Autor Wątek: 50 lat "Iskry"  (Przeczytany 15713 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #45 dnia: Lutego 10, 2010, 19:05:16 »
Nie ta klasa maszyny. Przede wszystkim moc i udźwig, w drugiej kolejności awionika. PC-21 został stworzony by pilot czuł się jak w odrzutowcu. No i stworzyła go firma z 60 letnim doświadczeniem ciągłej produkcji udanych maszyn, nie wiem czy cały EADS byłby w stanie zrobić taką maszynę na bazie Orlika w te kilka lat.

Tym bardziej byłoby to niemożliwe w tym kraju - tutaj po podjęciu decyzji o zakupie, sprawa jest prosta - jedna - dwie sprawy sądowe o nie trzymanie sie procedury przetargowej i o łapówki, a potem maszyna trafia do wyposażenia.

Po podjęciu decyzji o rozpoczęciu prac nad nową wersją maszyny, jej wymagania taktyczno-techniczne zmieniają sią raz na pół roku, wraz z każda (bardziej wymagającą) zmianą obcinany jest budżet i ostatecznie wszystko utyka w błocie z jednym - dwoma prototypami.

Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #46 dnia: Lutego 10, 2010, 19:30:13 »
O ile wiem, "Orlik" jest taki piękny, ponieważ... został stworzony tak, aby pilot poczuł się jak w odrzutowcu. Tylko trochę starszym i sprowadzonym zza przeciwnej granicy.
You are not stuck in traffic. You ARE Traffic.
Get a bike. Break FREE!
"Still in one piece. Good Job. Let's go home."

Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #47 dnia: Lutego 10, 2010, 19:32:51 »
Faktycznie porównanie PZL-130 Orlik i Pilatus PC-21 było "niestosowne"  :004:
Dzięki za sprostowanie.
Śledząc ten wątek można wpaść w niezłego doła  :005:, czy nasz kraj już na nic twórczego nie będzie stać związanego z lotnictwem? A może jakaś kooperacja? nie mówię teraz, już. Czy są projekty w europie, do których warto by się podłączyć a może wspólnie stworzyć? Tak żeby choć trochę optymizmu wnieść w nasze lotnictwo.  :001:
Gigabyte: P55-USB3, obecnie: i7 870 2.93 (3.72) poprzednio: i5 760 (3.49), RAM: 16GB, MSI 970. AV8R-01, Logitech G940, Thrustmaster Hotas X, Saitek Pro Flight Combat Rudder Pedals, FreeTrack

empeck

  • Gość
Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #48 dnia: Lutego 10, 2010, 20:48:24 »
Nie tylko z lotnictwem tak jest. Jedyną polską firmą motoryzacyjną która coś produkuje jest Ursus ;)

Kubu

  • Gość
Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #49 dnia: Lutego 10, 2010, 20:51:02 »
Nie orientuję się w awionice, ale akurat to jest rzecz którą można zrobić. O ile ruchy w obszarze osiągów są ograniczone o tyle awionika (przy odpowiednich nakładach) może być zrealizowana. Pytanie tylko czy to się opłaca?
Pilatus jakoś nie jest sukcesem rynkowym. Ciekawe z czego to wynika? Zresztą samolot odrzutowy to jednak samolot odrzutowy.

Wymagania zmieniają się mniej więcej tak samo na całym świecie (a może nawet szybciej w innych rejonach) i tam programy nie są zamykane (chodzi o to że nie nagminnie tylko co któreś jak na przykład RAH-66 czy AH-56)... Czyżby inni mieli większe tolerancje?

Odnosząc się jeszcze do postu o przemyśle.
Kooperacja u nas występowała, bez problemów. I dobrze pomyślana nie przeszkadza w rozwoju własnych produktów. Problemy się zaczynają gdy jest chaotyczna tak jak u nas.

