Dobrze, może po kolei. Warunki strategiczne i możliwości finansowe Wojska Polskiego III RP są analogiczne jak WP z czasów 1932-1939. Mamy środki finansowe na F - 16 i nic poza tym (podkreśla to Sundower w swoim poście). Daleki jestem od biadolenia nad temat tej decyzji. Polscy piloci powinni, wręcz muszą latać na w miarę nowoczesnym sprzęcie, bo kto, do cholery, uratuje Wielką Brytanie w razie "W". Dla obronności naszego kraju 48 nawet, powiedzmy F-22 nie ma żadnego znaczenia. Tak jak koledzy podkreślają "kropla w morzu potrzeb". Stąd moja, może niefortunna analogia do Maybacha i szóstki w lotka. Wydaliśmy 5 mld na dobry samolot i co dalej ? Zaraz zaczną się klasyczne problemy: paliwo, części, uzbrojenie do ćwiczeń, systemy radarowe, wsparcie itp. Czyli jesteśmy goli i weseli, ale z fajną furą, do której nie mamy na paliwo, serwis i ubezpieczenia. Nasz system obrony to mówiąc kolokwialnie "lipa". Marynarka wojenna, temat rzeka, a w zasadzie brak słów. Jak mówić o czymś, czego nie ma ? Strategie wojskowe opiera się, tak jak w XX leciu międzywojennym na pomocy "bratnich narodów". Czyli bzdety. Zapewniam, że w razie W pies z kulawą nogą nie podejmie żadnych działań. Historia, szczególnie polskiej degrengolady, lubi się powtarzać. Co powinniśmy robić ? Hoo.. Temat na powieść. W skrócie oprzeć nasze bezpieczeństwo na lokalnym systemie. Zacieśnić współpracę (mocno zacieśnić, nie deklarować!) z sąsiadami w kierunkach: E: Litwa, Łotwa, Estonia (współpraca wojsk lądowych, Mar. Woj. Sił Powietrznych , N: Szwecja, Finlandia, (Mar. Woj. - głównie), W: RFN (bardzo bliska współpraca na wszystkich poziomach), S: Czechy i Słowacja (współpraca wojskowa na wszystkich poziomach). Znormalizować stosunki z FR i USA. Podkreślam znormalizować! Włączyć w sieć współpracy takie kraje jak Węgry, Rumunia, w dalszej kolejności Ukraina i Białoruś (wiem, że w tych ostatnich przypadkach to wyczyn na miarę kamikadze, ale dyplomatycznie możliwy). Zrewolucjonizować WP. Niech będzie 60-70 tyś., ale zawodowe i wyposażone. Zwolnić ok 60% śmiesznych stanowisk oficerskich. Totalnie - na bruk! Poziom ich świadomości wojskowej i wyszkolenia każe domniemywać, że nie wejdą w skład mafii. Co najwyżej jako bodygardzi w hipermarketach. Czynnie, w raz z partnerami uczestniczyć w zakupach sprzętu i szkoleniu jednostek. Do tego stopnia, że nawet konsultować większe zakupy (choćby samolotów, czy O.W.). Np. "Panowie kupujemy 100 lotniskowców - jak to się ma do waszego uzbrojenia, co wy na to, przyda się?" Postawić wywiad gospodarczy, cywilny i wojskowy na nogi. Wstawić na arenę międzynarodową "cichych graczy" (handlarze bronią, lobbyści itp. kreatury), żeby była forsa na wojsko. W ten sposób, po kilku latach zamiast marnej armijki skazanej na zagładę mamy cały system bezpieczeństwa lokalnego i możliwość współpracy na każdym szczeblu dowodzenia, plus fundusze na gry wywiadowcze. Co do misji wojskowych - 100 x tak! Tylko 1. Nie w tej skali, 2. Nie na tym poziomie i nie na "pałę" jak dotychczas. Ad 1. 500 - 1000 żołnierzy wyższych szarż celem podpatrzenia taktyki (skrót myślowy), Ad. 2 Rozsądnie i z rozwagą, jak nasi partnerzy mają coś przeciw to wziąć to pod uwagę. Stosunki z USA pod tytułem - "jasne jesteśmy z wami, udzielamy wam poparcia tylko czy to się opłaca?". Czas myśleć po izraelsku w stosunkach z Wielkim Bratem. Nie tylko oni produkują broń na świecie. Mogę tak godzinami, więc się zamykam... Dodam, że patrzę na tą sprawę trzeźwo, bez hurapatriotyzmu i uprzedzeń, czego naszemu WP życzę (szczególnie strategom)
Pozdrawiam