Mówcie co chcecie Mekki ale mnie osobiście najbardziej rozbroiła druga misja wspomnianej kampanii Georgian Havoc

Pamiętacie pierwsze zadanie w którym musieliśmy się pośpiesznie przebazować z lotniska Soczi-Adler do lądowiska przy pograniczu z Gruzją? Przelot umilał nam wówczas jeden z pilotów Mi-8MT, nawiązując z nami żywą konwersację, w której opowiadał nam osobliwości okolicznego terenu oraz pokazuje Ci różne konteksty i wskazówki (bo my jesteśmy nowi, dopiero co przydzieleni). Otóż podczas tej miłej pogawędki pilot Mi-8MT nie omieszkał nas poinformować iż zaraz po przybyciu na miejsce weźmie nas w obroty instruktor pilotażu, pułkownik Władimir Jakuszew. Lojalnie nas przy tym uprzedził że Jakuszew to kawał twardego gnojka i generalnie cieszy się wśród personelu latającego wyjątkowo złą sławą, zaś ostatnio uwalił nawet jednego majora za niekompetencję i zawiesił go w dalszych lotach na Ka-50. No cóż, wkrótce przekonamy się jak naprawdę jest dobry.
Załadowałem następny etap kampanii i okazało się że istotnie moim pierwszym zadaniem w pierwszy dzień pobytu w Abchazji jest wylot na manewry poligonowe. Całość na odprawie wygląda dość prosto: start z lądowiska o kryptonimie POGROM o 8.15, przelot nad poligon zaznaczony czerwoną strefą. Kurs, prędkość i inne parametry lotu oraz informacje nt. celu otrzymasz po drodze. Oczywiście można było się spodziewać że nadlecimy nad poligon od strony lasu - coby przypadkiem nie wykonać zbyt niskiego przelotu, aby drzewa przysłoniły cel i żebyś przypadkiem nie miał za dobrej widoczności

Można się było również spodziewać że ew. cele na poligonie będą rozmieszczone wzdłuż brzegu morskiego, albo co gorsza - tuż na skraju lasu, co wymagałoby atakowania ze znacznej wysokości jeśli faktycznie byłaby konieczność ich porażenia z tamtego kierunku.
Odprawa do zadania.Po otrzymaniu zezwolenia od kontroli lotów, ledwo rozpocząłem procedurę startową i załączyłem zasilanie z zewnętrznych generatorów, otrzymałem kilka ustnych instrukcji od lidera. Na samym początku pułkownik Jakuszew, objaśniając mi dzisiejsze zadanie, nie omieszkał mnie uprzejmie poinformować że ma kompletnie w dupie moje wcześniejsze referencje z akademii lotniczej i że moja dalsza kariera jako pilota Ka-50 w dużej mierze będzie zależeć od tego jak wypadnę dzisiaj.
"Czeka Was dziś nieskomplikowany test. Dokładne instrukcje dostaniecie po drodze. Jak nie będziecie w stanie czegoś zapamiętać to wyjmijcie sobie karteczkę, ołóweczek i zanotujcie." - dodał przy tym troskliwie. Taaa, bardzo dowcipny facet, nie? Ledwo zdążyłem załączyć zasilanie kompleksu K-041 "Raniet", światła pozycyjne i przeciwkolizyjne, jasność IŁSa i już dostałem od kontroli lotów pozwolenie na start. Ponieważ Jakuszew nieco się ociągał kończąc jeszcze swoją ustną litanię, postanowiłem wystartować, wzbić się na jakieś 30 metrów, wejść w krąg nad lądowiskiem i na tego łaskawcę poczekać.
Startujemy! Na wskaźniku IŁS widać prowadzącego Ka-50, którego stery dzierży postrach bazy.Przy czym ledwo wykonałem dwa kręgi, po czym Ka-50 prowadzącego energicznie się wzniósł i wszedł na kurs, natomiast chwilę później w słuchawkach usłyszałem surową reprymendę;
"Jeśli Wy to nazywacie lataniem w formacji, to może lepiej od razu na dziś zakończymy to przedstawienie?" Nosz kurna, co za typ

Przełknąłem tę zniewagę i karnie dołączyłem do prowadzonego.
"Kurs 255, prędkość 150, wysokość 300" - usłyszałem w słuchawkach. Dołączyłem do prowadzącego z prawej strony, wyrównałem szyk i tak przelecieliśmy jakieś 5-6km po czym nagle Jakuszew wypalił:
"Prędkość 240!" Na to nie byłem przygotowany i nasza formacja się rozluźniła co - jak można się domyśleć - skutkowało kolejnym "dowcipnym" upomnieniem. Przysięgałem sobie tylko w duchu że jak usłyszę po raz trzeci taką cenną uwagę to mu osobiście wpakuję w tylec ppk Wicher

Przelot na poligon.W odległości jakichś 7-8km od strefy poligonu Jakuszew nakazał zwolnić do 100-120km/h, cały czas trzymając szyk. Otrzymałem przy tym ustne instrukcje nt. zadania. Mniej więcej w środku czerwonej strefy rozstawiona jest grupa kontenerów. Wśród niej jest pojedynczy kontener, wyraźnie wyróżniający się wyglądem od pozostałych. To jest mój cel. Zadanie - wyszukać i zniszczyć. Okazało się to stosunkowo proste, tym bardziej że byliśmy na wystarczającej wysokości i gęsty drzewostan nie przysłaniał za bardzo celu zatem nie stanowił większego problemu Wkrótce cel został porażony z odległości 5.5km ppk Wicher. Cała trudność polegała tutaj na wyszukaniu obiektu stacją celowniczą i porażeniu go pokładowym uzbrojeniem, ale jednocześnie ściśle przestrzegać parametrów lotu, lecąc z nakazaną prędkością i trzymając się formacji.
Cel został porażony, zadanie wykonane!Po wykonaniu tego otrzymałem gratulacje, po czym Jakuszew powiadomił mnie że podleci bliżej i porazi resztę celów za pomocą nprów. Ja z kolei mam już fajrant i mogę albo wbić na PWI-800 kurs powrotny na aerodrom albo dotrzymać mu kompanii. Można się oczywiście domyślać że niespecjalnie paliło mi się do takiego towarzystwa

Strefa poligonu zaznaczona na ABRISieNa koniec mogę jeszcze dodać że w kampanii Georgian Havoc bardzo podobają mi się odprawy. Są zrobione całkiem profesjonalnie, na poziomie bliskim tych które mamy dostępne w oficjalnej kampanii 'Komandirowka" ("Deployment"). Mamy zdjęcia, mapki, bardzo ładnie rozrysowaną sytuację taktyczną i dobrze opisane tło ostatnich wydarzeń. Warto przy tym zwrócić uwagę że często symbolika jaką oglądamy na mapie na odprawie jest często przerysowywana na ABRISa. Interesujące nas punkty terenowe, strefy, cele i tak dalej, wszystko zaznaczone na kolorowo. W naszym wypadku mieliśmy wyrysowaną strefę poligonu czyli czerwony czworobok widoczny na niektórych sshotach.
Dość proste do zrobienia jak się okazuje a cieszy