A czy prywatyzacja to dobre rozwiązanie? Co my mamy z tych sprywatyzowanych zakładów? Zyski nie są wprowadzane do kraju (Rzeszów wykazujący straty). Załoga częściowo jest zwalniana. Najczęściej kupujący jest zwolniony z podatku przez ileś lat. Jedyny zysk to łatanie dziury budżetowej która i tak się powiększy bo jeśli rząd cierpi na nadmiar gotówki to ją w jakiś głupi sposób wyda (górnicy, projekty bez sensu?). No zyskuje jeszcze garstka szefów związków zawodowych którzy wcześniej zostali podkupieni. W większości sprzedane zakłady stają się prostymi montowniami. Zatem zatrudnienie znajdują w nich ludzie głównie z wykształceniem zawodowym (plus obsługa produkcji). Nie robi się wówczas żadnych badań. Traci zatem szkolnictwo wyższe (jeden program badań uruchomiony w katedrze mechaniki stosowanej mojej uczelni był warty z nieoficjalnych informacji ~1,2 mln zł, a takich programów jest po kilka naraz). Efekt jest taki że mamy przemysł ale nie mamy rozwoju (czyli rzeczy zdecydowanie cenniejszej, która może wygenerować znaczne zyski przy znacznie mniejszych kosztach). A przemysł o którym mówimy można w każdej chwili zamknąć jeśli gdzieś indziej właściciel będzie mógł produkować taniej (kierunki wschodnie). Wówczas zostajemy z niczym. Zatem zakłady które generują nawet minimalny zysk są bardziej opłacane w dłuższej skali dla państwa (jako ogółu) niż montownie mające zagranicznych właścicieli i będące jedną z wielu pod egidą tegoż właściciela. Przykładem jest Fiat. W Polsce jest nagła panika bo chcą przenieść produkcję do Włoch. A przecież wiadomo że koncern będzie przede wszystkim utrzymywał rodzime fabryki.
Zatem w skrajnym wypadku może się okazać że zostajemy z niczym.

Ja bym chciał zobaczyć jakiego rozwoju dokonała Agencja Rozwoju Przemysłu sprzedając wszystkie PZLe. Co się rozwinęło? Jakie nowe technologie trafiły do kraju? I jak rozwinęła się nauka w tych dziedzinach.
W PZL Świdnik jest o tyle dobrze że został podpisany przez PZL rozwój zakładu badawczo-rozwojowego zanim zakład został sprzedany. Agustaa-Westland musiałaby zapłacić ogromna karę jakiejś tam Europejskiej Agendzie rozwoju regionalnego gdyby program nie został pociągnięty do końca. Dlatego ZBR będzie podlegał bardziej pod Westlanda (bo to Westland odpowiada w spółce za rozwój). To daje szansę na wyciągnięcie jakiś profitów z tej sprzedaży.
Problem zauważy również wojsko które nie wywiązując się z płatnościami będzie albo płaciło więcej albo nie dostanie sprzętu. Do tej pory możliwe były jakieś ustępstwa. Teraz albo kasa albo macie problem. A i wzrost cen także trzeba uwzględnić (przykład koszty silników z Rzeszowa).

No ale nie ma co o tym dyskutować. Stało się jak się stało. Miejmy nadzieję że nas nie porzucą na pastwę losu.
Temat jest o Iskrach.

Jaki był konkretny powód porzucenia programu Irydy? Wszakże dobrze opracowana mogła się stać graczem na rynku samolotów szkolnych.

Jeśli chodzi o wytwory naszego przemysłu lotniczego w kooperacji to wystarczy wspomnieć o AW-139 którego kadłub był projektowany przez naszych inżynierów we współpracy z (wówczas) Agustą, we Włoszech i w Polsce.
Obecnie uczestniczymy też w kilku programach naukowych lotniczych jak i około lotniczych zarówno Europejskich (współfinansowanych przez EU) typu Friendcopter http://www.friendcopter.org/ czy Avalon http://www.avalon-eu.org/ Iapetus http://www.iapetus.eu/english/partners czy zakończony już (ale jest pomysł wznowienia) cocomat http://www.CoComMat.de/ jak i globalnych (przykładów nie podam bo nie pamiętam).
Te programy znam z własnego podwórka (PZL Świdnik) i świadczą o tym że nasi inżynierowie nie są w ciemię bici (nierzadko wykazują większą wiedzę od zachodnich).
« Ostatnia zmiana: Lutego 10, 2010, 21:02:54 wysłana przez Kubu »

