla (zakładam, że są sprawne). DPF, czynniki Adblue, flitry itp. wynalazki sprawiające, że zza auta wylatuje sadza. Zresztą benzyka wypluwa z siebie więcej węglowodorów niż diesel. Diesla można spokojnie na rzepak przerobić, można na gaz, zresztą jak benzynkę. Są opcje. Natomiast żeby oczyścić powietrze to trzeba by konkretnej polityki państwa w tej sprawie. Natomiast my ciągle stoimy w miejscu i na węglu. Patrząc nawet wstecz jak wyglądały silniki i czym się paliło (20 czy 30 lat wstecz) i jak kopcił taki Star, Jelcz albo Syrenka, co wrzucali ludzie do pieców i jakie mieli piece... Żeby to wszystko miało sens to trzeba by było globalnie coś zdziałać. U nas trzeba by wymienić piece, samochody, przemysł etc., a wszystko to i tak ch..., bo my tutaj się spinamy o ekologię, a w takich Chinach, Meksyku czy Indonezji pali się wszystko przed domem albo pod płotem i tyle z tej całej ekologii. Zresztą teraz kraje rozwinięte mają problem, bo Chiny już nie przyjmują śmieci zachodu i będą odtwarzać przyrodę. Nie mówiąc już o hodowli bydła. No i klops

.
Także wydaje mi się, ze zdanie mamy podobne. Jestem za elektrykami ale nie w takiej postaci, bo przypomina to sytuację jak ze smartfonami. Możesz mieć sprzęt z górnej półki, a w 6h jesteś wstanie zdrenować baterię i do tego po dwóch latach pojemność tej baterii jest symboliczna. A jak Ci upadnie to nie warto go naprawiać czyli de facto jest jednorazówką. Jak coś tym zrobią to niech elektryki w biedronce dają do zakupów. Poza tym nawet u Niemców, elektryki nie cieszą się popularnością, na korzyść hybryd. Pomimo sporych dopłat ludzie nie chcą. Za Nissana Leaf-a w PL, w tej chwili trzeba 150 tyś. dudków wyłożyć... trochę przypał na protezę auta.