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #50 dnia: Lutego 10, 2010, 21:44:53 »
Pilatus jakoś nie jest sukcesem rynkowym. Ciekawe z czego to wynika?
P-2 (1945) - 55 sztuk
P-3 (1953) - 79 sztuk
PC-6 (1959) - 461 + 92 na licencji przez firmę Fairchild Hiller
PC-11 (1966) - 335 sztuk (szybowiec)
PC-7 (1966) - 450+ sztuk
PC-9 (1984) - 250+ sztuk plus ostatecznie blisko 700 sztuk zmodyfikowanego projektu przez firmę Beechcraft jako T-6
PC-12 (1991) - 860+ sztuk
PC-21 (2008) - 50 sztuk (z tego 31 realizowanych w tej chwili na zamówienie Singapuru i ZEA)

... Sumując wszystkie wyprodukowane silnikowe maszyny projektów polskiego przemysłu lotniczego, z całej jego historii.. jak daleko nadal będziemy mieć do liczby 3200 egzemplarzy ? Tzn. jak daleko całokształt polskiej myśli lotniczej jest od szwajcarskiej firemki, która najwyraźniej nie osiągnęła sukcesu rynkowego ?
Przypominam, że Mi-2 nie był polskim projektem. Żeby było zabawnie największa liczba wyprodukowanych u nas maszyn to Dromader i Wilga... maszyny strategicznego znaczenia... (abstrahując od tego, że Dromader to zmodyfikowany Thrush Commander Rockwella)
« Ostatnia zmiana: Lutego 10, 2010, 21:50:39 wysłana przez Sundowner »

Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #51 dnia: Lutego 10, 2010, 22:39:08 »
Cytuj
Kto uratował?! Co!?
Straszne. Czy w tym kraju nikt nie myśli o tym, żeby w końcu państwo postawić na nogi tylko opindalać wszystko na lewo i prawo bo jest do d..py, bo polskie, bo sami nie możemy, bo coś tam?! Za tą sytuację należy podziękować również autorom polityki "brzydkiej panny bez posagu", którzy moim zdaniem już przynajmniej od paru lat powinni Tajgę rąbać.

Nie chodziło mi o to, że "polskie jest be". Nasz kraj nie posiada odpowiednich środków na rozpoczęcie opłacalnej produkcji samochodu, a co dopiero samolotu z prawdziwego zdarzenia. Jedynym możliwym sposobem (w latach 90.) na wtłoczenie w polskie warunki technologii było przekazanie bazy (w postaci Zakładów Lotniczych) do rozwoju, przez zagraniczne koncerny. Tyle teoria. Praktyka pokazała, że zostało to zrobione w sposób skandaliczny. Zahaczę o politykę. Afera "Rywina", czy teraz "Hazardowa" to pikuś w porównaniu z aferami związanymi z prywatyzacją made in Poland. W moim przekonaniu są to gigantyczne pieniądze, przekazane "pod stołem". Dlatego winnymi tego, że nie mamy samolotu, czy samochodu są ludzie na wysokich stanowiskach. Przy normalnych układach, w odziedziczonym po PRL - u przemyśle lotniczym, zbrojeniowym, czy innym Hi-Tech, powinno przeprowadzić się głęboką restrukturyzację, reformę i modernizację. Wpompować znaczne fundusze, poprawić "kulturę techniczną", implantować technologię itd. Przykładem poprawnej współpracy w dziedzinie technologii są Czechy ze swoją Skodą, która pozostała marką narodową, a zarazem stała się jednym z doskonalszych technicznie samochodów w Europie (podobnie jak Seat). Przy tak przeprowadzonej restrukturyzacji i modernizacji naszego przemysłu lotniczego moglibyśmy myśleć o samodzielnej konstrukcji samolotu szkolno - bojowego. Mamy, jednak, to co mamy i należało by być zadowolonym z tego, że jeszcze funkcjonuje coś takiego jak PZL -y. Tak jak napisałem - jest to namiastka czegoś, co powinno wyglądać całkowicie inaczej. Nie jestem fanem prywatyzacji (szczególnie prywatyzacji przez sprzedaż spółki państwowej firmie), ale dla zakładów produkujących sprzęt lotniczy kooperacja, przystosowanie i modernizacja była i jest jedyną drogą. W temacie opłacalności: szwedzki Saab (Gripen) - przykład na to, że można coś wykombinować nie przez sprzedaż za "łapówkę", ale przez przemyślany rozwój i współpracę międzynarodową.

Niestety przeszkodą dla rozwoju naszej, rodzimej twórczości są nasze uprzedzenia w kontekście współpracy ze Wschodem. Przecież funkcjonowaliśmy, na rynku lotniczym, przez 50. lat głownie w technologii rosyjskiej. Dlaczego nie kontynuowano dzieła i nie podjęto współpracy z FR? Kto stanął na przeszkodzie? Rosja, obecnie, z tego co czytam na tym Forum i z innych źródeł, dostarcza sprzęt lotniczy do wielu krajów i skutecznie rywalizuje z koncernami zachodnimi. Z tego co mi wiadomo w "wersjach dla ubogich" to nie ma sobie równych. Olbrzymie pole do popisu dla Wszystkich PZL - ów, obytych ze wschodnią techniką. Ciekawy jestem tylko tego, kiedy to wszystko "stanie na nogi? Pewnie jak już będzie za późno. :005:

Przepraszam za OT (więcej nie będę  :002:), ale czytając pytania: dlaczego nie modernizujemy naszych, samo się nasunęło.

PS. Na pocieszenie: tym się opłaca i chce:

http://www.at-3.com/pl

i inne z Doliny Lotniczej http://www.dolinalotnicza.pl/en/9/9/ - może w końcu coś wymyślą?  :004:

PS 2.
Cytuj
Dromader i Wilga...

Dromader - samolot w typie FSO Poloneza (kupno licencji i przerobienie z rzeczy znajdujących się "pod ręką" - silnik, śmigło)
Wilga - przez przypadek nie wycofany z produkcji (zainteresowanie Indonezji). Ktoś wspominał, że jak na sportowy i szkoleniowy samolot to wymaga dużego samozaparcia. Jak zgaśnie silnik, to lata jak żelazko (chyba u Elwood`a czytałem). Dodałbym, że przy wszystkich konstrukcjach typowy problem - brak sensownego silnika.
L'ordre règne à Varsovie!

Kubu

  • Gość
Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #52 dnia: Lutego 10, 2010, 22:46:29 »
Nie rozumieliśmy się. Chodziło mi konkretnie o PC 21 a nie wszystkie samoloty jakie zostały wyprodukowane przez Pilatusa od 44 roku.
Zresztą zupełnie nie wiem po co to porównanie do Polskiego przemysłu. Sundowner Ty przy każdej okazji musisz wykazać jaki nieudolny mamy przemysł. Masz jakiś odruch bezwarunkowy czy jak?

Nasz przemysł tak naprawdę zaczął być nasz po 1991 roku (przedtem dostawaliśmy pozwolenia ze wspólnej puli). A przy okazji dostał po plecach od razu przez inflację i zmiany ustrojowe. Nie mieliśmy tak fajnie jak Szwajcarzy, Francuzi, Niemcy, Włosi, Amerykanie czy nawet Rosjanie. Więc weź sobie odpuść takie komentarze. Jak na możliwości tego kraju i tak było nieźle. Powoli zaczynaliśmy wchodzić na obce rynki i zaczynało się coś dziać niestety plan padł. A szkoda, bo wbrew Twojej opinii o Sokole jako bublu było i jest nim zainteresowanie.  SW-4 o dziwo też. Tym bardziej że realne jest wyeliminowanie jego głównej bolączki z tym że już niestety pod szyldem AW.
Ja wiem że Ty byś z chęcią widział i płacił za zachodni sprzęt. Problem w tym że trochę biedne z nas państwo. No i Ciekawe jakie wówczas byś buble wśród tamtego sprzętu wykrył. Bo wizjami się można zachwycać ale potem dostaje się coś do łapy i już nie jest tak różowo.

No ale nie chce o tym dyskutować bo temat się zbliży do tematu o SW-5 czy SW-4.

Zatem... Co stanowiło realną przeszkodę w kontynuowaniu programu Irydy? Oraz co stanowi przeszkodę w kupnie L159 jako następcy Iskry (nie chodzi mi o prasowe wycinki tylko realnie patrząc)?

To że wilga latała jak Żelasko dało nam sporo tytułów mistrzów świata. ;)

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #53 dnia: Lutego 10, 2010, 23:39:01 »
Nie rozumieliśmy się. Chodziło mi konkretnie o PC 21 a nie wszystkie samoloty jakie zostały wyprodukowane przez Pilatusa od 44 roku.
Więc ile maszyn trzeba sprzedać w ciągu 21 miesięcy po zakończeniu programu testów i certyfikacji by ogłosić sukces ? Najwyraźniej 50 to za mało.
Swoją drogą, maszyna stworzona całkowicie z pieniędzy własnych firmy. Styczeń 1999 rozpoczęcie programu, czerwiec 2002 pierwszy lot prototypu, kwiecień 2008 pierwsze maszyny trafiają do klienta. Jeżeli to nie robi wrażenia, to nie wiem co może.

Zresztą zupełnie nie wiem po co to porównanie do Polskiego przemysłu.
A o czym rozmawiamy ? Przecież nie o uprawie ziemniaków w Kongo.

SW-4 o dziwo też. Tym bardziej że realne jest wyeliminowanie jego głównej bolączki z tym że już niestety pod szyldem AW.
W jaki sposób AW zamierza zmniejszyć jego cenę?

Zatem... Co stanowiło realną przeszkodę w kontynuowaniu programu Irydy?
W skrócie ? MON.

W 1990 maszyna była niejako gotowa... ale MON zmienił wymagania, stworzono nową maszynę - MON zatwierdził do produkcji, ale po chwili zmienił zdanie co do silników, stworzono nowa maszynę, MON zatwierdził do produkcji, ale zmienił zdanie co do konstrukcji aerodynamicznej, stworzono nową maszynę... i tak w kółko aż ktoś policzył ile już na to wydano pieniędzy i zaczęto rozważać zakup AlphaJetów z Luftwaffe, potem był 1996 i roztrzaskana Iryda, zawieszenie lotów, ale kontynuowanie prac nad awioniką i silnikami... no i tak do 1999 kiedy obcięto fundusze i program się udusił, nie pomógł nawet pomysł przekazania istniejących maszyn do MW.

I tak jest z każdym projektem.

Offline JacD

  • *
  • 7WEDS
Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #54 dnia: Lutego 11, 2010, 00:03:42 »
Za portalem odkrywca.pl w wątku:
http://odkrywca.pl/pzl-i-22-iryda,316723.html
Cytuj
Wracając do tematu postu chciałbym przytoczyć kilka opinii osób mających chyba największe prawo do wypowiadania się na temat "Irydy" :

Ppłk pilot Andrzej Krajewski (wylatał 3200 godzin w tym 80 na Irydzie): ... Piloci darzą samolot wielkim sentymentem - Iryda stanowi tak wielki postęp w stosunku do dotychczas używanych samolotów, że jesteśmy gotowi przymknąć oczy na pewne jej niedociągnięcia... Iryda zapewnia pilotowi komfort psychiczny. Przy pracującym tylko jednym silniku można się na niej nawet wznosić - jest więc bardzo bezpieczna. Można latać na niej też nad morzem, co np. na Iskrze graniczy z samobójstwem...

Kpt. pilot Tomasz Chudzik (wylatał 1200 godzin w tym 80 na Irydzie): ...Podobają nam się charakterystyki lotne Irydy. Zachowuje się poprawnie w czasie startui lądowania, jest bezpieczna w przeciągnięciu, znakomicie dobrano charakterystyki urządzeń sterowych. Dzięki dwóm silnikom i fotelom katapultowym - Iryda jest najbezpieczniejszym samolotem w szkole... Lataliśmy na Irydach, wożącponad tonę uzbrojenia i nie mieliśmy żadnych problemów. Więcej na razienie można podwieszać ze względu na zbyt mały ciąg silników - jest to ograniczenie producenta, które zostanie usunięte po zamontowaniu silników K-15 lub Viper...Irydę można rozwinąć w samolot bojowy na miarę polskich potrzeb i możliwości.Projekty pokazywane nam przez konstruktorów, np. Iryda 97 są naprawdę interesujące...
(Tomasz Chudzik, już w stopniu majora, zginął razem z kapitanem Janem Mieszkowskimw katastrofie Irydy 24 stycznia 1996 roku.)

Inżynier eksploatacji, kpt. dr inż. Mirosław Kowalski:...Trzy ostatnio dostarczone Irydy stanowią nową jakość w stosunku do pierwszej dwójki.Uwzględniono większość naszych uwag, samolot został przystosowany do stałego przebywania na powietrzu i nie wymaga hangarowania...

Wypowiadający się piloci latali na Irydach z silnikami PZL-5. Wypowiedzi pochodzą z roku 1994.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Duncam - Myślę,że historia "Irydy" jest tak skomplikowana jak czasy w których była opracowywana. Panujące powszechnie przekonanie,że program upadł bo samolot był nieudany jest zbyt daleko posuniętym uproszczeniem. Zwróć uwagę,że przytoczone przeze mnie opinie pilotów latających na "Irydach" nie są pełne ślepego zachwytu ale rzeczowo stwierdzają,że samolot jest konstrukcją udaną ale wymagającą dopracowania.I jeszcze jedno - są to opinie tylko o maszynach z silnikami PZL-5(SO-3W22) , które jak wiadomo od początku były traktowane jako przejściowe. Mimo wszystko o "Irydzie" z silnikami PZL-5 (SO-3W22) kpt Chudzik powiedział : "Lataliśmy na Irydach, wożąc ponad tonę uzbrojenia i nie mieliśmy żadnych problemów." Po zastosowaniu silników K-15 udźwig zwiększył się do 1800kg.
Przy okazji silników K-15... Bardzo często można spotkać się z opinią,że były to silniki nieudane ( podobnie jak "Iryda" ) ale za tą odkrywczą myślą nie idą żadne konkretne informacje. Nieudanie i już. Kropka. Ciekawie w tym kontekście wygląda opinia pilota doświadczalnego Ludwika Natkańca ( opinia pochodzi ze sprawozdania po oblocie "Irydy" z silnikami K-15 w grudniu 1992 ):
"... Zastosowanie silników o większym ciągu znacznie podniosło bezpieczeństwo wykonania lotów: zdecydowanie krótszy start, dużo szybsze nabieranie wysokości i znacznie lepsze osiągi przy jednym silniku pracującym. Na podstawie wykonanej oceny jakościowej z oblotu samolotu stwierdzam, że samolot posiada dobrą statecznośći sterowność oraz bezpieczne własności lotne." Hmm.. ?
Oczywiście silniki K-15 był wariantem "minimum". Podczas prac projektowych uzględniono możliwość zastąpienia polskich silników silnikami francuskimi. Poza tym udana zabudowa silników Rolls Royce Viper 545 na Irydzie M-93V dowodzi,że zmiana jednostek napędowych była jak najbardziej możliwa.

Oczywiscie po 10 latach od anulowania programu pewne fakty mogły ulec zatarciu ale nie zagłębiając sie zbytnio w szczegóły warto przypomnieć o:
- konflikcie między Instytutem Lotnictwa w Warszawie a PZL Mielec,który nasilił się na początku lat 90-tych i absolutnie nie przyczyniał się do postępu prac nad "Irydą"
- nastrojach panujących w naszym wojsku na początku lat 90-tych. Generalicja zapatrzona w Zachód i snująca marzenia o supernowoczesnych samolotach dla polskiego lotnictwa.Budżet świecił pustkami ale zjeżdżali się do nas przedstawiciele światowych potentatów przemysłu lotniczego oferując spełnienie owych nierealnych marzeń. Nasza polska "Iryda" nijak nie pasowała do tych generalskich snów..
Wątek z 2006 roku.
« Ostatnia zmiana: Lutego 11, 2010, 00:11:23 wysłana przez JacD »
Gravity is a cruel mistress!
7WEDS

Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #55 dnia: Lutego 11, 2010, 11:08:29 »
Słuchajcie tak się zastanawiam "gdyby" Iryda powstała, to do jakiej maszyny była by pomocna w szkoleniu? Czy do naszych jastrzębi?
Cytuj
Projekty pokazywane nam przez konstruktorów, np. Iryda 97 są naprawdę interesujące..
Wiecie może coś więcej o tej wersji?
Gigabyte: P55-USB3, obecnie: i7 870 2.93 (3.72) poprzednio: i5 760 (3.49), RAM: 16GB, MSI 970. AV8R-01, Logitech G940, Thrustmaster Hotas X, Saitek Pro Flight Combat Rudder Pedals, FreeTrack

Offline czarnyolek

  • *
  • gg 9176114
Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #56 dnia: Lutego 11, 2010, 11:09:45 »
"Podobają nam się charakterystyki lotne Irydy. Zachowuje się poprawnie w czasie startui lądowania, jest bezpieczna w przeciągnięciu, znakomicie dobrano charakterystyki urządzeń sterowych. Dzięki dwóm silnikom i fotelom katapultowym - Iryda jest najbezpieczniejszym samolotem w szkole... "
Mówił pilot, który potem zginął w katastrofie opisywanego samolotu. Trochę to smutne.

Nasz przemysł lotniczy zawsze był nieco w tyle i tylko gonił. Iryda miał dogonić alphajety i hawki powstając w momencie, kiedy te samoloty już dawno były w produkcji seryjnej. Prace na irydą nie miały innego sensu, jak tylko podciągnąc nasz przemysł. Pamiętacie, ze jak powstawał PZL.50 Jastrząb, to Niemcy już mieli FW-190, czy Me-109.
Swoją drogą historia pierwszego polskiego "jaszczompa" była tez niezbyt szczęśliwa "Samolot ten nigdy nie wyszedł poza stadium prototypu. Jedyny latający prototyp nie wziął żadnego udziału w kampanii wrześniowej. Został on dnia 5 września 1939 roku zestrzelony pomyłkowo przez polską obronę przeciwlotniczą, podczas ewakuacyjnego przelotu do Lwowa. Drugi prototyp został wywieziony z Warszawy przez Niemców.

Przed wybuchem wojny budowano 5 seryjnych Jastrzębi, niestety nie zdołano ich wykończyć".

Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #57 dnia: Lutego 11, 2010, 11:16:30 »
Nie każdego statku powietrznego resurs można przedłużyć. Amerykański sprzęt będzie mógł latać tak długo jak tabliczka znamionowa będzie czytelna. Rosyjski ma twardy limit wieku i wylatanych godzin.

Widzę, że po raz kolejny powielamy mity.... Mi się wydawało, że resurs każdego statku powietrznego (konkretnie płatowca bo o nim mowa) można przedłużyć. Można to robić tak długo jak jest to opłacalne/konieczne lub jak się komu podoba. Jest to kwestia tylko i wyłącznie kasy i wykonania niezbędnych prac. A co do tej długowieczności amerykańskiego sprzętu to zdaje się, że przykładów obalających to twierdzenie wiążące czytelność tabliczki znamionowej z możliwością eksploatacji płatowca w powietrzu w pełnym zakresie parametrów jest aż nadto w gazetach. W końcu prawa fizyki są wszędzie takie same i wszędzie zmęczenie materiału występuje. Co do polskiego przemysłu lotniczego, no cóż, moje zdanie jest podobne jak Czesia. W tej chwili polskim jak i przemysłem jest on tylko z nazwy. Dziwi mnie natomiast Sun, że gdy piszesz o osiągnięciach tego przemysłu piszesz o latach 1989 do dzisiaj pomijając zupełnie to co było między 45 a 89. W/g mnie ten przemysł miał na tle europy całkiem niezłe osiągnięcia. Dziwi mnie też, że ktoś przed zakładami, które produkowały na rzecz wojska (i były od niego uzależnione) stawia wyzwanie opłacalności produkcji. W końcu od kiedy to armia i zbrojeniówka produkująca tylko dla tej armii ma być rentowna? No chyba, że przekształcimy całość w PPHU (przedsiębiorstwo produkcyjno, handlowo, usługowe) Wojsko Polskie i zaczniemy świadczyć usługi rolnicze (czyli wyrywanie chwastów rodem z kilera), albo zaczniemy handlować bronią z każdym. Co do iskry natomiast, to właśnie jej przykład pokazuje, że mogliśmy projektować i produkować sprzęt na niezłym poziomie. Fakt natomiast, że dzisiaj obchodzimy jej 50lecie, a iskra ciągle lata pokazuje dobitnie jak Polska jako państwo z tym przemysłem oraz ludźmi go tworzącymi się obeszła. Szkoda tylko, że nikt nie jest w stanie wyciągnąć z historii tego przemysłu żadnych wniosków poza jednym - sprzedajmy to bo to jest nieopłacalne.

Offline czarnyolek

  • *
  • gg 9176114
Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #58 dnia: Lutego 11, 2010, 11:24:27 »
http://awiacja.republika.pl/

Takie coś wyguglowałem. Sporo ciekawych pozycji i mało zrealizowanych projektów.

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: 50 lat "Iskry"
« Odpowiedź #59 dnia: Lutego 11, 2010, 11:32:39 »
Przedłużać można,ale tylko tyle, na ile producent pozwoli... np takiego pozwolenia ze strony Mila, co do naszych śmigłowców brak. Dał limit dwóch remontów, 28/32 lat służby (zależnie od typu maszyny) i konkretnej liczby godzin po każdym remoncie i dalej kicha... chyba, że się odcinamy od dostępu części zamiennych i kombinujemy sami.

Co do tabliczek znamionowych na sprzęcie zachodnim - maszyna może przechodzić remonty tak długo jak jest to opłacalne, a wymienione może być wszystko z wyjątkiem rzeczonej tabliczki... co oznacza, że czasami po prostu przerzuca się tabliczkę ze zgnitej maszyny, na maszynę w lepszym stanie z np. demobilu. Jest to nagminne w wypadku maszyn Bella. Nawet było parę ciekawych przykładów, np pewien cywilny Bell 412, który został dosłownie stopiony w Iraku, po czym po miesiącu "magicznie" pojawił się w Kanadzie - maszyna została uszkodzona i PMC z braku alternatyw postanowili maszynę zniszczyć na miejscu, uprzednio demontując tablice znamionowe i inny drogawy sprzęt. Tabliczka wylądowała na wyremontowanym kadłubie innego Bella 412, który miał lekki wypadek, w wyniku którego został "skasowany".